10 powodów, dla których PiS nie spada w sondażach. Afera za aferą, a oni dalej prowadzą
Polacy stali się obojętni, nie mają świadomości obywatelskiej, są analfabetami funkcjonalnymi, opozycja ich rozczarowuje... Politolodzy i psycholodzy społeczni, których zapytaliśmy o zdanie, nie mają złudzeń, dlaczego PiS – mimo notowania pewnych spadków w sondażach – ciągle w nich przoduje. Oto, jakie wskazali przyczyny.
Do tego mamy kolejne afery, m.in. z wyciekiem maili i z milionami złotych z Funduszu Sprawiedliwości, które idą na niejasne cele. Trwa kryzys na granicy, był Lex TVN, zaostrzenie prawa aborcyjnego, niszczenie sądów, edukacji i dramat w szpitalach.
Mało? Ceny szaleją, ludzie boją się o ogrzewanie zimą, co chwila strajkują kolejne grupy zawodowe, 500 plus warte jest dziś dużo mniej, a tymczasem politycy PiS urządzają siebie i swoich bliskich w państwowych spółkach.
Mimo to wydaje się, że nic nie jest w stanie zachwiać sondażami na tyle, by PiS to odczuło. Jakie są powody tego, że poparcie dla partii Kaczyńskiego ciągle jest tak wysokie?
1. Nadprogramowa mobilizacja
Prof. Radosław Markowski, politolog i socjolog, dyrektor Centrum Studiów nad Demokracją Uniwersytetu SWPS przypomina, kim jest wyborca PiS. Z zaznaczeniem, że zawsze, gdy o tym mówi, na prawicy podnoszą się głosy, że gardzi ludźmi. – Nie gardzę ludźmi. Tylko jako ktoś, kto to bada, mam obowiązek powiedzieć, że dwie trzecie ludzi z wykształceniem podstawowym, dwie trzecie ludzi powyżej 65. roku życia z rejonów takich, które raczej nie przykładają się do tworzenia PKB, a raczej konsumują go, to był znaczący elektorat PiS w 2019 roku – zaznacza.
Tłumaczy, że z tym elektoratem jest trochę jak z amerykańskim, klasycznym WASP – białym, protestanckim Anglosasem, który czuje, że za kilka lat może być we własnym kraju mniejszością. – Coś podobnego dzieje się w Polsce. Maleje rola Kościoła, proces sekularyzacji w Polsce postępuje. Odchodzi im świat, to ostatnie jego podrygi – mówi.
Mają poczucie, że tego świata trzeba bronić, więc mobilizacja jest ogromna. – Można zrozumieć, że na PiS głosują ci biedni starsi, niewykształceni ludzie, którzy poddani są bezczelnej propagandzie Kurskiego, mieszance megalomanii narodowej, jakbyśmy byli pępkiem świata i straszenia złymi. A źli są dziś wszędzie, nawet w Czechach, w Szwecji, nie tylko w Rosji i Niemczech jak 20 lat temu – zauważa prof. Markowski.
Dodaje, że ręce mu opadają, gdy patrzy na ludzi wykształconych, w tym przedstawicieli nauki. – Od sześciu lat mamy konstytucyjny zamach stanu. Poniekąd zrozumiałe, że nie zrozumiała tego większość społeczeństwa, ale szczególnie boli, że znaczna część akademików też tego nie rozumie – stwierdza.
– Ktoś wybudował jeden dom, drugi się buduje, trzeba kupić lepszy samochód. Tu pojawia się przekonanie, że my jesteśmy mądrzy, sprawni. Kto by nie rządził, polityka jest brudna, nie warto się nią zajmować, a my bez względu na władzę będziemy tacy, że ho ho – opisuje politolog. I tu mobilizacji brak.
2. Rosnąca obojętność
Mieliśmy zrywy tysięcy ludzi w sprawie kobiet, aborcji, sądów. Polaków poruszyła też sprawa dzieci z Michałowa i w ogóle dzieci uchodźców. Organizowali akcje solidarności, próbowali dostarczyć pomoc humanitarną. Ponad 80 proc. rodaków nie chce też wyjścia z UE. Ale co z tego?
– Jako Polacy zaczęliśmy być obojętni. To jest rosnąca obojętność ludzi, jakby czuli, że są bezradni. Pasuje to do powiedzenia Stefana Kisielewskiego, że to iż jesteśmy w d***, to jasne, ale problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać. Ludzie patrzą na swoje. Nie bardzo mają chęć nadstawiać karku, zwłaszcza że chyba zdają sobie sprawę, że obecna władza dysponuje silnymi narzędziami i nie zawaha się puścić na ulice oddziałów obrony terytorialnej kraju – ocenia Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego i kampanii wyborczych.
