Choć poparcie dla PiS w Polsce północno-wschodniej zazwyczaj jest dość wysokie, to dla partii Jarosława Kaczyńskiego w wyborach do PE jest to bardzo niełatwy okręg. Jeszcze jesienią ubiegłego roku poseł Jacek Żalek liczył, że dane mu będzie podjąć tę trudną walkę – twierdzą anonimowo lokalni politycy. Dziś już wiadomo: partia na niego nie postawiła. On sam jednak mówi, że ani przez chwilę nie marzył o przeprowadzce do Brukseli.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Od Pomorza po granicę z Białorusią
Okręg nr 3 od lat dla polityków wszelkich opcji stanowi wyzwanie najpoważniejsze. Choćby dlatego, że jest on społecznie bardzo niejednorodny – w jego skład wchodzi i województwo podlaskie, i warmińsko-mazurskie. Gdzie Elbląg, dla którego istotną kwestią jest przekop Mierzei Wiślanej, a gdzie zamieszkana głównie przez wyznawców prawosławia Hajnówka, która dziś żyje sprawą marszu szykowanego przez narodowców?
Jacek Żalek, jak mówi mi anonimowo jeden z białostockich polityków, do tej walki był gotów. Jego zdaniem w październikowych wyborach samorządowych, gdy ubiegał się o stanowisko prezydenta Białegostoku, Żalkowi chodziło właściwie wyłącznie właśnie o to – aby zmobilizować elektorat i w ten sposób zgromadzić kapitał na wybory do PE w maju 2019. W końcu od początku było raczej jasne, że pozycja wieloletniego prezydenta miasta Tadeusza Truskolaskiego jest niezagrożona.
Ale wyniku, jaki udało mu się osiągnąć, nie można lekceważyć – zdobył ponad 30 proc. głosów. Co tylko podgrzało spekulacje, że partii opłaca się postawić na niego, bo jest w stanie wywalczyć sporo, mimo że jego kandydatura wzbudza kontrowersje (chyba już zawsze będzie kojarzony ze słowami o rodzicach niepełnosprawnych dzieci jako "zwyrodnialcach").
"Nie byłem tym zainteresowany" Komitet Polityczny PiS zdecydował jednak inaczej. Podjęto uchwałę w sprawie tzw. jedynek i dwójek na partyjnych listach do europarlamentu. W okręgu nr 3 na pierwszym miejscu znalazł się obecny europoseł Karol Karski, na drugim - były minister rolnictwa, niedawno pozbawiony stanowiska szefa podlaskich struktur PiS Krzysztof Jurgiel.
– To nieprawda, nie planowałem startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie byłem tym zainteresowany – dementuje zdecydowanie w rozmowie z naTemat poseł Porozumienia wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy. Przyznaje przy tym, że pod uwagę brana jest natomiast kandydatura jego żony. – Ale nie na dwójkę, pewnie na ostatnie miejsce, już tradycyjnie – ujawnia Jacek Żalek.
Justyna Żalek, z zawodu przedstawicielka medyczna, jesienią już po raz drugi zdobyła mandat radnej sejmiku wojewódzkiego, startując właśnie z ostatniego miejsca na liście PiS. Powtórzyła zatem wyczyn swego męża.
Jacek Żalek wielokrotnie startował w wyborach z takich miejsc na liście (w 2007 r. władze PO dały mu w wyborach parlamentarnych miejsce 15., w 2011 - miejsce 27.), że teoretycznie nie miał prawa wywalczyć mandatu. A jednak sukces osiągał.
Jacek Żalek przyznaje, że podejrzewa, kto może stać za pogłoskami, iż planował wyjazd do Brukseli. Jak mówi, podobne informacje były "puszczane w miasto" jeszcze wtedy, gdy walczył o stanowisko prezydenta Białegostoku. A wszystko po to, by zdyskredytować jego kandydaturę.
Niszczący konflikt
– Nie jest tajemnicą, że w białostockim PiS nie wszyscy się angażowali w moją kampanię – ucina Żalek.
Wśród samorządowców ze stolicy Podlasia dość powszechna jest wiedza, że Jacek Żalek - choć był kandydatem PiS - z partii tej nie dostał ani złotówki na kampanię. Mało tego – niektórzy politycy PiS po cichu wspierali kontrkandydata wystawionego przez ruch Kukiz 15'.
Animozje w podlaskim PiS-ie były silne przed laty (gdy w 2006 r. Żalek, wówczas radny wojewódzki, opuścił PiS), ale dziś są chyba jeszcze silniejsze. Ścierają się dwa (co najmniej dwa) środowiska – związane z jednej strony z Krzysztofem Jurgielem, z drugiej - z odpowiedzialnym za policję wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji Jarosławem Zielińskim.
Sprytny ruch prezesa
Aby wygasić ten konflikt, na czele podlaskich struktur PiS, w miejsce Krzysztofa Jurgiela, nominowany został poseł Dariusz Piontkowski. Wysunięcie kandydatury byłego ministra rolnictwa to kolejny sprytny krok, aby zaprowadzić w partii porządek.
– Do tej pory Jurgiel i jego otoczenie robiło wiele, aby przeszkadzać partyjnym kolegom spoza swojego środowiska. Teraz, gdy będzie kandydował, będzie przynajmniej musiał popracować na ogólny wynik PiS. Przynajmniej taki będzie z tego pożytek. Ale czy wywalczy mandat? Na pewno będzie o to trudno. Elektorat PiS w Białymstoku i okolicach pewnie go poprze, ale Olsztyn? Wątpliwe – mówi mi jeden z białostockich polityków.
Na lokalnych forach już padają wezwania wyborców PiS: "Tylko Jurgiel. Jest z Podlasia. Bardzo dobrze, że nie będzie trzeba głosować na byłego komucha i spadochroniarza Karskiego". Pojawiają się też refleksje: "Dziwne, że o Żelku (pisownia oryginalna - przyp. red.) zapomniano".
Kogo do walki z Karskim i Jurgielem wystawi Koalicja Europejska? Oficjalnych informacji na razie brak. Nieoficjalnie mówi się m.in. o Włodzimierzu Cimoszewiczu czy Danucie Huebner. W 2004 r. w wyborach do europarlamentu w niezmiernie trudnym okręgu nr 3 dwoma mandatami podzieliły się PO i LPR. W 2009 i 2014 po jednym mandacie zdobyły PO i PiS.
5 lat temu Żalek też walczył o mandat europosła jako lider listy partii Polska Razem, ale jego ugrupowanie nawet nie przekroczyło progu. – Teraz chciał ponownie podjąć to wyzwanie, ale już pod sztandarem PiS. Nie wyszło, bo wysondował, że nie ma szans na jedynkę – tak sprawę komentuje mój rozmówca, nie dziwiąc się, że oficjalnie poseł Jacek Żalek dementuje spekulacje w sprawie swego startu. Teraz polityczny szlak, jaki sam przed laty przechodził, przeciera jego żona.
Reklama.
Jacek Żalek
poseł Zjednoczonej Prawicy
Na razie jest wstępna rekomendacja Porozumienia, aby żona znalazła się na liście Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego w okręgu nr 3. Pojawiało się wiele próśb, aby wśród kandydatów - z uwagi na parytety - była kobieta, do tego z kompetencjami językowymi. Nie zabiegaliśmy o żadną wysoką pozycję na liście. Zwyczajowo żona startuje z ostatniego miejsca na liście i pewnie tak będzie i tym razem.