Donald Tusk obiecał, że dzień po wygranych wyborach złoży projekt uznający prawo kobiet do aborcji do 12. tygodnia. – W tych sprawach będę bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w Platformie w czasie kształtowania list do parlamentu. Jeśli mówię, że gwarantujemy kobietom podejmowanie tej decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić – powiedział Tusk. Co na to politycy PO, którzy kilkanaście miesięcy temu opowiedzieli się za powrotem do zakazu z 1993 roku?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W odpowiedzi na pytanie jednej z młodych osób zadeklarował, że Platforma Obywatelska "gwarantuje kobietom podejmowanie tej decyzji"
– Zapisaliśmy to jako konkretny projekt – stwierdził przewodniczący PO
NaTemat zapytał konserwatywnych parlamentarzystów PO co oni na to.
– To jego prawo, by wygłaszać takie deklaracje, natomiast co się wydarzy, to czas pokaże – mówi naTemat konserwatywny senator Platformy Wojciech Ziemniak.
– Jeśli chodzi o wypowiedzi Donalda Tuska… Kiedyś mówił o kastracji pedofilów. W prekampanii często padają radykalne słowa – komentuje poseł PO Bogusław Sonik.
– Zawsze uważaliśmy, że ten trudny kompromis z 1993 roku dobrze służył wszystkim. Ochrona życia to dla mnie sprawa niebudząca wątpliwości – oświadcza senator Kazimierz Kleina.
To tylko kilka wypowiedzi polityków z prawego skrzydła PO, z którymi rozmawiał naTemat. Zanim zacytujemy pozostałe, przypomnimy kontekst obecnej sytuacji.
1993-2020. Od ostrego zakazu do jeszcze ostrzejszego zakazu aborcji
Luty 2021 roku. Donald Tusk wróci do polskiej polityki za 5 miesięcy, tymczasem w Platformie Obywatelskiej toczy się burzliwa dyskusja o prawie kobiet do przerywania niechcianej ciąży.
Restrykcyjna ustawa z 1993 roku, przyjęta przez rządzącą prawicę pod naciskiem i z błogosławieństwem biskupów, zdelegalizowała zabieg poza trzema drastycznymi wyjątkami: zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety, zapłodnienia w wyniku czynu zabronionego, a także ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu.
Tymczasem kobiety robią to, co przez ostatnie 30 lat – przerywają niechcianą ciążę poza państwowym systemem opieki zdrowotnej (co ważne: własną ciążę można przerwać legalnie, karani są ci, którzy pomagają).
Ułatwia im to postęp medycyny – większość aborcji na wczesnym etapie można wykonać w zaciszu własnego domu dzięki zażyciu tabletek poronnych. W ich zdobyciu przez internet, a także w uzyskaniu zabiegu na późniejszym etapie (to zwykle wtedy na jaw wychodzi ciężkie uszkodzenie płodu), pomagają takie organizacje jak Aborcja Bez Granic czy Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Rok 2021. Stanowisko PO w sprawie aborcji
Politycy PO debatują o tym, jakie stanowisko w sprawie aborcji przyjąć w nowej rzeczywistości. Dotąd Platforma oficjalnie popierała zakaz z 1993 roku, nazywany przez konserwatystów "kompromisem aborcyjnym". Jednak krajobraz społeczno–polityczny się zmienił.
Rozumie to część polityków Platformy, która naciska na przyjęcie bardziej europejskiego stanowiska. Z drugiej strony jest jednak opór. W lutym 2021 roku Interia publikuje list 21 parlamentarzystów Platformy, którzy sprzeciwiając się liberalizacji, ale i zaostrzeniu zakazu przez Trybunał Kaczyńskiego, postulują powrót do mniej restrykcyjnego zakazu z 1993 roku.
"Wobec wielkiego kryzysu społecznego, spowodowanego zaostrzeniem przez PiS przepisów aborcyjnych, Platforma nie powinna zajmować radykalnego stanowiska i stawać się stroną w wojnie aborcyjnej, która spolaryzuje nasz kraj na wiele lat" – przekonywali konserwatywni parlamentarzyści.
Ostatecznie Platforma przyjęła wypracowany przez zespół marszałkini Małgorzaty Kidawy–BłońskiejPakiet Praw Kobiet, który szedł nieco dalej, niż chcieliby partyjni konserwatyści. W kwestii aborcji PO opowiedziała się za powrotem do stanu prawnego z 1993 roku z pewnym dodatkiem: prawo do aborcji miałyby uzyskać kobiety w "wyjątkowo trudnej sytuacji osobistej" po konsultacji z psychologiem i lekarzem.
