Dzięki PiS zaraz poznamy pół PE i KE. Tak rośnie grono tych, którzy najbardziej im nie odpuszczają

Katarzyna Zuchowicz
W poprzedniej kadencji rządu PiS wrogiem w UE był przede wszystkim Frans Timmermans. W tej kadencji unijnych polityków, którzy nie mają dla PiS litości, jest dużo więcej. Chyba nigdy wcześniej komisarze i eurodeputowani z innych krajów nie byli w Polsce tak znani. W jakimś sensie, to dzięki PiS, poznajemy nowe nazwiska. A ich grono się powiększa.
Dzięki PiS niedługo poznamy pół PE. Tak kolejni europosłowie krytykują poczynania polskiego rządu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Podczas ostatniej debaty w Komisji ds. Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE show skradła Beata Kempa. Europosłanka tak odpowiedziała na słowa holenderskiej deputowanej Sophii in 't Veld, która nazwała Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána "autokratami", że o jej wystąpieniu piszą dziś wszyscy.

– Nie uszczęśliwiajcie nas na siłę. Jeden dyktat już mieliśmy – dyktat bolszewicki – i kolejnego nie damy sobie narzucić – grzmiała. Sophie in 't Veld nie pierwszy raz zabrała głos w sprawie Polski, nie pierwszy raz doprowadza też polityków PiS do wściekłości. Od dawna – razem z Terry Reintke z Niemiec, czy Malin Björk ze Szwecji należy do europosłanek najbardziej krytycznych wobec rządu PiS. Więcej pisaliśmy już o nich w naTemat:


Czytaj także: "Jako katoliczka nie rozumiem". Alarmują o sytuacji w Polsce. Mogą stać się nowymi wrogami PiS

– Przy każdej okazji, podobnie jak jej rodak Frans Timmermans, atakuje Polskę – mówił o niej kiedyś europoseł Ryszard Czarnecki, gdy Holenderka uderzała w rząd PiS za praworządność, i "strefy wolne od LGBT".

List do ministra Czarnka

Czasy, gdy to Frans Timmermans był największym wrogiem PiS, minęły chyba jednak bezpowrotnie. Dziś prawie o nim nie słychać, szybko zastąpiły go inne nazwiska z szefową KE Ursulą von der Leyen na czele i człowiek ma wrażenie, że jest ich coraz więcej. A nawet, że jak tak dalej pójdzie, niedługo dzięki PiS poznamy pół PE, o komisarzach UE nie wspominając.

Na działania polskiego ministra edukacji zareagowała ostatnio nawet nieznana szerzej w Polsce unijna komisarz ds. badań, nauki i innowacji. To Marija Gabriel z Bułgarii, która domaga się wyjaśnień od Przemysława Czarnka. Napisała do niego list ws. jego zapowiedzi, że może pozbawić grantów uczelnie, które dały studentom wolne podczas Strajku Kobiet, i już zrobiło się o niej głośno nad Wisłą.

"Komisja Europejska przywiązuje dużą wagę do wolności słowa i wolności akademickiej" – podkreśliła w liście, który cytuje "Wyborcza".

Czytaj także: Komisja Europejska ma trzy pytania do Czarnka. Domaga się wyjaśnień po oburzających słowach

W ogóle niedawno list otwarty do polskich władz z wezwaniem do dialogu z protestującymi podpisało aż ponad 100 eurodeputowanych.

Europosłowie zbierają brawa

Nazwiska krytykujących działania rządu pojawiają się w polskich mediach, przewijają się w komentarzach w sieci. Zwolennicy PiS robią z nich wrogów, przeciwnicy rządu reagują z entuzjazmem. Znaliście wcześniej eurodeputowanego Michała Šimečkę ze Słowacji? Jego przemówienie w PE wywarło w Polsce duże wrażenie.

– Pamiętam naszą debatę sprzed czterech tygodni. Mówiłem wtedy, że sytuacja w Polsce jest bezprecedensowa. Nigdy w historii UE nie było kraju członkowskiego, który uzurpowałby taką kontrolę nad systemem sądowniczym. Teraz, cztery tygodnie później sytuacja jest nawet gorsza – mówił.

Nie było to jego pierwsze wystąpienie dotyczące Polski, ale wtedy wielu Polaków szczególnie mu dziękowało.

Czytaj także: "Nigdy w historii UE nie było takiego kraju...". Polacy dziękują Słowakowi za mowę w PE

Tak jak Terry Reintke z Niemiec. Jej zaangażowanie w sieci nie ma sobie równych. Na Tweeterze niemal krzyczy o sytuacji w Polsce, o praworządności, prawach kobiet, o sądach. Pokazuje emocje, a ludzie biją jej brawo. "Dziękujemy za wsparcie" – takich reakcji na jej wpisy dotyczące Polski jest mnóstwo. I to co najmniej od trzech lat.

