Najlepsze jest to zdanie z uzasadnienia projektu, w którym mowa jest o wypełnianiu przez narodowe media "doniosłej roli kulturowej, społecznej i demokratycznej". Prawo i Sprawiedliwość zamierza sypnąć ogromną sumą pieniędzy na utrzymanie TVP. Projekt ustawy w tej sprawie wieczorem, bez rozgłosu, wpłynął do laski marszałkowskiej.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Co istotne, dokument ma przejść przez parlament w tempie ekspresowym. Przewidziano bowiem dla niego przyspieszoną ścieżkę – projekt ma już nadany numer druku i został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Niewykluczone, że PiS zechce nowelizację uchwalić jeszcze w tym roku. Na razie dokumentu nie ma w porządku obrad na najbliższe przedświąteczne posiedzenie, ale cóż to dla polityków PiS?
Prawie 2 miliardy
Projekt ustawy o zmianie ustawy o opłatach abonamentowych w pierwszym punkcie nowelizacji głosi, że w przyszłym roku "minister właściwy do spraw budżetu, na wniosek
ministra właściwego do spraw kultury i dziedzictwa narodowego, przekaże jednostkom publicznej radiofonii i telewizji skarbowe papiery wartościowe jako rekompensatę z tytułu utraconych w roku 2020 wpływów z opłat abonamentowych". W punkcie kolejnym pada suma tego wsparcia – wartość przekazanych papierów nie powinna przekroczyć 1 mld 950 mln zł.
Ma to być wyrównanie z tytułu zwolnień z płacenia abonamentu – obowiązek ten nie dotyczy m.in osób po 75. roku życia, emerytów po 60-tce ze świadczeniem niższym niż połowa przeciętnego wynagrodzenia. Tyle że abonamentu nie płacą nie tylko ci zwolnieni z tego obowiązku. Generalnie – mało kto go płaci.
W uzasadnieniu projektu pada stwierdzenie, że na ponad spośród tych, którzy nie są z opłat zwolnieni, koszty abonamentu pokrywa zaledwie 31 proc. Polaków. PiS przez wiele lat obiecywał, że kwestię tę ureguluje ustawowo. Mowa była m.in. o abonamencie płaconym wraz z PIT-em. Wyznaczano nawet ostateczne terminy wprowadzenia zmian, ale na deklaracjach się skończyło.
Doniosła rola
Efekt jest taki, że z roku na rok PiS z pieniędzy podatników dosypuje mediom publicznym (przede wszystkim TVP) ogromne dodatkowe pieniądze z tytułu zwolnień z opłat (nie licząc choćby kredytów zaciąganych na setki milionów). Dwa lata temu była to suma 980 mld zł, rok temu 1,2 mld, a teraz niemal 2 mld.
Kabaretowo - biorąc pod uwagę partyjną propagandę uprawianą na antenie narodowego nadawcy - brzmi jedno ze zdań z uzasadnienia projektu posłów PiS. "Wywoła to pozytywne skutki w zakresie zdolności tych nadawców do wypełniania ich doniosłej roli kulturowej, społecznej i demokratycznej" – czytamy w rozdziale poświęconym skutkom wprowadzanych regulacji.
Dziś funkcjonowanie mediów publicznych właściwie w pełni zależy od pieniędzy z budżetu, czyli od łaski polityków. Obecnie rządzący zaś mają powody, by telewizji publicznej sypać pieniędzmi – w końcu mają być za co wdzięczni.