Czy Polaków nic nie rusza? Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z UJ twierdzi, że nie można powiedzieć, że nic. – Rusza. W wielu rozmowach pojawiają się głosy współczucia dla osób na granicy. Cała masa ludzi narzeka na sytuację, na lęk przed wyjściem z UE. Ale jest coś takiego jak segregacja poglądów, fascynujące psychologicznie zjawisko – tłumaczy.
Czyli mówiąc inaczej – segregujemy to, co dotyczy nas i to, co dotyczy świata.
– Oburzamy się na coś na poziomie publicznym, ale nie przerzucamy tego do strefy mojego życia. Ona jakby funkcjonuje odrębnie. Z jednej strony mogę być zwolennikiem postępu i przeciwnikiem PiS, a z drugiej całkowicie popieram to, co PiS robi i nie ma w tym sprzeczności. Co innego chrześcijaństwo, a co innego kościół w mojej parafii. A zatem głosowanie na PiS to jedno, a współczucie dla dzieci na granicy to drugie. Ktoś powie, że jest za równością, ale z drugiej strony zapyta: "Ale dlaczego ten imigrant ma koło mnie mieszkać?" – mówi.
3. Rozgrzeszanie afer
Dziennikarze "Gazety Wyborczej", Onetu i Radia Zet przez kilka miesięcy badali, jak politycy Zjednoczonej Prawicy podzielili się łupami w postaci spółek skarbu państwa i nakreślili szczegółową mapę powiązań. – Właściwie tylko jedno słowo ciśnie się na usta – mafia – skomentował Donald Tusk.
O publikacji było głośno pod koniec września. I nic. Podobnie skandal z wyciekiem maili ze skrzynki ministra Michała Dworczyka.
– Politycy PiS oddają stan ducha 1/3 wyborców. I z góry są rozgrzeszeni przez tę 1/3 ze wszystkiego, co robią. A nawet wręcz wzbudzają zachwyt. Co nam, po drugiej stronie sceny politycznej, radykalnie może się nie podobać – dodaje.
4. Straszenie obcymi i obietnica obrony
Uważa się, że sytuacja na granicy z Białorusią uratowała PiS. Z jednej strony owszem, część Polaków wyraża oburzenie sposobem traktowania uchodźców, z drugiej strony pojawia się kwestia bezpieczeństwa. – Współczuję im, ale zamykam drzwi. Rozumiemy stan wyjątkowy – mówiło nam niedawno wielu mieszkańców przygranicznych miejscowości.
Również sondaż dla naTemat wykazał, że choć bardziej uważamy, że dzieci nie powinny być odsyłane za granicę, to wcale nie była to oszałamiająca część badanego społeczeństwa.
– Tradycyjnie, jako Polacy, w pewnym sensie jesteśmy ksenofobami. Pomijając młodych, którzy byli za granicą, obawiamy się ludzi innych kultur, innego koloru skóry, innej religii. Dość mocno o te podziały dba też Kościół katolicki. PiS wykorzystuje ten podświadomy lęk ksenofobiczny Polaków. Pojawiają się różne hasła typu "okupacja Brukseli", niebezpieczeństwa płynące ze strony uchodźców, czy migrantów. Haniebne są niekiedy porównania, które pojawiały się już w 2015 roku, słynne kojarzenie migrantów czy uchodźców z chorobami – przypomina Wiesław Gałązka.
– PiS ma super spin doktorów i doradców, którzy od wielu lat stosują zasadę wyborczą, którą stworzył Karl Rove, doradca George W. Busha. Rove'a nazywano mózgiem Busha. Mówił: Postrasz, powiedz, że obronisz, a kiedy jeszcze dasz nadzieję na to, że ludzie się wzbogacą, to będziesz miał ich serca i umysły. I ten scenariusz cały czas jest realizowany – mówi Wiesław Gałązka.
Patrząc na ostatnie wydarzenia na granicy, wystąpienia polityków i straszenie uchodźcami, czy spór z UE, nietrudno dostrzec analogię z Polską.
5. Brak świadomości obywatelskiej
– Przez lata żadna partia nie dbała o budowanie świadomości obywatelskiej, staliśmy się bardzo obojętni dla tego, kto rządzi. Jakby zapytać społeczeństwo, kto rządzi, to pewnie byłoby: złodzieje, oszuści, jedni gorsi od drugich. Ale to wcale nie znaczy, że spadną notowania. Bo mamy taki dziwny charakter, że zawsze lubimy mieć jakąś silną rękę. Jakiegoś wodza. Tu, z braku świadomości obywatelskiej, demokracja nie została we właściwy sposób zrozumiana. Kaczyński wykorzystuje to sprawnie i gdyby zastosować przysłowie, można powiedzieć, że wśród ślepych, jednooki królem. Zwłaszcza wśród swoich akolitów – uważa Wiesław Gałązka.