Koszulki Strajku Kobiet w PE

O debatach w PE, podczas których europosłowie nie patyczkują się w ocenach działań PiS, można by pewnie napisać niezłe dzieło. Podczas jednej z ostatnich europosłanki z różnych krajów przyszły w koszulkach z napisem "Strajk Kobiet". To był prawdziwy pokaz wsparcia dla tysięcy protestujących w Polsce. I wielu z nas zapewne pierwszy raz o tych europosłankach usłyszała.

Prym wiodła Iratxe García Pérez z Hiszpanii, która trzy lata temu "zgasiła" Janusza Korwin-Mikkego za słowa o tym, że kobiety muszą zarabiać mniej, bo "są słabsze, mniejsze i mniej inteligentne". Teraz szefowa frakcji Socjaldemokratów suchej nitki nie zostawiła na partii Jarosława Kaczyńskiego.

– Orzeczenie polskiego sądu, całkowicie kontrolowanego przez Prawo i Sprawiedliwość pana Kaczyńskiego, jest zaciekłym atakiem na kobiety. Zakaz aborcji, nawet w przypadku poważnych wad płodu, jest formą państwowej przemocy, która potępiamy. Niedopuszczalne jest, aby w XXI wieku w państwie członkowskim UE życie i zdrowie kobiet było podporządkowane czysto politycznej kalkulacji i motywacji ideologicznej – jej słowa szeroko niosły się przez Polskę.

Ale nie tylko jej. "Jesteśmy z wami, będziemy z wami do końca. PE nie pozwali, abyście walczyły same" – mówiła Samira Rafaela z Holandii. W polskiej koszulce wystąpili też m.in. Evelyn Regner oraz Andreas Schieder z Austrii i Chrysoula Zacharopoulou z Francji. – My w PE popieramy was, salutujemy wam i jesteśmy z wami – tak do Polek zwróciła się Frances Fitzgerald, Irlandka z frakcji chadeków.

Czy ktoś w Polsce wcześniej o niej słyszał? Fitzgerald mówiła też o tym, że kobiety w Polsce są celem ataku ze strony rządu i partii politycznej, przypomniała zryw Solidarności i upadek komunizmu, stwierdziła też, że "żałosny rząd", za którym stoi Kaczyński, próbuje łamać prawa podstawowe. Na Twitterze po polsku napisała "Piekło kobiet".

O strefach wolnych od LGBT

Sama komisarz ds. równości jest dziś w Polsce świetnie znana. "Znana, acz niekoniecznie uwielbiana w Polsce" – pisze o niej zgryźliwie po ostatniej debacie z udziałem Beaty Kempy jeden z prawicowych portali.

Helena Dalli z Malty nie po raz pierwszy przypomniała o strefach wolnych od LGBT w Polsce. – Odnotowujemy inicjatywy pewnych polskich grup, które chcą ustawowo zakazać promowania działalności LGBT – mówiła.

Już wcześniej zostawiała suchej nitki na samorządach, które przyjęły uchwały anty-LGBT.

"Wartości i prawa podstawowe UE muszą być szanowane przez państwa członkowskie i władze państwowe. Z tego powodu 6 wniosków o partnerstwo miast dotyczących polskich władz, które przyjęły uchwały o ‘strefach wolnych od LGBTI’ lub ‘prawach rodzin’ zostało odrzuconych” – napisała po polsku na Twitterze.

Czytaj także: Miss z misją. Kim jest Helena Dalli, która nie da pieniędzy strefom antyLGBT w Polsce?

Nie sposób wymienić wszystkich eurodeputowanych, którzy z powodu działań PiS zabierają głos w sprawach Polski. Jedni stali się przez to bardziej znani w Polsce, inni może dopiero zaczną. W jednej ze swoich ostatnich depesz Polska Agencja Prasowa wymienia jeszcze kilkoro innych eurodeputowanych, którzy krytykowali polski i węgierskie władze. To m.in Szwedki Evin Incir z grupy Socjalistów i Demokratów oraz Alice Kuhnke z frakcji Zielonych.

Na koniec wspomnijmy, że debata, podczas której Beata Kempa miała swoje głośne wystąpienie, odbyła się na Komisji ds. Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych pod przewodnictwem Juana Fernando Lopeza Aguilara z Hiszpanii.

W Polsce stał się już znany za sprawą raportu o praworządności.

Czytaj także: Polityk z Hiszpanii opisał, co rząd PiS robi z demokracją. Już stał się wrogiem dobrej zmiany