"Przegrała demokracja". Tak człowiek Dudy podsumowuje wyniki wyborów samorządowych

Piotr Brzózka
22 kwietnia 2024, 10:42 • 1 minuta czytania
Marcin Mastalerek, bliski współpracownik prezydenta Andrzeja Dudy, zdiagnozował przyczyny niskiej frekwencji w II turze wyborów samorządowych, w czasie której Polacy wybierali prezydentów, burmistrzów i wójtów. Zdaniem prominentnego urzędnika, do udziału w elekcji wyborców miał zniechęcić... styl sprawowania władzy przez premiera Donalda Tuska. Jego zdaniem "przegrała demokracja".
II tura wyborów samorządowych. Marcin Mastalerek martwi się niską frekwencją Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy był gościem radia RMF FM. W porannej rozmowie skomentował wyniki II tury wyborów samorządowych, ze szczególnym namaszczeniem pochylając się nad frekwencją, niższą o 6 punktów procentowych niż dwa tygodnie wcześniej w czasie pierwszego rozdania.


– Wszyscy wygrali, bo każdy ogłasza zwycięstwo, natomiast przegrała demokracja, bo frekwencja jest niestety niższa, ludzie nie zaangażowali się w te wybory i szkoda – stwierdził prezydencki urzędnik na radiowej antenie, po czym wyjaśnił, co jego zdaniem może być tego przyczyną.

– Myślę, że też styl, w którym Donald Tusk sprawuje władzę, trochę zniechęca. Myślę, że wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze, kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa – diagnozował Marcin Mastalerek.

Frekwencja w II turze wyborów samorządowych 2024

Z oficjalnych danych podanych przez Państwową Komisję Wyborczą wynika, że frekwencja podczas drugiej tury wyborów samorządowych wyniosła 44,06 procent w skali całego kraju. Liczba osób uprawnionych do głosowania w tych miejscowościach, w których niezbędna była dogrywka, wynosiła 12 051 596. Do urn poszło natomiast zaledwie 5 310 432 wyborców.

Najwyższą frekwencję zanotowano w województwie lubelskim (48,12 procent), najniższą w dolnośląskim (40,37 proc.). We Wrocławiu, gdzie toczył się jeden z najszerzej komentowanych pojedynków wyborczych, swoje głosy na Jacka Sutryka i Izabelę Bodnar oddało tylko 37,05 procent uprawnionych.

Niewiele większym zainteresowaniem cieszył się pojedynek Jacka Jaśkowiaka i Zbigniewa Czerwińskiego w Poznaniu, gdzie frekwencja wyniosła 41,38. Trzeba jednak zaznaczyć, że w obu przypadkach wynik elekcji był łatwy do przewidzenia, a ubiegający się o reelekcję włodarze tych miast wygrali z dużą przewagą nad swoimi konkurentami.

Najwięcej emocji i niepewności budziło starcie pomiędzy Aleksandrem Miszalskim i Łukaszem Gibałą, gdzie losy batalii ważyły się do ostatnich chwil. Być może dlatego frekwencja w Krakowie była wyższa – i wyniosła 45,50 proc.

Frekwencja w II turze wyborów samorządowych w poprzednich latach

W tym miejscu warto zauważyć, że choć frekwencja 21 kwietnia była dla wielu osób rozczarowująca, w ujęciu historycznym był to drugi najlepszy wynik, licząc od 2002 roku, kiedy odbyły się pierwsze wybory zorganizowane na nowych zasadach, z bezpośrednim wyborem prezydentów, burmistrzów i wójtów.

W 2018 roku, gdy w kraju rządziło Prawo i Sprawiedliwość, frekwencja w II turze wyniosła 48,8 procent, a więc blisko 5 punktów więcej, niż obecnie.

4 lata wcześniej, a więc za "czasów Platformy", do głosowania w II turze poszło zaledwie 39,97 procent uprawnionych. Z kolei w 2010 roku, także za rządów PO, frekwencja wyniosła tylko 35,31 proc.

Jednak także podczas pierwszych rządów PiS w 2006 roku II tura wyborów samorządowych nie cieszyła się szczególnym zainteresowaniem. Do lokali wybrało się wówczas 39,67 proc. uprawnionych.

Rekordowo niską frekwencję zanotowano w roku 2002, za "czasów SLD". W pierwszych tego typu wyborach wyniosła ona zaledwie 35,02 procent.

Marcin Mastalerek przyznaje: PO wygrała II turę. Donald Tusk uważa tak samo

W wywiadzie, którego Marcin Mastalerek udzielił radiu RMF FM, szef gabinetu prezydenta przyznał, że II turę wyborów prezydenckich można uznać za zwycięstwo Platformy Obywatelskiej. Łącznie rzecz ujmując, w największych dziesięciu polskich miastach władzę sprawować będą bowiem prezydenci, których kandydatury miały poparcie Donalda Tuska.

– Oczywiście ja wolałbym tam widzieć niezależnych samorządowców, ale wygrywają ludzie PO – powiedziała Mastalerek, tłumacząc, że PiS przegrywa w dużych miastach, bo "nie buduje swoich kandydatów od lat".

Warto zauważyć, że słynący ze zdolności trzeźwej oceny politycznych realiów Mastalerek de facto zgodził się w swojej wypowiedzi z komentarzem Donalda Tuska. Premier i lider KO napisał w serwisie X tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników II tury wyborów: "Poznań, Kraków, Wrocław, Rzeszów, Toruń, Zabrze, Konin, Kielce, Jelenia Góra, Zielona Góra, Radom, Elbląg – chyba wygraliśmy drugą turę. Nie zatrzymamy się!"

Do wymienionych przez Tuska miast dodać trzeba jeszcze między innymi Warszawę, Łódź i Gdańsk, gdzie kandydaci startujący z namaszczeniem premiera zwyciężyli już w pierwszym rozdaniu, 7 kwietnia.

Czytaj także: https://natemat.pl/552863,frekwencja-wola-o-pomste-do-nieba-polacy-odpuscili-druga-ture-wyborow