Według byłego głównego ekonomisty PO Andrzeja Rzońcy rozwiązaniem ograniczającym inflację jest m.in. cięcie transferów socjalnych. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powiedział, ile kosztuje nas program 500 plus oraz inne rozwiązania Prawa i Sprawiedliwości. Jaka przyszłość czeka świadczenia takie jak 13. i 14. emerytura?
Opozycja wykorzystała dramatyczną sytuację gospodarczą podczas prowadzonych od dwóch miesięcy spotkań z mieszkańcami. Kwestia jakości życia Polaków – czyli właśnie skutków inflacji – będzie tematem numer jeden tegorocznej kampanii wyborczej.
Czy rząd może jednak obniżać inflacje bez likwidacji najdroższych programów socjalnych? To pytanie dziennikarze "Gazety Wyborczej" zadali byłemu głównemu ekonomiście Platformy Obywatelskiej – Andrzejowi Rzońcy.
Rzońca o programach PiS: po życiu ponad stan trzeba oszczędzać na wszystkim
Ekspert powołał się na doświadczenia innych państw z lat 90. XX wieku, a następnie wysunął tezę, według której po 7 latach wydatków na tak dużą skalę, należy oszczędzać na wszystkim.
– Jak spojrzy się na doświadczenia krajów, które odniosły sukces w ograniczaniu deficytu, na przykład na Szwecję w latach 90. czy Irlandię dekadę wcześniej, to widzimy generalną zasadę: po życiu ponad stan trzeba oszczędzać praktycznie na wszystkim – powiedział.
Jak dodał, wspomniane oszczędności muszą objąć wszystkie kategorie wydatków realizowane przez państwo. – I te największe (wydatki - red.), a są nimi transfery socjalne, i to nie tylko te, które pojawiły się w ostatnich latach – stwierdził.
– Wydatki na program "500+" to około 40 mld zł rocznie, na 13. i 14. emeryturę - 20 mld rocznie. Natomiast wszystkie wydatki socjalne, łącznie z emeryturami i rentami, to około 600 mld zł rocznie – wyliczył.
Według ekonomisty alternatywą jest zachowanie świadczeń socjalnych przy równoległym podniesieniu podatków. – Społeczeństwo może oczywiście dokonać takiego wyboru. Ważne jednak, żeby był to wybór świadomy – ocenił.
– Jeżeli będziemy ściśle trzymać się zasady, że państwo wydaje tyle, ile zbierze podatków, to nie tylko znikną jego problemy finansowe, ale też odmieni się debata publiczna – podsumował.