Zaczęło się od jej nowego faceta. Czym jest "biały feminizm", o który oskarża się Taylor Swift?

Zuzanna Tomaszewicz
20 maja 2023, 16:35 • 1 minuta czytania
Nie trzeba być fanem Taylor Swift, by zgodzić się z tym, że autorka "Blank Space" w pełni zasłużyła sobie na status jednej z największych gwiazd mainstreamowego popu. Aczkolwiek marka, którą artystka wciąż stara się kreować tak, by miała możliwie jak najmniej skaz, zaczyna powolutku sypać się niczym domek z kart. Plotki o domniemanym związku Tay Tay z kontrowersyjnym frontmanem zespołu 1975 w oczach co poniektórych są gwoździem do trumny dla ich fascynacji jej twórczością. Piosenkarkę oskarża się bowiem o biały feminizm. Co to znaczy?
Taylor Swift została oskarżona przez część fanów o biały feminizm. Co to znaczy? Fot. YouTube

Taylor Swift - czym jest biały feminizm (white feminism)?

Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, choć do Taylor Swift przyklejono łatkę "rozgoryczonej byłej dziewczyny", popowa księżniczka do dziś udowadnia, że nie bez przyczyny nie schodzi z ust całego świata. Powodem nie są bynajmniej jej miłosne zawirowania, które tworzą jedynie tło w rozgrywanym przez nią spektaklu.


Być może – jeśli chodzi o pisanie tekstów – 33-latka nie jest drugą Joni Mitchell lub Dolly Parton, ale z pewnością swoimi słowami oddaje ducha czasu i wpisuje się tym samym w emocje targające młodymi pokoleniami.

O Swift można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest złą czy nawet średnią tekściarką. Za jej utworami kryje się więcej treści, niż wielu osobom się wydaje. O miłości pisze prosto, ale z nutką liryczności. Na single wcale nie trafiają jej najambitniejsze utwory, a chwytliwe kawałki dla mas.

W maju 2023 roku nad Miss Americaną zebrały się ciemne chmury, a wszystko za sprawą plotek o jej związku z Mattym Healym, który śmiało może stanąć na ringu i powalczyć o tytuł największego skandalisty ostatnich lat. Zachowanie wokalisty pop rockowego zespołu 1975 tylko wyciągnęło na wierzch brudy, które od dość dawna nie dawały spokoju fanom Swift, a także ich dzieliły.

"Uwielbiam ją, ale to zaszło już za daleko" – czytamy w komentarzach pod filmikami na TikToku, w których piosenkarkę posądza się o bycie symbolem białego feminizmu. Zacznijmy od wyjaśnienia, czym tak właściwie on jest.

Biały feminizm (ang. white feminism) – określany również mianem liberalnego – skupia się wyłącznie na białych heteroseksualnych cispłciowych kobietach z klasy średniej, które traktują priorytetowo kwestie dotyczące ich samych.

"Pisarka i naukowiec Rachel Elizabeth Cargle opisuje go jako pewien rodzaj zachowania, który spoczywa pod płaszczykiem feminizmu tak długo, jak jest to wygodne; tak długo, jak jest osobiście satysfakcjonujące. (...) To feminizm wykluczający, który nie bierze pod uwagę intersekcjonalności kobiet i ignoruje powiązania mizoginii z rasizmem oraz islamofobią" – streściła w swoim tekście Shahed Ezaydi z portalu Mashable. Według autorki książki "White Feminism" Koi Beck biały feminizm powiela wzorce białej supremacji, kapitalistycznej chciwości, wyzysku i idei girl boss.

Takie oskarżenia padały pod adresem Taylor Swift wielokrotnie, lecz przybrały znacząco na sile, gdy o ulubienicy milenialsów zaczęto mówić w kontekście posądzanego o rasizm i antysemityzm gwiazdora 1975. Swifties trapi zwłaszcza milczenie ich idolki.

Taylor Swift i Matty Healy - plotki o związku

Taylor Swift przez sześć lat była związana z brytyjskim aktorem Joe Alwynem ("Faworyta", "Rozmowy z przyjaciółmi" i "Najdłuższy marsz Billy'ego Lynna"), o którym powstały takie piosenki jak "Gorgeous", "Lover" oraz "Cornelia Street". Relacja między nimi nie przetrwała próby czasu.

