Szukano go na całym świecie. Nie żyje 4-letni Sasza, który zaginął w trakcie ewakuacji pod Kijowem

Michał Koprowski
06 kwietnia 2022, 07:28 • 1 minuta czytania
Tego chłopca szukano na całym świecie. 4-letni Sasza zaginął podczas ewakuacji z Wyszogrodu w okolicach Kijowa. Mama zaginionego, Anna Jachno we wtorek wieczorem przekazała za pośrednictwem Instagrama dramatyczną informację. "Saszeńka, nasz mały aniołek jest już w niebie! Dziś jego dusza spoczywa w pokoju" – napisała w serwisie społecznościowym.
Nie żyje 4-letni Sasza. Chłopiec zaginął w trakcie ewakuacji w okolicach Kijowa Fot. shine4.me / Instagram

Łódź ewakuacyjna pod ostrzałem Rosjan

10 marca odbyła się ewakuacja cywilów z miasta Wyszogród w obwodzie kijowskim. Łódź, w której tamtego dnia przebywał 4-letni chłopiec wraz ze swoją babcią, znalazła się pod ostrzałem Rosjan. Starsza kobieta nie przeżyła brutalnego ataku, a Sasza zaginął.

Przeczytaj także: Przerażający raport ws. gwałtów na Ukrainkach. "Potwierdza ogromne okrucieństwo Rosjan"

Matka zaginionego chłopca swój pierwszy apel opublikowała w mediach społecznościowych 13 marca. Od momentu zaginięcia wiele osób na całym świecie starało się pomóc w poszukiwaniach. Niestety, Anna Jachno we wtorek za pośrednictwem Instagrama przekazała dramatyczną informację.

"Dziękuję wszystkim, którzy wierzyli, którzy pomagali w poszukiwaniach, dziękuję wszystkim za modlitwę i wiarę, dziękuję za wsparcie. Saszeńka, nasz mały aniołek jest już w Niebie! Dziś jego dusza spoczywa w pokoju" – przekazała zdruzgotana matka na Instagramie.

Z obawy przed zablokowaniem dróg wyjazdowych z Kijowa, chłopiec wraz ze swoją babcią usiłowali opuścić stolicę Ukrainy, uciekając rzeką Dniepr. Łódź z sześcioma innymi osobami i dwoma psami na pokładzie przewróciła się pod rosyjskim ostrzałem. Ciało babci 4-letniego Saszy odnaleziono następnego dnia.

W Hiszpanii zaginęło do 40 dzieci z Ukrainy

To nie jedyne poszukiwania ukraińskich dzieci zaginionych podczas ewakuacji z kraju ogarniętego wojną. We wtorek trzech dorosłych miało przetransportować grupę liczącą nawet do 40 dzieci z Ukrainy do La Olivii znajdującej się na Fuerteventurze. Warto zaznaczyć, że transport miał odbywać się bez wiedzy hiszpańskich urzędników. Dzieci nie dotarły na miejsce.

Zobacz też: "Tu jest gorzej niż w Buczy". Polak z Ukrainy dla naTemat o tym, co stało się w Borodziance

Tamtejsze służby rozpoczęły poszukiwania. W ciągu 72 godzin przeprowadzono dokładne sprawdzenie wszystkich promów, co nie przyniosło oczekiwanych skutków. Policja w Hiszpanii podkreśliła, że ktoś bardzo się postarał, aby służbom było trudno zlokalizować zaginione dzieci. Oficjalnie, handlu ludźmi nie potwierdzono. Natomiast nie wyklucza się żadnych scenariuszy.

Może Cię zainteresować: Absurdalne słowa Ławrowa. Oskarżenia o zbrodnię w Buczy mają storpedować rozmowy pokojowe

Hiszpański "El Pais" podaje, że osobą odpowiedzialną za transport miała być kobieta mieszkająca w La Olivii, która wcześniej miała już nadzorować ucieczkę 16. dzieci z domu dziecka w Kijowie. Serwis twierdzi, że na początku kobieta prowadziła współpracę z lokalnym burmistrzem. Natomiast szybko odmówiono wsparcia dla jej działań.

Czytaj także: https://natemat.pl/405004,hiszpania-zaginelo-do-40-dzieci-z-ukrainy