Jarosław Kaczyński zamierza stać na czele PiS  nawet do 2027 roku
Jarosław Kaczyński zamierza stać na czele PiS nawet do 2027 roku Fot: Grzegorz Skowronek / AG
Reklama.
W ostatnich badaniach preferencji wyborczych Polaków, przewaga partii rządzącej nad opozycją jest wręcz druzgocąca. Także partia Pawła Kukiza, czyli nieformalny koalicjant PiS zachowuje stabilne poparcie na poziomie 10 procent, a to daje temu obozowi większość konstytucyjną. Po przesłuchaniu Michała Tuska przed sejmową komisją ds. Amber Gold spadły też notowania Donalda Tuska w wyścigu prezydenckim. Opozycja jest z kolei podzielona, skłócona, reaktywna i nie potrafi przekonać do siebie Polaków.
Przypomnijmy, że zanim PiS doszło do władzy przegrało 7 wyborów z rzędu. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi - by rozwiać plotki na temat swojej politycznej emerytury - Jarosław Kaczyński zapowiadał, że "będzie służył Polsce, póki starczy sił”. – Myślę, że to będzie co najmniej do 2023, może i 2027 roku. Wszystko w rękach Boga – stwierdził.
Vox populi, vox Dei (głos ludu, to głos Boga). Oto 6 powodów, da których PiS może dzisiaj prężyć muskuły ciesząc się poparciem większości wyborców.

1. Niskie bezrobocie i dobra koniunktura gospodarcza to wiatr w żagle PiS

Bezrobocie po raz pierwszy od 26 lat spadło poniżej 8 procent. Według GUS w pierwszym kwartale tego roku wzrost PKB wyniósł 4 proc. Komisja Europejska w najnowszym raporcie podwyższyła prognozę wzrostu gospodarczego dla Polski z 3,2 proc. do 3,5 proc. w 2017 roku oraz z 3,1 proc. do 3,2 proc. w 2018 roku. Według KE, polski PKB będzie rósł szybciej przede wszystkim dzięki wzrostowi prywatnej konsumpcji. Na to z kolei ma wpłynąć wzrost płac i wyższe wydatki socjalne, z których środki trafią do społeczeństwa. Z danych GUS i NBP wynika, że wśród polskich konsumentów, optymiści zaczęli przeważać nad pesymistami.
Eksperci wskazują, że polska gospodarka przyspiesza, ponieważ ruszyły inwestycje finansowane ze środków unijnych, a konsumpcja prywatna rośnie, dzięki bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy oraz programowi Rodzina 500+. Powoli, ale rośnie też skłonność do inwestowania. Według GUS, dwie trzecie firm z sektora przemysłowego i ponad 40 proc. firm z sektora budowlanego planuje w tym roku wydatki inwestycyjne. Polska znalazła się także w ubiegłym roku w pierwszej piątce w Europie pod względem bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

2. Polacy masowo korzystają i bardzo chwalą sobie programy socjalne rządu PiS

Mimo straszenia przez opozycję programy obniżenia wieku emerytalnego i Rodzina 500 plus nie zrujnowały budżetu. Ten drugi – wprost przeciwnie – napędza gospodarkę i praktycznie wyeliminował biedę i skrajne ubóstwo wśród dzieci. Choć można mieć do niego wiele zastrzeżeń, jest to największy program socjalny w historii Polski. W tym roku program ma kosztować ponad 23 mld zł, by w 2018 r. wzrosnąć do 24 mld zł. Pieniądze płyną do 2,56 mln rodzin i 3,8 mln dzieci. Jednym z najbardziej zaskakujących efektów programu 500 plus był 100 proc. wzrost liczby złomowanych pojazdów. Wzrasta jednocześnie liczba kupowanych aut, zarówno nowych jak i używanych. Radykalnie zwiększyła się konsumpcja, a coraz więcej Polaków stać na wakacyjny wyjazd. PiS chwali się tym, że rośnie praca minimalna i roztacza przed Polakami wizje kolejnych programów socjalnych m.in. taniego budownictwa mieszkaniowego, tanich leków dla seniorów, jednorazowego 500-złotowego dodatku do emerytury, czy tzw. emerytur małżeńskich. To wszystko działa na wyobraźnię wyborców, a jeśli programy wejdą w życie, PiS zyska na nich tak jak zyskał na 500 plus.

3. Straszenie obcymi, podsycanie tych lęków i cyniczne zarządzanie strachem Polaków

PiS sprawuje rząd dusz wśród znacznej części wyborców, bo umiejętnie kreuje wewnętrznych oraz zewnętrznych wrogów, cynicznie podsyca lęki Polaków i politycznie nimi zarządza. A przy okazji sprawnie kreuje się na tę siłę, która potrafi zapewnić Polakom bezpieczeństwo.Partia rządząca celowo utożsamia uchodźców z muzułmańskimi terrorystami. Ale PiS straszy też opozycją, że zabierze 500 plus i znowu podwyższy wiek emerytalny. Zgodnie z narracją PiS, wyborcy mają się bać także Putina, Merkel i brukselskiej biurokracji. Albo w ogóle zgniłego zachodu, gdzie zamyka się kościoły, i pozwala na śluby gejowskie.
PiS stwarza ułudę obrony przed strachem, w imię której wymaga od obywateli posłuszeństwa. Korzysta na tym, że – jak pokazują badania – nastroje zdecydowanej większości Polaków są antyimigranckie i biegną w poprzek podziałów ideologiczno-politycznych. Co na to opozycja? Największa partia opozycyjna zatacza się od ściany do ściany, od zapowiedzi Schetyny, że jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców, do obietnicy, że po wyborach samorządowych prezydenci miast z PO będą uchodźców przyjmować. Opozycja nie potrafi znaleźć tutaj złotego środka.

