"Gołymi rękami przerzucali płonący grafit". Mija 37 lat od wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu

Daria Siemion
26 kwietnia 2023, 14:50 • 1 minuta czytania
26 kwietnia 1986 roku w elektrowni atomowej w Czarnobylu w Ukrainie doszło do wybuchu, który uwolnił do atmosfery niebezpieczne promieniowanie. Łącznie w wyniku eksplozji i choroby popromiennej mogło umrzeć nawet 200 tys. osób. Dziś przypominamy przyczyny tej tragedii i losy ofiar.
Mija 37 lat od katastrofy jądrowej w Czarnobylu fot. Konrad Zelazowski / East News

Najsłynniejsza elektrownia na świecie znajduje się 130 km na północ od Kijowa i około 20 km na południe od granicy z Białorusią. W odległości 3 km od elektrowni leży założone w 1970 roku miasto Prypeć, które w 1986 roku zamieszkiwało prawie 50 tys. osób. Wszyscy mieszkańcy mieli prąd dzięki czarnobylskiej elektrowni.

Elektrownia w Czarnobylu składała się z czterech reaktorów z RBMK-1000 uznawanych obecnie za wadliwe. Według Światowego Stowarzyszenia Jądrowego reaktory RBMK miały konstrukcję z rurą ciśnieniową wykorzystującą wzbogacone paliwo z dwutlenku uranu do podgrzewania wody, tworząc parę, która napędza turbiny i wytwarza prąd.

– Czarnobyl był reaktorem budowanym wprawdzie do produkcji energii elektrycznej, ale na wzorze reaktorów wojskowych. W każdej chwili mógł być przestawiony na produkcję plutonu do celów militarnych. W związku z tym zaniedbano w nim pewne cechy, które są niezbędne w reaktorach cywilnych. Andrzej Strupczewskispecjalista w zakresie energetyki jądrowe, źródło:energetykajadrowa.pl

– Taką zasadniczą cechą było to, że w razie wystąpienia awarii w Czarnobylu moc samoczynnie rosła, nie przy każdej awarii, ale przy pewnych tak. Natomiast w naszych reaktorach w wypadku takich awarii moc zawsze samoczynnie maleje. Czyli po takim nieszczęśliwym błędzie operatorów, jaki miał miejsce w Czarnobylu, reaktor zachodni by się wyłączył. A reaktor czarnobylski zwiększył swoją moc 1000 razy w ciągu 13 sekund i rozpękł się wskutek wybuchu parowego. A tego żadne urządzenie nie jest w stanie wytrzymać.

Wybuch, o którym usłyszał każdy

Do wybuchu w elektrowni w Czarnobylu doszło 26 kwietnia 1986 roku podczas rutynowej kontroli. Operatorzy zamierzali przetestować systemy elektryczne, wyłączać awaryjne systemy sterowania, co nie było zgodne z zasadami bezpieczeństwa. W efekcie reaktor nagrzał się, osiągając poziom mocy, którego operatorzy nie byli w stanie zmniejszyć.

Eksplozja w Czarnobylu miała miejsce o godzinie 1:23, niszcząc jeden z reaktorów i rozpoczynając jądrowy pożar. Ogień rozprzestrzenił się z reaktora nr 4 na sąsiednie budynki. Powietrze zatruły toksyczne opary, produkty rozszczepienia i gazy. Temperatura wewnątrz elektrowni była nieznośna.

Wybuch w elektrowni w Czarnobylu zabił dwóch pracowników. Kolejne osoby zaczęły ginąć już w ciągu kilku godzin po eksplozji, gdy ekipy ratunkowe próbowały powstrzymać ogień. Pożar stłumiono w nocy z piątku na sobotę około 5 rano, ale płonący grafit gaszono jeszcze przez 10 dni. W akcji ratunkowej wzięło udział ponad 250 strażaków. Wielu z nich zmarło.

Z gołymi rękami na grafit

Według amerykańskiej Komisji Regulacji Jądrowej w ciągu pół roku po wybuchu zginęło 28 pracowników elektrowni jądrowej w Czarnobylu, w tym kilku, którzy wiedzieli, że narażają się na śmiertelne poziomy promieniowania, aby zabezpieczyć miejscową ludność. Jednak strażacy, wolontariusze i lekarze nie wiedzieli, że za swoje bohaterstwo zapłacą życiem.

Widziałem ludzi, którzy gołymi rękami przenosili bryły radioaktywnego grafitu. Coś takiego wydarzyło się po raz pierwszy w historii. Sądzę, że było to możliwe tylko w tym kraju. W kraju, gdzie życie jednego człowieka nie ma żadnej wartości. Dowodem jest to, że władze pozwoliły im ginąć.Igor Kostinautor książki "Czarnobyl. Spodziedź reportera"

W akcji ratunkowej i zbudowaniu sarkofagu nad uszkodzonym reaktorem brali udział "likwidatorzy". Była to specjalna grupa składająca się z personelu medycznego, górników, myśliwych i sprzątaczek.

Jedni wypompowywali z elektrowni skażoną wodę, inni usuwali z domów popsute jedzenie, jeszcze inni zakopywali skażoną glebę. Wśród "likwidatorów" szczególnie zasłużył się Nikołaj Melnik, pilot helikoptera, który umieścił na reaktorze czujnik promieniowania. Uważa się, że do 1992 roku w pracach wokół Czarnobyla uczestniczyło od 600 000 do 1 000 000 osób, których zdrowie ucierpiało z powodu promieniowania. Rząd Rosji nigdy nie chciał podać prawdziwych danych dotyczących ofiar śmiertelnych katastrofy. Według białoruskich lekarzy wskaźnik zachorowania na nowotwory złośliwe wśród mieszkańców Czarnobyla jest cztery razy większy niż u reszty populacji, a większość "likwidatorów" zmarła w wieku 40-50 lat.

"Nie było żadnego wybuchu"

W czasie eksplozji wiały południowe i wschodnie wiatry, więc duża część promieniowania przemieszczała się na północny zachód w kierunku Białorusi. Niemniej radzieckie władze nie spieszyły się z ujawnieniem informacji wybuchu w Czarnobylu. Prawda wyszła na jaw dopiero kilka dni później, kiedy w Szwecji odnotowano zwiększony poziom promieniowania.

– Wypadek w reaktorze nastąpił w nocy z piątku na sobotę, w poniedziałek w Szwecji odnotowaliśmy wzrost promieniowania. Skontaktowaliśmy się z szeregiem sąsiednich krajów, w tym z Polską, pytając, czy mieli awarię atomową. Rosjanie powiedzieli nam o eksplozji dopiero w poniedziałek wieczór, czyli cztery dni po zdarzeniu.Hans Blixbyły minister spraw zagranicznych Szwecji, źródło: "Polityka"

W Polsce znaczne podniesienie wskaźników radioaktywności powietrza odnotowano dwa dni po katastrofie – 28 kwietnia 1986 roku. Krajowi eksperci w zakresie energetyki jądrowej ostrzegali, że sytuacja jest poważna. Zalecali zamknięcie szkół, zakaz spożywania mięsa i przetworów mlecznych. Interes ZSRR był jednak ważniejszy – o eksplozji milczano, władze PRL nie wiedziały, co robić.

Dopiero 29 kwietnia członkowie Biura Politycznego KC PZPR podjęli decyzję o podawaniu dzieciom jodu, tzw. płynu Lugola, który miał przeciwdziałać gromadzeniu się w tarczycy rakotwórczego izotopu jodu. W ciągu trzech dni jod przyjęło 18,5 mln osób. "Lugola to sowiecka Coca-Cola" – mawiano z przekąsem.

Dla porównania w ZSRR zaczęto podawać dzieciom dopiero miesiąc po eksplozji. Nie było jednak żadnych oficjalnych ograniczeń – ludzie normalnie chodzili do pracy, a dzieci do szkoły. To doskonale obrazuje, jak działał ZSRR, przedkładając polityczny interes nad ludzkie zdrowie i życie. – Świat był wściekły – mówił Blix.

Ucieczka przed promieniowaniem

Ewakuację Prypeci rozpoczęto 27 kwietnia – około 36 godzin po eksplozji. W tym czasie wielu mieszkańców skarżyło się na pierwsze objawy choroby popromiennej: wymioty, bóle głowy, krwawe biegunki, drgawki. Światowe Stowarzyszenie Nuklearne podaje, że w pierwszych dniach po katastrofie z okolic elektrowni ewakuowano 116 000 mieszkańców.

"Kolumny zatłoczonych po brzegi autobusów opuszczały miasto. Posuwały się kilometrami jeden po drugim, jak olbrzymie chrząszcze. Ruch był ogromny. Tylko ci, co przeżyli drugą wojnę światowę, są w stanie wyobrazić sobie ten spektakl".Igor Kostinautor książki "Czarnobyl. Spowiedź reportera"

Po wybuchu ewakuowani mieszkańcy zaczęli uskarżać się na problemy zdrowotne. W ciągu trzech miesięcy od wybuchu z powodu narażenia na promieniowanie zmarło 31 osób. W kolejnych latach wykryto aż 27 000 przypadków raka tarczycy u dzieci.

– Należy winić za to władze Związku Radzieckiego, które nie zdołały zapobiec spożyciu mleka skażonego jodem-131 – pisał w "The Guardian" brytyjski dziennikarz, publicysta i ekolog George Monbiot.

Turystyczna strefa zamknięta

Elektrownia i opuszczone miasta Prypeć i Czarnobyl od 1986 roku tworzą "strefę zamkniętą" o łącznej powierzchni 2600 kilometrów kwadratowych. W 2011 roku ukraińskie władze utworzyły tam obszar dla turystów, którzy na własne oczy chcą zobaczyć skutki awarii reaktora.

Dziś region znajdujący się w strefie zamkniętej jest oazą przyrody. Udokumentowano liczne populacje wilków, jeleni, rysi, bobrów, łosi i dzików. "Kiedy 10 lat po katastrofie po raz pierwszy zobaczyłam Czarnobyl, zaskoczyła mnie przewaga zieleni" – pisała o Czarnobylu Mary Mycio, korespondentka "Los Angeles Times".

Niemniej wiadomo, że naturę dotknęły skutki promieniowania – w strefie największego promieniowania rosną karłowate drzewa i rodzą się tam zwierzęta z wysokim poziomem cezu. Kilka tygodni po wycieku promieniowania z Czarnobyla drzewa w okolicznych lasach zaczęły zmieniać kolor na pomarańczowy – rejon ten nazwano "Czerwonym Lasem".

Pomimo skażenia terenu kilka osób wróciło do swoich domów w okolicach Czarnobyla. Wśród nich żyje 96-letnia kobieta, która w wiosce pod Czarnobylem spędziła 1/3 swojego życia. – Pani Czała jest bezpieczna – zapewniają "Napromieniowani", niegdyś organizatorzy wycieczek do Czarnobyla. Teraz pracę odebrała im wojna.

Rosyjska inwazja na Czarnobyl

24 lutego 2022 roku, gdy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę, wojska rosyjskie zdobyły elektrownię jądrową w Czarnobylu, biorąc jej personel jako zakładników. Dzień później odnotowano 20-krotny wzrost poziomu promieniowania w okolicach Czarnobyla. Przyczyną skoku miał być wyrzut radioaktywnego pyłu.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym dyrektor generalny organizacji Rafael Mariano Grossi zaapelował o "maksymalną powściągliwość, aby uniknąć wszelkich działań, które mogłyby narazić krajowe obiekty jądrowe na ryzyko".

Grossi przypomniał, że na Konferencji Generalnej MAEA w 2009 roku państwa członkowskie (w tym Rosja) postanowiły, że "każdy zbrojny atak i groźba skierowania przeciwko obiektom jądrowym przeznaczonym do celów pokojowych stanowi naruszenie zasad Karty Narodów Zjednoczonych, prawa międzynarodowego oraz Statutu Agencji".

31 marca ukraińska państwowa spółka energetyczna Energoatom poinformowała, że po nieudanym szturmie na Kijów wojska rosyjskie opuściły teren elektrowni, zabierając ze sobą kilku pracowników. Energoatom powiedział również, że rosyjscy żołnierze wykopali okopy w skażonej glebie w Czerwonym Lesie, przez co niektórzy z nich zachorowali na chorobę popromienną.

Czytaj także: https://natemat.pl/408199,samosioly-z-czarnobyla-czy-przetrwali-wojne