Prawdziwe okoliczności ich zerwania nie są nikomu znane, ale to nie powstrzymuje tabloidów przed snuciem różnych teorii spiskowych i sięganiem po wiedzę anonimowych informatorów. Wiadomo, że wiadomość o rozpadzie ich długoletniego związku (8 kwietnia) zbiegła się w czasie z dopiero co rozpoczętą trasą koncertową piosenkarki pod tytułem The Eras Tour.

Wraz z początkiem maja Swift zaczęto łączyć z frontmanem 1975, który pojawił się na kilku jej koncertach. Matty Healy towarzyszył przyjaciółkom gwiazdy (m.in. modelce Gigi Hadid) podczas jej występu w Nashville. Na TikToku możemy znaleźć nagranie, na którym Brytyjczyk spogląda na śpiewającą Taylor maślanym wzrokiem. Healy gościł również na trybunach przeznaczonych dla rodziców Swift.

Źródło People podaje, że parę widziano, jak trzymała się za ręce podczas kolacji w nowojorskiej restauracji. Cztery dni później paparazzi przyłapali Swift i Healy'ego, jak wspólnie opuszczali budynek studia nagraniowego Electric Lady Studios w Greenwich Village.

Fani Taylor Swift mówią o sobie, że są dzieckiem z rozwodu, i piszą do Joe Alwyna wiadomości o treści: "Tato, nie podoba mi się nowy chłopak mamy". Choć związek autorki "All Too Well" z rockmanem nie został oficjalnie potwierdzony (część osób myśli nawet, że to PR-owa zagrywka ze strony popowej wykonawczyni), niektórzy uznali, że ich znajomość sama w sobie jest przegięciem i stawia Swift w złym świetle.

Matty Healy - kontrowersyjny performance, zarzuty o rasizm i antysemityzm

Nazwisko Healy'ego trafiło na nagłówki pod koniec minionego roku, gdy okazało się, że muzyk za obopólną zgodą całuje się z fanami podczas koncertów zespołu 1975. To zrodziło ponowną dyskusję na temat granicy między dziwnym zachowaniem a sztuką. W końcu podczas trasy koncertowej Diamond Dog w 1974 roku David Bowie też pocałował na scenie dziewczynę wyłonioną z tłumu.

Temat buziaków zszedł na dalszy plan, kiedy Healy wywołał burzę swoimi wypowiedziami w podcaście komików Adama Friedlanda i Nicka Mullena. Artysta śmiał się razem z gospodarzami show z raperki Ice Spice, która jest w połowie Dominikanką, a w połowie Afroamerykanką. Mężczyźni w prześmiewczy sposób wypowiadali się o jej pochodzeniu, przy okazji kpiąc z hawajskiego i chińskiego akcentu. Później rockman przeprosił za tę sytuację na jednym ze swoich koncertów.

W tym samym podcaście Healy wspomniał również o oglądaniu pornosa na Ghetto Gaggers, stronie, która uchodzi za rasistowską i mizoginistyczną wobec czarnych kobiet. Po premierze odcinka programu użytkownicy Reddita zarzucili mu fetyszyzowanie dziewczyn innego koloru skóry niż biały.

Skandale nie opuszczały Healy'ego. Również trasa koncertowa jego kapeli zatytułowana At Their Very Best, którą promował piąty album "Being Funny in a Foreign Language", wywołała wokół siebie szum. Koncerty w ramach trasy były nie tylko muzycznym wydarzeniem, ale i performatywną sztuką. Zaznaczmy, że wybiórcze sceny z występu zespołu 1975, które krążą po TikToku, zostały w większości wyrwane z kontekstu.

Podczas trasy ATVB, która opowiada o toksycznej męskości i kryzysie tożsamości, Matty Healy je surowego steka i udaje, że się masturbuje, gdy w tle lecą nagrania z Benem Shapiro i Andrew Tate'em. Poza tym pali papierosy na scenie. Wykonuje też ruch ręką przypominający nazistowski gest, po czym mówi: "Thank you, Kanye (red. Kanye West), very cool".

Wspomnijmy, że krytycy muzyczni i teatralni w dużej mierze chwalą 1975 za spektakl ATVB. "Istnieje ryzyko, że widzowie odbiorą ten występ jako nieznośnie pretensjonalny i perwersyjny. Jednak w pokoju pełnym fanów tworzy się pewna niezwykła dekonstrukcja i rekonstrukcja tradycyjnego koncertu rockowego" – czytamy w recenzji The Guardian.