Prof. Markowski zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. – Mamy bardzo niski kapitał społeczny, jeden z najniższych w Europie. Nie ufamy instytucjom, innym – zauważa.
W 2014 roku magazyn "Forbes" pisał: "Już na początku przyszłej dekady niedostatek kapitału społecznego stanie się jedną z największych barier rozwoju Polski".
6. Propaganda PiS
– Ona przedstawia genialność zakłamanego premiera, genialność samej partii rządzącej, zohydza opozycję, demonizuje zagrożenia, które płyną zarówno ze strony Europy, jak i uchodźców – mówi Wiesław Gałązka.
O przekazie TVP, jak np. zohydzają Donalda Tuska, można pisać bez końca. O języku polityków PiS i ich propagandzie sukcesu także.
W sierpniu, gdy ruszyli w Polskę z promocją Polskiego Ładu, Wiesław Gałązka tak w rozmowie z naTemat oceniał ich propagandową retorykę: – Odnajduję bardzo wiele nie tylko technik, ale nawet sformułowań zbieżnych z epoką Gierka. To propaganda sukcesu, która pod względem bezczelności i nieszanowania obywateli przebija jednak Gierka. Za czasów komuny mimo wszystko nie uważano, że ludzie są idiotami. Natomiast w tej chwili nowa władza swoimi posunięciami, swoją propagandą, dosyć skutecznie ogłupiła społeczeństwo. Ludzie są traktowani w sposób, który ubliża inteligencji osób myślących.
7. Analfabetyzm wtórny i funkcjonalny
Prof. Markowski zwraca uwagę na to, w jak fatalnym stanie są nauki społeczne. – Między innymi dlatego, że nie uczy się logiki, matematyki, statystyki. Młodzi naukowcy są takimi analfabetami wtórnymi. Potrafią debatować i gadać, a nie potrafią niczego policzyć. A jeśli oni nie potrafią, to nie potrafi tego też społeczeństwo. I bardzo łatwo rządowi przedstawiać różne opowieści o tym, jak jest znakomicie i prezentować różnego rodzaju cyfry bez refleksji społeczeństwa, jak je odbierać – mówi.
Podaje przykład samochodów elektrycznych: – Nie mogę zrozumieć, jak można było wyjść bez niczego i powiedzieć ludziom, że będziemy mieli milion samochodów elektrycznych. Od razu zapytałem: a skąd prąd do tych samochodów? Bo o ile się nie mylę, to prawie 80 proc. energii w Polsce pochodzi ze spalania węgla?
Tu można dodać też analfabetyzm polityczny, polityczną ignorancję: ludzi nie interesuje polityka, nie chodzą na wybory, często nie potrafią wymienić nazw partii politycznych.
A także analfabetyzm funkcjonalny, wspomniany wcześniej brak świadomości obywatelskiej i ekonomicznej – np. w badaniu sprzed dwóch lat wyszło, że co piąty Polak (21 proc.) nie wiedział, jakie jest główne źródło finansowania 500+.
– Jestem wykładowcą akademickim, widzę, że wiedza polityczna Polaków jest stosunkowo niska – stwierdza Wiesław Gałązka.
– Siłą PiS-u jest nieudolność i słabość opozycji. Donald Tusk chyba na drobne rozmienił swoją sławę i pozycję, którą zajmował w świadomości ludzi. W tych partiach nie ma żadnego odświeżenia – ocenia Wiesław Gałązka.8. Błędy opozycji i rozczarowanie jej liderami
Jego zdaniem PO nie potrafi wyartykułować zagrożeń płynących z postępowania PiS.
– PiS ma tę zaletę, to trzeba im oddać, że konkretnie mówią. Obiecują, że pociągi będą jeździły po powiatach. Mówią, że przekopujemy tunel pod Świnoujściem. To konkretne rzeczy. A partie opozycyjne mówią o równości człowieka, o mniejszościach seksualnych, o dyskryminacji. To są fajne hasła, ale mało popularne. Mało konkretne. To się nazywa piana ideologiczna. Ja się z nią zgadzam. Tylko, że od niej do praktyki jest bardzo daleko – uważa prof. Nęcki.
Do tego dochodzi inny problem: – Jest rozczarowanie liderami – uważa prof. Markowski. – O liderach Lewicy nawet nie chcę już mówić. Żeby w kraju z archaicznym Kościołem katolickim, z takim prawem aborcyjnym jakie mamy, z tym, co się dzieje wokół religii w szkołach, z nienawiścią do nauki, medycyny, zjednoczona Lewica nie mogła przekroczyć 10 proc.? Gdy ludzi lewicowo myślących w Polsce jest 30-40 proc.? Podobnie w tak zakopconym kraju praktycznie nie widać Partii Zielonych – mówi.
