Stary skecz Neo-Nówki okazał się "proroczy". Kabaret kwituje aferę wizową
"Filmowcy z Mumbaju". Kabaret Neo-Nówka tak skwitował aferę wizową
"Po raz kolejny życie przegoniło kabaret. Możecie zobaczyć nasz proroczy skecz, który, pomimo upływu czasu, idealnie pasuje do aktualnej sytuacji" – podkreślili artyści z kabaretu Neo-Nówka, który ochoczo bierze na warsztat wątki bezpośrednio związane z tym, co dzieje się w krajowej polityce.
Komicy nie spodziewali się jednak, że ich stary skecz okaże się tak celnym spojrzeniem wobec afery wizowej, która od ponad dwóch tygodni jest jednym z gorętszych tematów w mediach.
Dwa dni temu wrzucili na YouTube film z archiwalnym wideo z występu. Zmienili jego nazwę. Teraz można wyszukiwać skecz pod hasłem "Filmowcy z Mumbaju".
W prezentowanym skeczu główne role odgrywają oszuści, którzy usiłują zdobyć fundusze z Unii Europejskiej w jednym z urzędów. Postanowili, że najłatwiej będzie im uzyskać środki, udając uchodźców – stąd Czesiek i Heniek przybierają role przybyszów z krajów arabskich.
Podczas dialogu z urzędnikiem, dynamicznie kreują swoją fikcyjną historię, starając się między innymi wykazać swoje powiązania z Polską. – Mój pradziadek walczył z Polakami pod Wiedniem, tam zginął i bardzo sobie chwalił tę śmierć. Do dzisiaj ją wspomina – powiedział jeden z nich.
Zapytano ich o to, co będą robić w Polsce. Odpowiedzieli prędko. – Pracować w zawodzie. Mój zawód to bezrobotny-wyuczony i bardzo zależy mi na ciągłości, bo lata do wysługi lecą – tłumaczył Heniek.
– Ja byłem dekarzem. Dekowałem się u Heńka i czekałem, kiedy komornik pójdzie – oznajmił Czesiek. Finalnie cwani panowie nie dostali kasy z Unii Europejskiej.
Kluczowe informacje o aferze migracyjnej w MSZ
W Onecie ujawniono rzeczywiste przyczyny odejścia Piotra Wawrzyka z funkcji wiceszefa MSZ. Podejrzewany jest on o nakłanianie polskich dyplomatów do przyznawania wiz określonym przez niego imigrantom.
Konsulaty otrzymywały listy zawierające dziesiątki, a nawet setki nazwisk, co sprzyjało utworzeniu nielegalnej trasy przemytu osób z kontynentów azjatyckiego i afrykańskiego, przez Europę, aż do USA.
Jedna z bardziej spektakularnych metod polegała na tym, że Hindusi podawali się za ekipę filmową z Bollywood. Za możliwość przekroczenia amerykańskiej granicy, każdy z nich uiszczał opłatę w granicach 25-40 tys. dolarów.
Zarówno "Gazeta Wyborcza" jak i "Rzeczpospolita" wcześniej analizowały mechanizmy mogące sprzyjać korupcji w trakcie procedury przyznawania wiz. Specjalne agencje, głównie w Indiach, miały "ominąć oficjalne procedury" i sprzedawać priorytetowe miejsca w kolejce do ambasady Polski za kwoty sięgające kilku tysięcy dolarów za dokument, którego wartość nominalna to kilkanaście euro.
Dodatkowo sekcja konsularna MSZ naciskała na jednostki dyplomatyczne, aby zintensyfikowały wydawanie wiz.
Czytaj także: Kolejny szok ws. afery wizowej. Tak w rządzie PiS mieli podchodzić do kwestii karalności imigrantów
Z kolei, jak podało "Radio Zet", bazując na informacjach od jednego z wysoko postawionych urzędników, przed budynkiem polskiej ambasady w jednym z państw afrykańskich funkcjonowały punkty, w których można było nabyć podstemplowane dokumenty.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl już wcześniej, Marcin Kierwiński i Jan Grabiec z Koalicji Obywatelskiej postanowili przeprowadzić kontrolę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, żeby zweryfikować, jaka jest skala afery, która doprowadziła do dymisji Wawrzyka. Z ich wstępnych ustaleń wynika, że podejrzenia CBA mogło wzbudzić nawet 350 tys. wiz dla obywateli 20 państw z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", posłowie otrzymali wykaz wiz, które wydano przez ostatnie 3 lata, łącznie chodzi o 2 miliony takich zezwoleń.
Z danych Eurostatu.wynika, że w 2020 roku Polska wydała 600 tys. wiz pracowniczych dla cudzoziemców. W 2021 było ich ponad 790 tys. Dla porównania Niemcy w ciągu roku wydali zaledwie ponad 18 tys. wiz, Czesi 41 tys., a Włosi – 50 tys.