"Nie wierzę, że Taylor nie wiedziała o tym, iż Matty hajlował na swoim koncercie"; "Cieszę się, że fani Swift nie popierają tego rasistowskiego, antysemickiego i seksistowskiego mężczyzny"; "Taylor randkująca z Mattym nie jest tym, czego się spodziewałam, ale jeśli ma to złamać ludzi, którzy usprawiedliwiali dotychczas jej szalenie frustrującą odmianę białego feminizmu, niech tak będzie"; "Powinna się od niego odciąć" – widzimy we wpisach Swifties na Twitterze.

Co fani Taylor Swift mają jej za złe?

Przed nagłośnieniem sprawy związanej z muzykiem 1975 Taylor Swift kilka razy mogła usłyszeć o sobie, że jest białą feministką. Niektórzy fani reagują frustracją na myśl o tym, jak wiele skandali z udziałem idolki zostało symbolicznie zamiecionych pod dywan. W rzeczywistości po prostu przestało się o nich mówić (np. afera z Ticketmaster, bądź sprawa odbycia 170 lotów w okresie od 1 stycznia do 29 lipca 2022 roku).

O białym feminizmie Swift trąbiono w internecie przy okazji premiery pierwszego sezonu serialu "Ginny & Georgia" Netfliksa. W finałowym odcinku matka głównej bohaterki zastanawia się na głos, czy związek jej córki przeszedł już do historii. Dziecko odpowiada jej na to: – Co cię to obchodzi? Zmieniasz facetów szybciej niż Taylor Swift.

Żart zdecydowanie nie przypadł do gustu autorce takich hitów jak "Blank Space" czy "Shake It Off". "Może tak przestaniemy poniżać ciężko pracujące kobiety określając to g*wno zabawnym" – napisała w tweecie Taylor.

Po jej wymownej odpowiedzi na niezręczny dowcip część Swifties rzuciła się na odtwórczynię Ginny, Antonię Gentry. Instagram czarnoskórej aktorki był wprost przesiąknięty rasistowskim hejtem.

"To rozczarowujące, że Swift nie powiedziała nic w obronie Gentry. Tak powinna postępować feministka. I to właśnie Beyoncé zrobiła dla NIEJ, kiedy Taylor była na wczesnym etapie swojej kariery i ktoś źle ją potraktował (red. chodzi o sytuację z Kanye'em Westem na gali VMA 2009)" – zauważono na Twitterze. Tym bardziej brak jakiejkolwiek publicznej reakcji ze strony Swift na zachowanie Healy'ego w stosunku do Ice Spice może wydawać jej fanom niesmaczny.

Niemniej pamiętajmy, że Swift okazała swoje wsparcie ruchowi Black Lives Matter, publikując w 2020 roku artykuł Baracka Obamy na Twitterze. "Niesprawiedliwość rasowa jest głęboko zakorzeniona w samorządach lokalnych i stanowych. (...) Aby polityka się zmieniła, musimy wybrać ludzi, którzy będą walczyć z brutalnością policji i wszelkiego rodzaju rasizmem" – tłumaczyła.

Wiele wątpliwości wzbudziła też u słuchaczy estetyka siódmego albumu studyjnego piosenkarki – "Lover". Unikająca dotąd polityki artystka wreszcie użyła swoich zasięgów, by wesprzeć środowisko LGBTQ+ (nie tylko śpiewem, ale i portfelem) i na dodatek zdisować Donalda Trumpa.

Po wyjściu płyty temat zaangażowania się Swift w kwestie mniejszości seksualnych i płciowych ucichł, co doprowadziło część fanów do wniosku, że płyta mogła być jedynie marketingową wydmuszką. Amerykanie oczekiwali, że idolka, którą na Instagramie obserwuje 259 mln osób, zabierze głos choćby w sprawie masakry w gejowskim klubie w Colorado.

Za przejaw białego feminizm uważa się również kawałek Swift pod tytułem "The Man". "Wyjaśnia w nim, że ​​jedyną rzeczą trudniejszą niż bycie bogatym białym mężczyzną jest bycie bogatą białą kobietą. (...) Czy wizja równości płci według Taylor jest możliwa tylko wtedy, gdy kobiety będą takimi samymi k*tasami jak mężczyźni" – widzimy w artykule The Berkley B-Side.

Kolejny ruch Taylor Swift pokaże, czy nazywanie jej białą feministką jest właściwe. Wygląda na to, że wszystko zależy od tego, czy odniesie się do kontrowersji dotyczących Matty'ego Healy'ego.

Czytaj także: https://natemat.pl/444772,oceniamy-kazda-piosenke-z-midnights-taylor-swift-ranking