Donald Tusk na Campusie Polska mówił po prostu o prawie kobiet do aborcji do 12. tygodnia – nie wspominał o kryterium skrajnie ciężkich warunków życiowych, jednak napomknął o "konkretnym projekcie". NaTemat poprosił sygnatariuszy listu wspierającego zakaz z 1993 roku o komentarz.
– List? Ja nic nie podpisywałam. Moje nazwisko znalazło się tam pomyłkowo – oświadcza Halina Bieda (Katowice). Dodaje, że nie obawia się o układanie list wyborczych, czy – szerzej – swoją pozycję w partii.
Jeszcze krócej trwa połączenie z jej kolegą z izby wyższej. – To skomplikowane, długo by o tym opowiadać. Trwają jeszcze wakacje, niestety nie mam czasu. Dziękuję, do widzenia – ucina senator Antoni Mężydło (Toruń).
Poseł Tomasz Olichwer (Katowice) z uwagą słucha, w jakiej sprawie dzwonimy, a potem prosi o telefon za kilka godzin. Już nie udaje nam się z nim połączyć.
Marek Plura o aborcji: Opinii nie zmieniłem (...), będę startował
Jednak większość sygnatariuszy listu wspierającego zakaz z 1993 roku chce rozmawiać.
– Ja swojej opinii na temat kompromisu aborcyjnego nie zmieniłem. Jestem za tym, by wróciło prawo, które się sprawdziło i nadal się będzie sprawdzać w naszym społeczeństwie. Jest mi ono osobiście bardzo bliskie – mówi senator Marek Plura (Katowice).
Na pytanie, jak można mówić o "sprawdzaniu się" zakazu z początku lat dziewięćdziesiątych, skoro kobiety i tak przerywają niechcianą ciążę, tyle że muszą się natrudzić, także finansowo, by obejść system, parlamentarzysta odpowiada, że nie łudził się, iż zakaz aborcji będzie skuteczny.
– Ustawa z 1993 roku miała aborcję trochę utrudnić – tłumaczy Plura.
Senator dodaje, że zmienił zdanie w sprawie dopuszczalności antykoncepcji postkoitalnej, nazywanej pigułką po (zapobiegającej zapłodnieniu po niezabezpieczonym stosunku seksualnym). Kiedyś uznawał ją za niedopuszczalną, dziś uważa, że powinna być dostępna. Jednak w sprawie przerywania niechcianej ciąży się nie ugnie – niezależnie od kryteriów, jakie zostaną przyjęte podczas układania list wyborczych.
– Chcę swoją kandydaturą wzmocnić pozycję Platformy i Koalicji Obywatelskiej. Myślę, że mój wkład – niezależnie od poglądów w sprawie aborcji – zostanie uznany za cenny. Chciałbym startować z listy Koalicji Obywatelskiej do Senatu i mam nadzieję, że zostanie mi to umożliwione. Oczywiście decyzja zostanie podjęta przed władze KO. Nie wiem, jaka to będzie decyzja, postanowiłem jednak, że będę startował – mówi nam senator Marek Plura.
Na koniec dodaje, że popiera edukację seksualną, przygotowanie do życia w rodzinie i pomoc państwa dla rodzin, w których urodziło się ciężko chore dziecko.
Małgorzata Pępek o aborcji: Nie wiem co tu roztrząsacie
Dzwonimy do kolejnej z dwóch kobiet podpisanych pod listem za zakazem z 1993 roku (wśród sygnatariuszy zdecydowanie dominowali mężczyźni). Posłanka Małgorzata Pępek (Bielsko–Biała) podaje powód, dla którego jej nazwisko znalazło się pod dokumentem.
– Podpisałam się pod listem po to, żeby była dyskusja. My ze sobą rozmawiamy, w przeciwieństwie do niektórych opcji – zaznacza posłanka Pępek.
Następnie parlamentarzystka głośno zastanawia się nad celem naszego telefonu.
– Nie wiem, co tu roztrząsacie, skoro aborcja jest od dawna uregulowana w programie PO – oświadcza członkini partii.
Gdy zaznaczamy, że owszem, ale na Campusie Polska Donald Tusk nie mówił o zapisanej w stanowisku "wyjątkowo trudnej sytuacji osobistej", która miałaby być przepustką kobiety do prawa do aborcji do 12. tygodnia, parlamentarzystka ripostuje szybko.
– Proszę nie szukać szczegółów, tylko sobie poczytać. Wszyscy jesteśmy jednomyślni, jak ustaliliśmy w 2021 roku, tak będzie. Tematów ważnych, które PiS nam zostawia, jest bez liku – ucina posłanka Małgorzata Pępek.
