Za skasowanie tych nagrań politycy daliby wiele. Oto filmy, na których zaprzeczają sami sobie.
Za skasowanie tych nagrań politycy daliby wiele. Oto filmy, na których zaprzeczają sami sobie. Fot. screeny ze strony YouTube.com

Nagranie słów Andrzeja Dudy sprzed 6 lat to prawdziwy hit internetu. W 2011 roku ówczesny polityk PiS nie miał wątpliwości, że prezydent może ułaskawić jedynie osoby "uznaną przez sądy za winną". Dziś, jako głowa państwa, nie ma najmniejszych wątpliwości, iż mógł zastosować akt łaski wobec czworga niewinnych osób z Mariuszem Kamińskim na czele. Kolejny raz okazało się, że "internet nie zapomina". A takich nagrań, o których politycy woleliby zapomnieć, jest wiele.

REKLAMA
Stara prawda – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Co innego mówi się, gdy jest się w opozycji, co innego, gdy się jest u władzy. Inne obietnice składa się w kampanii wyborczej lub na samym początku kadencji, inaczej wygląda to, gdy już nie trzeba aż tak zabiegać o głosy wyborców. Wygląda na to, że szczerość nie jest w cenie – politycy bardzo często mówią po prostu to, co chce usłyszeć elektorat.

1. Andrzej Duda: "Ułaskawia się osoby uznane przez sądy za winne".

To oświadczenie Andrzej Duda wygłosił w 2011 r., rok po katastrofie smoleńskiej. Jako że to on w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego do 2010 r. nadzorował biuro zajmujące się sprawami wydawanych ułaskawień, poczuł się w obowiązku stanąć w obronie nieżyjącego prezydenta, gdy w mediach pojawiła się krytyka w sprawie jednego z aktów łaski. To wówczas powiedział coś, co przeczy jego decyzji w sprawie Mariusza Kamińskiego, jego zastępcy z CBA oraz dwóch byłych dyrektorów Biura.
No, ale gdy to mówił, był politykiem opozycji. Dziś, gdy Sąd Najwyższy przyznał, że uniewinnić można kogoś, kto jest winny, działający w jego imieniu prezydenccy ministrowie przekonują, że ułaskawienie niewinnych jest zgodne z prawem.

2. Andrzej Duda: "Prezydentura, która słucha i nie boi się ludzi".

Gdy zbliżała się druga rocznica prezydentury, Andrzej Duda z rozbrajającą szczerością przyznał, iż nie da rady być prezydentem wszystkich Polaków. Choć chciał, a przynajmniej mówił, że chce...

Jestem gotów rozmawiać także z tymi, którzy mają odmienne ode mnie poglądy. Dla mnie jest najważniejsze, że mamy prawo mieć rożne poglądy. Jest demokracja i mamy prawo się w tych poglądach różnić. Jedni są wierzący, inni nie. Jedni głosują na to ugrupowanie, inni na inne.

Jak daleko od tych deklaracji do dzisiejszej rzeczywistości – każdy powinien ocenić sam.

3. Anna Zalewska: "Co rząd – to zmiana koncepcji. I to jest błąd".

7 lat to wystarczająco dużo czasu, aby zmienić poglądy. Diametralnie! Udowodniła to Anna Zalewska – dziś minister sprawiedliwości, w 2009 roku posłanka PiS, a jeszcze wcześniej działaczka Unii Wolności. Po 10 latach funkcjonowania gimnazjów posłanka Zalewska w wywiadzie dla lokalnego portalu doba.pl oceniła, że "założenia tej reformy są dobre". Za błędy uznała zaś to, że na reformę edukacji przeznaczono za mało pieniędzy oraz to, że każdy kolejny rząd przychodzi z nowym pomysłem na szkołę.
Dziś Anna Zalewska odwraca cały system edukacji do góry nogami, a wszelką krytykę odrzuca a'priori.

4. Beata Szydło: "Zapytamy Polaków, czy chcą takich zmian".

A Polacy nawet nie dostali szansy, aby wypowiedzieć się za lub przeciw. Ten film jest w miarę świeży i premier Beata Szydło o tej obietnicy powinna raczej pamiętać. Waga tej deklaracji jest tym większa, że padła ona w obecności osoby duchownej. "Jeżeli będą takie oczekiwania, to zapytamy Polaków, czy chcą takich zmian" – mówiła premier w Telewizji Trwam o reformie edukacji.
Z tej obietnicy jednak nie zostało nic, a szefowa rządu o tym filmie zapewne wolałaby zapomnieć. Zwłaszcza, że w sprawie referendum dotyczącym reformy edukacji zebrano niemal milion podpisów!