4. PiS utrwala i cementuje swoją władzę na wszystkich poziomach zarządzania państwem

Przejęcie i opanowanie mediów publicznych i zastraszanie tych prywatnych poprzez zapowiedzi "repolonizacji i dekoncentracji”, podporządkowanie prokuratury i sądów z Trybunałem Konstytucyjnym na czele, czy plany przejęcia kontroli nad samorządami, to wszystko ma zapewnić PiS wieloletnie rządy. Następne w kolejce do siłowego przejęcia są Najwyższa Izba Kontroli i Rzecznik Praw Obywatelskich. Partia rządząca nie poprzestaje jednak na odbijaniu kolejnych instytucji, ale umacnia także swoją władzę w sferze symbolicznej i kulturowej. Temu ma służyć zapowiedź zmiany konstytucji, reforma oświaty i kształtowanie "nowych" Polaków, reforma armii i obecna na każdym kroku polityka historyczna. Ale także podkreślanie roli i uczynienie bliskim sojusznikiem obecnej władzy Kościoła jest celowe i ma skutkować zamazywaniem różnic między sferą sacrum i profanum.
Utrwalaniu władzy służy także dowartościowywanie przez PiS prowincji, Polski B i C. Prezydent i liderzy partii rządzącej non stop prowadzą kampanię odwiedzając najmniejsze nawet gminy i wsie, by pokazać, że są wśród ludzi i że pamiętają komu zawdzięczają zwycięstwo. Najbliższy kongres PiS nieprzypadkowo odbędzie się w malutkiej Przysusze.

5. Elitarność, oderwanie od rzeczywistych problemów ludzi i brak emocjonalnego przekazu opozycji

Słabość opozycji widać nie tylko w sondażach. Opozycja jest skłócona, ale nie ma też pomysłów na odebranie władzy PiS. Nie ma swojego Macrona, który cieszyłby się szerokim poparciem, choć liczenie na to, że przyjedzie on na białym koniu to mrzonki. Opozycja słusznie wzięła na sztandary obronę standardów demokratycznych, wolności obywatelskich i praworządności w Polsce przed PiS, tyle tylko że ten idealistyczny przekaz trafia do wąskiego kręgu odbiorców. Wyborcom w ich masie nie spędza snu z powiek demontaż państwa prawa i demokracji, bo mają bardziej przyziemne problemy. Opozycja anty PiS nie potrafi też wyzwalać emocji. Ani tych pozytywnych, ani negatywnych, takich, które porwałyby tłumy. Sam "atypisizm” obecny w wielkomiejskim elektoracie, to za mało. A czekanie na to że PiS się u władzy zużyje, albo skompromituje, że wyborcy pójdą wreszcie po rozum do głowy, to jak czekanie na Godota. Opozycja, żeby wygrać, musiałaby wyjść do mas i przestać bać się populizmu, spróbować wziąć PiS w kleszcze, okrążyć jednocześnie z lewej i prawej strony. Straszenie w Polsce faszyzmem, Białorusią i końcem demokracji, a przy okazji sukcesywne wyczerpywanie słownika epitetów, by opisać to, co robi PiS, staje się przeciwskuteczne.

6. Inne, czyli ekshumacje, defetyzm, symetryzm, wsparcie Trumpa dla PiS i okres wakacyjny

Na obecną kondycję PiS i opozycji ma wpływ wiele innych czynników. Na pewno na notowaniach Platformy odbiły się ekshumacje, które ujawniły nieprawidłowości przy pogrzebach ofiar katastrofy smoleńskiej i epatowanie w mediach bulwersującymi faktami z tym związanymi. A także cyniczna, polityczna gra PiS katastrofą smoleńską. Nie bez znaczenia było też kluczenie części opozycji w sprawach programowych, czy często zbyt letnia temperatura oporu wobec pomysłów PiS, które podmywały fundamenty państwa prawa albo brak wiary w możliwość odwrócenia niektórych szkodliwych reform. O tym, że presja ma sens pisaliśmy tutaj. Opozycji na chwilę skrzydeł dodał wybór Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej, ale teraz podcięło te skrzydła przesłuchanie syna Tuska przed komisją ds. Amber Gold. PiS zapewne politycznie i propagandowo (by zyskać dodatkowe punkty) wykorzysta także zbliżającą się wizytę w Polsce prezydenta Donalda Trumpa. Niektórzy twierdzą, że jedną z przyczyn obecnej przewagi PiS w sondażach jest symetryzm części elit opiniotwórczych, które tą samą miarą traktują PiS jak traktowały niegdyś u władzy PO, czy SLD, nie zauważając – że jak przekonują przeciwnicy siedzenia okrakiem na barykadzie - obecnie rządzący w swoim skoku na państwo przekroczyli wszystkie granice. Wpływ na ostatnie sondaże może mieć też to, że elektorat opozycji jest w okresie wakacyjnym zdemobilizowany.
PiS nie ma na razie z kim przegrać, ale może przegrać sam ze sobą. Poza tym polska polityka jest nieprzewidywalna i może na nią w każdej chwili zadziałać "efekt motyla".