Kpiny z popisów Morawieckiego u Żurnalisty. Trudno uwierzyć, co mówił o "starej TVP"

Nina Nowakowska
19 marca 2024, 11:16 • 1 minuta czytania
Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu kontrowersyjnemu influencerowi, Żurnaliście. Polityk PiS skomentował m.in. kwestię swoich zarobków, doniesienia o przepisaniu majątku na żonę, a także ówczesną narrację TVP. Ku zaskoczeniu widzów były premier dał się poznać jako... przeciwnik propagandowej narracji i licznych ataków na Donalda Tuska.
Morawiecki w rozmowie z Żurnalistą odcina się od "starej" TVP. "Za dużo tego Tuska". Fot. YouTube.com/zurnalistapl

Były premier Mateusz Morawiecki przyjął zaproszenie do podcastu kontrowersyjnego influencera, ukrywającego się pod pseudonimem Żurnalista. W trwającym trzy godziny wywiadzie został zapytany, "czy publiczne nazywanie Donalda Tuska oszustem, to jest coś fajnego, czy niefajnego"?


Morawiecki odcina się od narracji "starej" TVP

– Otóż mówiłem, że moja żona w ostatniej fazie kampanii zrugała mnie, że tutaj za mocno poszliśmy w tym kierunku, że było za dużo tego Tuska – zaczął polityk PiS.

W kolejnych słowach były premier odciął się od decyzji poprzednich prezesów Telewizji Polskiej, czyli Jacka Kurskiego i Mateusza Matyszkowicza. Jak stwierdził, za bardzo skupili się na krytyce ówczesnego lidera opozycji i obecnego premiera Donalda Tuska.

"Nie można było tego oglądać"

– To zresztą jest telewizja publiczna, prawda? Telewizja publiczna czasów minionych, tego pana poprzedniego prezesa, czy jeszcze poprzedniego prezesa w szczególności. Ta telewizja była tak skoncentrowana na Tusku, że aż po prostu... no nie można było tego oglądać. Ja przynajmniej na pewno nie mogłem tego oglądać – powiedział Morawiecki.

Wypowiedź byłego premiera może zaskakiwać, ponieważ będąc jeszcze u władzy, raczej nie dawał po sobie poznać zmęczenia propagandową i piętnująca narracją Telewizji Polskiej.

W komentarzach pod fragmentem nagrania natychmiast pojawiła się fala reakcji zdziwionych i zirytowanych internautów, którzy oskarżyli polityka o hipokryzję. "Za dużo Tuska? Gadał o nim do znudzenia w każdym wystąpieniu. I o ile pamiętam, był przeciw" – wskazała jedna użytkowniczka.

"To musi być zaburzenie dysocjacyjne tożsamości. Dysocjacja bywa próbą oddzielenia się od traumy, chory tworzy sobie oddzielną osobowość, z innymi wspomnieniami" – diagnozowała inna. "Zwłaszcza na debacie w TVP było widać to jego oburzenie przed atakowanie Tuska" – ironizował ktoś trzeci.

Trudne pytania o pieniądze

W rozmowie z Żurnalistą nie zabrakło również innych politycznych tematów. "Jak sam się czuje, kiedy jest nazywany Pinokiem? Czy są kłamstwa na jego temat, które go bolą? Co było błędami jego rządu? Czy chce zostać prezydentem?" – wyliczał influencer, dodając, że były premier "umiejętnie omijał odpowiedzi na niektóre pytania".

Szczególną uwagę dziennikarzy i komentatorów zwrócił wątek finansowy. Morawiecki stwierdził m.in., że ostatnio nie miał pieniędzy "gdzieś na początku lat 90". Na pytanie, jak to jest mieć dużo pieniędzy, obecny poseł PiS przyznał, że kiedy był prezesem banku (Banku Zachodniego WBK w latach 2007-2015 – red.), to wówczas "bardzo dużo zarabiał".

Mogę powiedzieć, że aż za dużo, to są duże pieniądze. Na pewno nie łączyłem tego nijak ze szczęściem. One (pieniądze – red.) ułatwiają różne decyzje życiowe. Natomiast chyba najlepszym dowodem na to jest to, że jak odchodziłem, to miałem propozycję pozostania – powiedział jeden z wiceprezesów PiS.

I dodał: – Gdybym pozostał w banku w Polsce, tutaj zarobiłbym pewnie jakoś 100 mln zł dodatkowo. Gdybym przyjął propozycję kariery międzynarodowej, którą również otrzymałem, to bym pewnie zarobił z 200 mln zł.

W rozmowie padło również pytanie o spekulacje, wedle których Morawiecki przepisał swój majątek na żonę. Były premier zaznaczył wówczas, iż nie może doczekać się ustawy... która umożliwi ujawnianie majątków żon polityków. – Ja pokazuję cały mój majątek, taki jaki on jest. Nie mam absolutnie nic do ukrycia – zadeklarował ochoczo.

Z medialnych doniesień wynika, że były premier miał ukryć swój majątek przed opinią publiczną poprzez przepisanie na żonę części nieruchomości. W 2018 roku "Newsweek" ujawnił, że Morawiecki zrobił to, gdy dostał propozycję wejścia do polityki.

Mimo deklarowanej w rozmowie z Żurnalistą fortuny, oświadczenia Morawieckiego sugerowały, że jego majątek był znacząco mniejszy, niż można było przypuszczać po dawnych zarobkach. Według ustaleń "Newsweeka" w 2015 roku były premier przepisał na żonę m.in. 300-metrowy dom na strzeżonym osiedlu w centrum Warszawy.