5. Sławomir Broniarz: "nasz związek był przeciwny reformie strukturalnej oświaty, w tym gimnazjom".

Ale w sprawie reformy edukacji zmieniających zdanie o 180 stopni jest więcej. Dziś głównym obrońcą gimnazjów jest szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Ten sam, który blisko 20 lat temu domagał się od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego zawetowania reformy, która owe gimnazja powoływała. Ba, nawet uczestniczył w proteście głodowym przeciwko tym zmianom, co dziś chętnie przypominają mu "Wiadomości" TVP.
A Broniarz zapewne niechętnie ogląda te zdjęcia z końcówki lat 90'. Woli też nie pamiętać, że przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. jego ZNP podpisał porozumienie ze Zjednoczoną Lewicą, która w swoim programie miała... likwidację gimnazjów. Tyle że lewicy dziś w parlamencie nie ma i wieje inny polityczny wiatr.

6. Jarosław Kaczyński: "Nie można zmusić zgwałconej kobiety do rodzenia".

Tę zmianę stanowiska prezesa PiS w ubiegłym roku przypomniały kobiety biorące udział w Czarnym Proteście. Posłowie PiS z prezesem partii na czele opowiadali się wówczas za całkowitym zakazem aborcji, nawet jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu. Choć 9 lat wcześniej Jarosław Kaczyński tłumaczył, że obowiązujący wciąż tzw. kompromis aborcyjny jest
jego zdaniem rozwiązaniem dobrym.
logo
Jarosław Kaczyński – zdjęcie sprzed 10 lat, gdy prezes PiS był premierem i miał inne zdanie w kwestii dopuszczalności aborcji. Fot. Sergiusz Peczek / Agencja Gazeta
– Demokratyczne, praworządne państwo nowoczesne ma pewne limity i ograniczenia. Nie może np. zmusić zgwałconej kobiety do rodzenia dziecka – mówił Jarosław Kaczyński w 2007 r. To nagranie można obejrzeć tutaj.

7. Donald Tusk: "Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych".

Słowa Jarosława Kaczyńskiego skierowane były do umiarkowanego elektoratu, na którym mu wówczas zależało. Ale wkrótce w wyniku przyspieszonych wyborów PiS stracił władzę, wygrała Platforma Obywatelska, a jej szef i jednocześnie nowy premier Donald Tusk w sejmowym expose obiecał tyle, że... Opozycja potem przez lata miała używanie przypominając, iż podatki miały być obniżane, a zostały podwyższone, że deficyt budżetowy miał być obniżany, a nastąpił drastyczny wzrost, i tak dalej, i tak dalej.
No i drogi – obiecana w 2007 r. przez Donalda Tuska choćby trasa Warszawa - Białystok wciąż jest w budowie.

8. Donald Tusk: "Mój rząd będzie dążył do tego, abyśmy weszli do strefy euro w 2011 roku".

Z pierwszych lat rządów koalicji PO-PSL można znaleźć najwięcej wypowiedzi, o których dzisiejsza opozycja wolałaby nie pamiętać. Tak jest choćby ze słynną deklaracją, jaką premier Donald Tusk złożył w 2008 roku otwierając Forum Ekonomiczne w Krynicy. Obiecał wówczas starania, aby "już za trzy lata" Polacy zarabiali w euro. Niestety filmu ze słowami o tej niespełnionej obietnicy nie udało mi się znaleźć. Odnalazłem za to nagranie z Forum Ekonomicznego w 2013 r. – tu już Donald Tusk w pierwszych słowach przyznał, że tamta deklaracja wciąż go prześladuje.

Prawie dokładnie co do dnia 5 lat temu tu w Krynicy, będąc gościem krynickiego Forum po raz pierwszy w roli premiera, zapowiedziałem szybką polską drogę do strefy euro. Bardzo szybko zrozumiałem, jak prawdziwe i jak mądre jest polskie powiedzenie: "kiedy ludzie planują, Pan Bóg się śmieje".

9. Jacek Sasin: "Wszystko odbyło się z wielkim poszanowaniem dla ciał ofiar".

Obecnie rządzący raz po raz w ostatnich dniach przypominają słowa Ewy Kopacz, jakie padły tuż po katastrofie smoleńskiej – te o "przekopywaniu ziemi" oraz o pracy polskich i rosyjskich patomorfologów. Wolą zaś nie pamiętać o tym, co mówił wtedy jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w dniu tragedii był w Smoleńsku. Jacek Sasin zapewniał, że ciała wszystkich ofiar katastrofy zostały potraktowane z należytą godnością.
– Nie jest możliwa jakakolwiek ingerencja w te trumny tutaj na miejscu w Polsce – mówił wtedy polityk PiS. A dziś łatwo nie pamiętać o tych słowach, zgłaszając pretensje, iż w kraju nie przeprowadzono sekcji zwłok ofiar tej katastrofy.

10. Janusz Palikot... Jako bonus.

Tę listę filmów, które politycy różnych opcji chętnie by skasowali, można pewnie ciągnąć w nieskończoność. My jednak na koniec mamy bonus – to nagranie wypowiedzi, w którą pewnie mało kto uwierzył, gdy padła z mównicy sejmowej.
Jak to dziś brzmi?