Incydent na rozprawie ws. zabójstwa Adamowicza. Na sali rozległ się wrzask

Alan Wysocki
29 września 2022, 21:12 • 1 minuta czytania
Podczas rozprawy ws. zabójstwa Pawła Adamowicza oskarżony zaczął wydawać z siebie okrzyki. Dwukrotnie wrzasnął "Allah Akbar". Stefan W. dotychczas uporczywie milczał na rozprawach.
Proces mordercy Pawła Adamowicza. Stefan W. zaczął krzyczeć Fot. Karol Makurat / Reporter / East News

Kolejny proces ws. morderstwa Pawła Adamowicza

W czwartek 29 września Stefan W. został doprowadzony z aresztu do Sądu Okręgowego w Gdańsku na siedemnastą rozprawę w związku z zamachem na Pawła Adamowicza. Po posadzeniu mężczyzny w pomieszczeniu za szybą doszło do incydentu.

Jak relacjonuje RMF FM, na samym początku rozprawy, tuż przed wezwaniem pierwszych świadków, Stefan W. dwukrotnie wykrzyczał hasło "Allah Akbar". Trudny do zrozumienia manifest został odnotowany w protokole.

Co więcej, warto podkreślić, że mężczyzna przed każdą rozprawą przechodzi badania lekarskie, na podstawie których jest dopuszczany do wzięcia udziału w posiedzeniu sądu.

Całe zdarzenie jest także o tyle zaskakujące, że morderstwo Pawła Adamowicza nie było motywowane religijnie. Celem Stefana W. miała być zemsta za "torturowanie go" przez Platformę Obywatelską.

W trakcie procesu zeznania składała pielęgniarka i ratowniczka medyczna, które udzielały zmarłemu prezydentowi pierwszej pomocy. Bez obecności dziennikarzy przesłuchano również członka rodziny Stefana W. Przypomnijmy, że mężczyźnie grozi dożywotnie pozbawienie wolności, jednak przez wzgląd na stwierdzenie ograniczonej poczytalności, sąd może złagodzić wyrok.

Zamach na Pawła Adamowicza. Jak do niego doszło?

Minęły już prawie 4 lata od zamachu na Pawła Adamowicza, a tragiczne wydarzenie wciąż wywołuje wielkie emocje. 13 stycznia odbył się 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Z tej okazji od godz. 15:00 trwał koncert charytatywny "Gdańsk Dla Orkiestry".

Tuż przez 20:00 na scenę wszedł prezydent Gdańska, który od rana kwestował na ulicach. Po krótkim przemówieniu wraz z wolontariuszami i darczyńcami odliczali czas, by rozpocząć słynne światełko do nieba.

To właśnie wtedy na scenę wbiegł Stefan W. Mężczyzna zdążył dobiec do polityka, a następnie trzykrotnie dźgnął go nożem. Później chwycił za mikrofon i ogłosił: – Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz.

Do akcji wkroczyła policja i ochrona, która obezwładniła mężczyznę. Niestety, pomimo natychmiastowo podjętej akcji ratunkowej, nie udało się uratować prezydenta Gdańska. Na stanowisku zastąpiła go Aleksandra Dulkiewicz. Jego prochy zaś spoczęły w ściennej niszy w kaplicy św. Marcina Bazyliki Mariackiej.

Kim jest morderca Pawła Adamowicza? Stefan W. siedział za trzy napady

O mordercy Pawła Adamowicza powstał szereg materiałów. Stefan W. ma obecnie 31 lat i mieszkał w gdańskiej dzielnicy Oliwa. Po raz pierwszy był notowany jako nastolatek. Dopuszczał się rozbojów i kradzieży.

Jeszcze w 2013 roku mężczyzna dokonał trzech napadów. Za skradzione pieniądze wyjechał na Wyspy Kanaryjskie, jednak nie ominęła go kara. Skazano go na 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Do tego musiał zapłacić 4 tysiące złotych grzywny i łącznie 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Stefan W. wyszedł na wolność w 2018 roku i od razu ruszył do Warszawy, gdzie przegrał w kasynie resztę oszczędności wyciągniętych z więziennego depozytu. Później wrócił do mieszkania rodzinnego, gdzie przebywał do dnia zamachu.