Marina Owsiannikowa zatrzymana w Rosji. "Putin - zabójca. Jego żołnierze to faszyści"

Michał Koprowski
18 lipca 2022, 08:38 • 1 minuta czytania
W Rosji zatrzymano Marinę Owsiannikową. O dziennikarce zrobiło się głośno w marcu, gdy na antenie rosyjskiej telewizji podczas emisji programu "Wremia" pojawiła się z plakatem, na którym zamieściła apel o zatrzymanie wojny i obnażyła rosyjską propagandę.
Marina Owsiannikowa zatrzymana w Rosji. Dziennikarka protestowała w Moskwie Fot. Marina Ovsyannikova / Telegram

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Marina Owsiannikowa zatrzymana w Rosji

Była redaktorka programu pierwszego rosyjskiej telewizji państwowej, została zatrzymana przez policję pod Moskwą. O dziennikarce zrobiło się głośno w marcu, gdy "zakłóciła" główny serwis informacyjny, pojawiając się na wizji z plakatem "No war".

Nie wiadomo, jak rosyjska policja uzasadniła zatrzymanie Mariny Owsiannikowej. Zdjęcia przedstawiające ten moment opublikowano na kanale dziennikarki w aplikacji Telegram.

W ubiegły piątek była redaktorka rosyjskiej Jedynki ponownie zaprotestowała. Pojawiła się w Moskwie naprzeciw Kremla z plakatem następującej treści: "Putin - zabójca. Jego żołnierze to faszyści. Zginęło 352 dzieci. Ile dzieci musi jeszcze zginąć, abyście się zatrzymali?".

"No war. Zatrzymajcie wojnę"

Przed "zakłóceniem" serwisu informacyjnego w rosyjskiej telewizji Marina Owsiannikowa opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, w którym nawołuje do antywojennych protestów, przyznaje, że wstydzi się pracować dla propagandy Kremla i potępia wojnę w Ukrainie.

Była redaktorka międzynarodowego działu rosyjskiej telewizji powiedziała, że to, co dzieje się w Ukrainie, jest przestępstwem. "A Rosja jest krajem agresorem. Odpowiedzialność za tę agresję spoczywa na sumieniu jednej osoby. I tą osobą jest Władimir Putin. Mój ojciec jest Ukraińcem, moja matka jest Rosjanką. I nigdy nie byli wrogami" – podkreśliła.

Dodała również, że w ostatnich latach pracowała dla stacji, współtworząc propagandę Kremla. "I teraz bardzo się tego wstydzę. Wstydzę się, że pozwalałam kłamać z ekranu telewizora. Wstyd mi za to, że pozwalałam robić Rosjanom wodę z mózgu. Milczeliśmy w 2014 roku, kiedy to wszystko się zaczęło" – przyznała.

Nie wszyscy uwierzyli w intencje Owsiannikowej

Choć dziennikarka zdecydowała się na bohaterski gest, nie wszyscy uwierzyli w jej intencje. Sceptycy zwracali uwagę, że Owsiannikowa używała określeń charakterystycznych dla oficjalnego przekazu Federacji Rosyjskiej, a kara była podejrzenie niska (groziło jej do 15 lat pozbawienia wolności, jednak sąd nałożył grzywnę w wysokości 30 tys. rubli, czyli ok. 280 dolarów).

Takiego zdania był m.in. członek Rady Najwyższej Ukrainy Roman Hryszczuk, który zauważył ponadto, że nie bez powodu posłużyła się językiem angielskim, co miało stanowić pokaz dla mediów z Zachodu.

Może Cię zainteresować: "Pisałem, że to ustawka rosyjskich służb". Szabłowski ostro po wywiadzie Owsiannikowej

Reporter Witold Szabłowski również nie uwierzył w jej dobroduszność i zalecił czujność. Spotkał się z różnymi reakcjami na swoje stanowisko, pomimo dość mocnego argumentu, że od wielu lat w rosyjskiej telewizji nie ma programów na żywo, zwłaszcza serwisów informacyjnych.

Czytaj także: https://natemat.pl/425056,rosja-groza-likwidacja-zelenskiego