Nord Stream 2: koń trojański Rosji czy inwestycja Europy? Wyjaśniamy kontrowersje wokół planu

Julia Łowińska
Potężna inwestycja finansowa, instrument polityczny i cios dla ekosystemu Morza Bałtyckiego. Budowa Nord Stream 2 powoli dobiega końca, a to na nowo wznieca dyskusję wokół olbrzymiego projektu Rosji i Niemiec. O co chodzi z Gazociągiem Północnym?
Co to jest Nord Stream 2? Mapa, lokalizacja, koszt. Fot. 123.rf / yuriwo

Nord Stream 2: co to jest?

Nord Stream 2 to olbrzymi dwunitkowy gazociąg, który przebiega głównie przez dno Morza Bałtyckiego. Ma on zapewnić dostawę gazu ziemnego dla Unii Europejskiej z jej największych złóż w Rosji. Jego trasa pokrywa się w większości z Gazociągiem Północnym.

Projekt ma kosztować 8 mld euro i został już ukończony w ponad 90 proc. Powstaje na mocy porozumienia Niemiec i Rosji. Zapewni dostawy gazu ziemnego dla Europy na kolejne 50 lat i pokryje zapotrzebowanie ponad 26 mld gospodarstw domowych. Gazociąg rozpoczyna się w Wyborgu w Rosji, a kończy w Greifswaldu w Niemczech. Ma mieć długość 1 222 km, co czyni go najdłuższym gazociągiem morskim na świecie. Udziałowcem oraz głównym wykonawcą jest czołowy wydobywca gazu ziemnego na świecie rosyjski Gazprom oraz holenderski Royal Dutch Shell, ENGIE z Francji, OMV z Austrii oraz niemieckie Uniper oraz Wintershall. Nord Stream 2 ma odpowiadać za dostawę 55 mln metrów sześciennych gazu rocznie. Wokół projektu powstało jednak bardzo dużo kontrowersji.

Koń Trojański Rosji

Budowa Nord Stream 2 była szeroko krytykowana przez Polskę, USA, kraje nadbałtyckie oraz czołowych polityków z Donaldem Trumpem i Tuskiem na czele. Gazociąg Północny został tak pokierowany, że omija kraje bałtyckie, w tym Polskę. Jego droga przez ląd prowadziłaby przez wiele krajów Europy Wschodniej. Przeprowadzenie go pod wodą ułatwiło uniknięcie krajów tranzytowych i związanych z tym opłat. Było za to wielokrotnie droższe.


Politycy krytykowali, że wyłączenie tych krajów z planu oznacza spadek ich znaczenie i sprawia, że Nord Stream 2 może być politycznym instrumentem. Wszak Rosja może odciąć od dostaw kogo chce, zwłaszcza mając w rękach prawie absolutny monopol na gaz. Radosław Sikorski, przyrównał nawet umowę o budowie gazociągu do paktu Ribbentrop-Mołotow. Krytykował go też premier Mateusz Morawiecki. Plan uzależnia Unię Europejską od Rosji. Ta z kolei już raz odcięła od dostaw gazu Ukrainę. Krytycy uważają, że może on zostać użyty jako broń.
Niemcom z kolei zarzuca się, że kierują nimi pobudki czystości ekonomiczne, które działają jak klapki na oczy jeśli chodzi o kwestie polityczne czy – jak zawsze w przypadku biznesów schodzące na drugi plan – ekologiczne. Dodatkowo wielu liderom europejskim nie spodobał się fakt, że kraj, który do tej pory gwarantował Europie stabilność, brata się z jej największym nieoficjalnym wrogiem.

Nord Stream a ekosystem Morza Bałtyckie

Przy okazji budowy gazociągu na alarm biją ekolodzy. Przebiegający pod wodą Nord Stream 2 może poważnie naruszyć ekosystem wód, które i tak są już w bardzo złej kondycji. Eksperci od dawna mówią o tym, że Morze Bałtyckie jest praktycznie martwe.

Budowa Nord Stream 2 oznacza wykopy na dnie morza szerokości głębokość kilkunastu metrów. Nie chodzi już tylko o naruszenie samej powierzchni dna, ale zalegające tam od czasów II Wojny Światowej ładunki wybuchowe.

Morze Bałtyckie ma praktycznie zatopioną sobie całą tablicę Mendelejewa, która tylko czeka, aby zostać uwolniona. To z kolei oznaczałoby śmierć dla wielu gatunków zwierząt i roślin. Rosja zarzeka się jednak, że prace przy gazociągu mogą jedynie prowadzić do oczyszczenia wód.

Sankcje USA ws. Nord Stream 2

USA od dawno odgrażało się, że nałoży sankcje na Gazprom i partnerów. Według Stanów budowa gazociągu może przyczynić się do uzależnienia Unii Europejskiej od Rosji.

USA krytykowało też sprawę Polską podkreślając, że przebieg projektu wyklucza Polskę, co z kolei oznacza spadek znaczenia kraju. Ominięcie reszty krajów nadbałtyckich będzie mieć dla nich podobne konsekwencje.

Projekt krytykowała szczególnie administracja Donalda Trumpa. W momencie, kiedy prezydenturę w USA przejął Joe Biden, Nord Stream ukończony był w ponad 90 proc. Prezydent przyznał, że w świetle zaawansowanego stadium projektu nakładanie sankcji byłoby nieracjonalne.

Zamiast tego Biden wyraził nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z Ukrainą i podkreślił, że Stany będą cały czas monitorować przebieg zdarzeń. Zakończenie budowy Nord Stream 2 planowane jest na 2021 r.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut