Czy Niemcy naprawdę zasługiwali na... ostatnie miejsce? Oto najwięksi przegrani Eurowizji 2023
67. Konkurs Piosenki Eurowizji przeszedł do historii. Triumfowała Loreen, która reprezentowała Szwecję piosenką "Tattoo" i zdobyła ostatecznie 583 punkty. Artystka ma już zresztą na koncie eurowizyjną wygraną – w 2012 roku jej hit "Euphoria" zdobył pierwsze miejsce, a Loreen dzięki stała się eurowizyjną ikoną.
Tym samym Loreen została pierwszą kobietą, która wygrała Eurowizję dwa razy i drugą osobą w historii, której udała się ta sztuka: wcześniej dwa razy zwyciężył Johnny Logan z Irlandii (w 1980 i 1987 roku).
Największym konkurentem dla Szwedki do zwycięstwa był reprezentant Finlandii – Käärijä z utworem "Cha Cha Cha". Gdyby nie głosy jurorów z 37 państw, wokalista znalazłby się na pierwszym miejscu, bowiem publiczność dała mu aż 376 punktów, czyli najwięcej w tym roku (Loreen zdobyła 243 punkty od widzów).
Po zsumowaniu głosów od jurorów i fanów charyzmatyczny Fin skończył konkurs z 526 punktami i uplasował się na drugim miejscu, gdyż Loreen miała już po prostu za dużą przewagę. Wielu internautów twierdzi, że to właśnie Käärijä powinien wygrać. Od soboty nie cichną kontrowersje i teorie spiskowe wokół wygranej Loreen.
Ostatecznie w pierwszej piątce oprócz Szwecji i Finlandii znalazły się: Izrael (Noa Kirel "Unicorn", 362 punkty), Włochy (Marco Mengoni "Due Vite", 350 punktów) i Norwegia (Alessandra "Queen of Kings", 268 punktów).
Eurowizja 2023: najwięksi przegrani. Nie tylko Niemcy
Blanka z "Solo" ostatecznie uplasowała się na 19. miejscu. Polskę trudno jednak zaliczyć do największych przegranych. Mimo dość niskiej pozycji Blanka zrobiła niesamowity postęp od preselekcji i przewyższyła oczekiwania większości widzów, dostając się do finału (i to z trzeciego miejsca). Oprócz tego zajęła aż ósme miejsce (81 punktów) w głosowaniu widzów w finale.
Niestety tego samego nie można powiedzieć o innych krajach. Oto najwięksi przegrani Eurowizji w kolejności od najmniej do najbardziej sromotnej klęski.
5. Austria (15. miejsce)
Reprezentantki Austrii, Teya & Selena z tanecznym, hitowym "Who The Hell is Edgar?", początkowo były dość wysoko u bukmacherów. Stopniowo zaczęły jednak spadać, aż uplasowały się na 14. miejscu w przewidywaniach (dane podajemy według Eurovisionworld.com). Ich występ w półfinale zawiódł wielu fanów, ale dziewczyny, zgodnie z prognozami, przeszły do finału i to z drugiego miejsca (wyprzedziła ich Australia).
Ostatecznie Teya & Selena zajęły w finale 15. miejsce ze 120 punktami. To zaledwie o jedno oczko niżej w porównaniu z oczekiwaniami bukmacherów, ale Austrii poszło znacznie gorzej, niż sądzono jeszcze miesiąc temu. Wielu wróżyło im wtedy pierwszą dziesiątkę lub piątkę.
Największym rozczarowaniem była jednak punktacja od widzów: ci przyznali Austriaczkom zaledwie 16 punktów, czego fani tej wpadającej w ucho piosenki nie mogą Europie (i światu) wybaczyć. Warto jednak wziąć pod uwagę, że Teya & Selena wystąpiły jako pierwsze, a to często nie wróży dobrze w ostatecznym rankingu.
4. Francja (16. miejsce)
"Évidemment" La Zarry było jednym z faworytów tegorocznej Eurowizji. Po pierwszej próbie w Liverpoolu popowy, taneczny utwór we francuskich klimatach znalazł się nawet na trzecim miejscu w zestawieniach bukmacherów. Ostatecznie spadł na siódmą pozycję, gdyż w półfinale (La Zarra zaśpiewała gościnnie we wtorek, gdyż Francja należy do Wielkiej Piątki) niestety fałszowała.
Jej sobotni występ znacznie różnił się od wtorkowego: Francuzka zaśpiewała i zaprezentowała się z jak najlepszej strony, a widzowie oczekiwali lawiny punktów. W ostatecznym rozrachunku Francja uplasowała się jednak na 16. pozycji, zdobywając od jurorów 54 punkty. Jak się okazało, kompozycja nie przypadła do gustu widzom: od tych La Zarra otrzymała zaledwie 50 punktów.
Niska pozycja Francji to jedno z największych zaskoczeń Eurowizji 2023. Punktacja wyraźnie wkurzyła też La Zarrę. Piosenkarka miała pokazać do kamery środkowy palec po odczytaniu punktacji, co oburzyło widzów. Oprócz tego gdy Finlandia i Szwecja czekały na ostateczne wyniki, widać w kadrze jak reprezentantka Francji opuszcza halę przed ogłoszeniem zwycięzcy.
3. Hiszpania (17. miejsce)
Hiszpania również była jedną z faworytek tegorocznego konkursu. Blanca Paloma z "Eaea" zaprezentowała w Liverpoolu poetycki, nieco awangardowy utwór osadzony w hiszpańskiej kulturze i klimatach flamenco, a jej występ był wręcz artystycznym performensem. Początkowo bukmacherzy przewidywali, że Hiszpanka zajmie piąte miejsce, później spadła na dziesiąte.
Mimo że Blanca Paloma dała mistrzowski występ, otrzymała od jurorów 95 punktów, mniej niż się spodziewano. Jednak największym szokiem była punktacja od widzów, którzy przyznali Hiszpanii zaledwie... 5 punktów, czyli najmniej spośród wszystkich 36 krajów. Ostatecznie Hiszpania zajęła 17. miejsce, co jest naprawdę zaskakujące.
W internacie nie brakuje głosów, że Blanca Paloma została bardzo niesprawiedliwie oceniona, a wręcz "obrabowana" z głosów. Trzeba jednak przyznać, że jej piosenka była bardzo nieeurowizyjna i ryzykowna. Jak widać, fani Eurowizji wolą prostsze, bardziej melodyjne kawałki.
2. Wielka Brytania (25. miejsce)
Z powodu wojny za naszą wschodnią granicą Wielka Brytania była tegorocznym współgospodarzem Eurowizji wraz z Ukrainą, która zwyciężyła w ubiegłym roku. To w Liverpoolu odbył się konkurs. Po drugim miejscu Sama Rydera w 2022 roku Brytyjczycy uwierzyli, że mogą znowu zacząć wygrywać ESC i wybrali jako swoją reprezentantkę Mae Muller z tanecznym, klubowym kawałkiem "I Wrote a Song".
Niestety Wyspy się zawiodły i wróciły do tradycji z ostatnich lat, czyli... zajmowania jednego z ostatnich miejsc. Mae Muller była dziewiąta w zestawieniach bukmacherów, jednak zajęła przedostatnie, 25. miejsce z 24 punktami. Nie zachwyciła ani jurorów (15 punktów), ani widzów (9 puntów).
Brytyjskie media wyliczają, co poszło nie tak: średni występ, słaby wokal Mae, niedopracowana choreografia. Zauważają, że podczas gdy brytyjski utwór to radiowy przebój, to na scenie po prostu traci. Możliwe że po klęsce "I Wrote a Song" BBC w przyszłym roku znowu zdecyduje się na klimaty Sama Rydera, który był o krok od triumfu ze swoim potężnym wokalem i "wielką" piosenką.
1. Niemcy (26. miejsce)
Pora na największego przegranego: Niemcy. Nasz zachodni sąsiad w ostatnich latach "upodobał" sobie ostatnie miejsca na Eurowizji i często dostaje zero punktów od widzów czy jurorów. W tym roku zera nie było (glam metalowy zespół Lord of The Lost dostali za "Blood & Glitter" 18 punktów), ale znowu była ostatnia, 26. pozycja.
Co poszło nie tak? Nie wiadomo, bo ich występ należał do jednych z najlepszych. Niektórzy porównali nawet show Niemców do koncertu stadionowego. Bukmacherzy przewidywali 18. miejsce, a 26. pozycja musiała zaskoczyć nawet tych, którzy nie przepadali za "Blood & Glitter".
Niemieccy fani zastanawiają się, co ma jeszcze zrobić ich kraj, żeby nie być na końcu, a fani z Europy i nie tylko pomstują na tak słaby wynik. Może po prostu Europa nie lubi glam metalu? Lord of The Lost przypominało nieco klimatem fińską grupę Lordi, która wygrała w 2006 roku, ale nie zapominajmy, że to już inna Eurowizja. Przez 17 lat gusta widzów nieco się zmieniły...