Uważa, że opozycja popełnia największy błąd, rozmawiając z rządzącymi, a to dostrzegają jej wyborcy.
– Ona nie była w stanie radykalnie powiedzieć "nie" w sytuacjach, które tego wymagały. Tusk popełnia błąd zakładając, że Polacy są konserwatywni. Badania wykazują, że większość Polaków jest liberalna, otwarta, a on brnie dalej w konserwatywny, prawicowy zwrot. Moim zdaniem popełnia też radykalny błąd propozycją, by rozmawiać o konstytucji. Dla części ludzi to jest kompletnie niezrozumiałe, jak w ogóle można z PiS próbować coś ustalać. Ludziom ręce opadają, jak słyszą, że chce rozmawiać z Kaczyńskim o konstytucji – komentuje ostatnie wydarzenia.
9. Brak aktywności młodych
Komuś może się wydawać, że są coraz bardziej zaangażowani, np. Campus Przyszłości przyciągnął wielu młodych. Ale najwyraźniej to wszystko za mało. Podczas manifestacji przeciwko wyprowadzaniu Polski z UE sami młodzi ludzie mówili, że jest ich mało.
– Straszliwe jest, że młodzi ludzie nie interesują się polityką – zauważa Wiesław Gałązka.
– Jest absolutnie potrzebne, by młodzi ludzie, którzy coraz bardziej mają świadomość, że ten rząd i takie rządy jak ten, nie dbają o planetę, zawiązali jakieś stowarzyszenie młodych – twierdzi prof. Markowski.
I dodaje: – Powiedziałbym "Idź do babci, dziadka, porozmawiaj z nimi do czego takie rządy prowadzą. I jak planeta Ziemia, w tym Polska, będzie wyglądała za 50 lat". Myślę, że młodzi zdecydowanie powinni ruszyć w Polskę do swoich babć i dziadków i próbować przekonać ich, że optują za czymś, co jest politycznym złem.
To wciąż ważny czynnik, tym bardziej, że w PiS i TVP ciągle sieją propagandę, że jak przyjdzie PO, to wszystko odbierze. I wielu w to wierzy, choć opozycja bez końca zapewnia, że tak się nie stanie.10. Pieniądze i rozdawanie
– PiS sypie kasą. Jest 500 +, i dodatek szkolny, i emerytom sypnięto, po drodze są jeszcze inne dodatki. To oczywiście kupowanie poglądów. Starożytna szkoła. Jeśli ktoś mi daje, to ja go lubię. Ludziom podoba się też, że bogaczom będziemy skąpić. Działa teoria Janosika. Ci, którzy zarabiają dużo więcej, niech płacą podatki. A ci co mniej, w ogóle. Bogatym odebrać. To bardzo ładne hasło – wskazuje prof. Nęcki.
Które, czy nam się to podoba, czy nie – trafia do wielu ludzi.
Co najbardziej wstrząśnie Polakami
I teraz pytanie, czy jest coś, co jest w stanie wstrząsnąć Polakami?
– Jedyna rzecz, która może zdmuchnąć PiS ze świecznika władzy to kryzys ekonomiczny. Nie wiem, jak sobie poradzą ze spięciem przyszłorocznego budżetu, jeśli naprawdę nie otrzymamy unijnych pieniędzy – uważa prof. Janusz Czapiński.
– To nie afery, to nie sposób działania na granicy, to nie coraz bardziej wojenne relacje z UE zmniejszą poparcie dla PiS tylko pieniądze. O 9 proc. wzrosła cena prądu. Jak wzrośnie cena gazu, a gazem ogrzewana jest duża część polskich domów, poza tym, to odbije się na cenie wszystkiego, to wtedy dopiero się zacznie. Na razie to tylko zapowiedzi kryzysu – wskazuje psycholog społeczny.Jeśli przyjdzie kryzys – a jest już coraz większa inflacja – jeśli zostaną podniesione stopy procentowe, to setki tysiące Polaków, którzy wzięli tanie kredyty hipoteczne – a wśród nich są też zwolennicy PiS – w dużej mierze zaczną odwracać się od tego ugrupowania. Jeśli za ogrzewanie w okresie zimowym Polacy zapłacą o 20-50 proc. więcej niż do tej pory, to sute dotowanie własnego elektoratu m.in. przez 500 plus też im nie pomoże.
Wiesław Gałązka również twierdzi, że spadek notować partii rządzącej może pojawić się tylko w jednej sytuacji.– Tylko jeśli UE wstrzyma nam pieniądze. Kiedy nastąpi kryzys, który musi nastąpić już wkrótce, bo przecież mamy zadłużenie, rozrzutność, rabowanie Polski przez prywatę. Gdy – jak ja to nazywam – społeczeństwo zacznie trząść pośladkami po betonie, to troszeczkę ludzie przejrzą na oczy – mówi.