Paweł Arndt: Nie obawiam się o swój start
Zwolennik zakazu z 1993 roku, senator Paweł Arndt (Konin), nie widzi dla siebie zagrożenia w zapowiadanym przez Tuska kryterium układania list.
– Nie obawiam się o swój start, bo raczej nie wezmę udziału w nadchodzących wyborach, teraz jest czas na młodszych. Nadal uważam, że konsensus aborcyjny był najlepszy, a to, czy (propozycja Tuska ws. aborcji) to jest dobre rozwiązanie Platformy, to się okaże – komentuje krótko senator Paweł Arndt.
Mateusz Bochenek o aborcji: Nie analizowałem dogłębnie sprawy
Poseł Mateusz Bochenek (Katowice) mówi, że przez te kilkanaście miesięcy zmienił zdanie ws. przerywania niechcianej ciąży, więc na słowa Tuska na Campusie zareagował podobnie jak młodzi ludzie – z entuzjazmem.
– Byłem zwolennikiem "kompromisu", choć trudno tak to nazwać, bo kobiety się na to nie zgodziły. Ale na pewno jego zapisy nie sprawiały, że kobiety umierały (w 2004 roku zmarła 25-letnia Agata Lamczak z Piły, sumiennie nieleczona na zapalenie jelita grubego z powodu ciąży – red.). Jednak gdy obowiązywał, nie analizowałem dogłębnie sprawy – mówi poseł Bochenek.
Parlamentarzysta KO podkreśla, że wstrząsnęła nim śmierć Izabeli z Pszczyny, a także zgon kobiety w ciąży z jego otoczenia. – Teraz o tych sprawach trudno mi myśleć inaczej, niż w kategoriach wolności wyboru – mówi Bochenek.
Polityk dodaje, że w ostatnim czasie przemyślał sporo rzeczy. Na przykład doszedł do wniosku, że skoro on nie chce, by ktoś podejmował za niego jego decyzje, to tak samo on nie ma prawa podejmować decyzji za kobiety.
– Wstrząsnęła mną wypowiedź jednego z uczestników Campusu. Ten chłopak opowiedział o swojej koleżance, która wyjechała rodzić za granicę, by mieć pewność, że jeśli coś pójdzie nie tak, to lekarze będą ją ratować bez wahania. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo kobiety w Polsce się boją – przyznaje poseł Mateusz Bochenek.
Na koniec dodaje, że w głosowaniach zawsze sprzeciwiał się zaostrzeniu zakazu aborcji.
Stanisław Lamczyk: Donald Tusk nigdy się za mnie nie wstydził
Kolejny sygnatariusz listu postulującego powrót do zakazu aborcji z 1993 roku, Stanisław Lamczyk (Słupsk), mówi, że Donald Tusk nigdy się za niego nie wstydził i nie sądzi, by musiał zacząć. Podtrzymuje jednak, że jest zwolennikiem ustawy sprzed trzech dekad, choć wie, zakaz aborcji nie działa.
– Jeśli kobieta nie chce urodzić, to nie urodzi, żadne przepisy jej do tego nie zmuszą. Jeśli będzie miała odrobinę sumienia, urodzi i odda dziecko do okna życia – mówi senator Lamczyk.
Polityk przyznaje, że nie spodziewał się słów Tuska o aborcji do 12. tygodnia zgodnie z wolą kobiety.
– Zaskoczyło mnie stanowisko premiera Tuska. Myślę, że teraz będzie nam je uzasadniał na klubie – mówi Stanisław Lamczyk.
Senator, podobnie jak poseł Bochenek, także miał okazję do przemyśleń o prawach kobiet w związku z wydarzeniami, które rozegrały się w jego najbliższym otoczeniu. – Kobiety i lekarze mają związane ręce na różnych etapach ciąży: nie tylko w przypadku aborcji, ale także porodu – mówi naTemat senator Stanisław Lamczyk.
Następnie opowiada dramatyczną historię.
– Osoba z najbliższej rodziny rodziła dziecko dwa tygodnie temu w szpitalu w Gdańsku. Poród się przedłużał, zagrożeń dla dziecka było wiele. Zatem stało się jasne, że powinien zostać przeprowadzony zabieg cesarskiego cięcia. Dla bezpieczeństwa obu żyć. Tymczasem pomimo ponad dobowego wyczerpania kobiety i dziecka lekarze czekali nie wiadomo na co, bo ktoś wymyślił idiotyczny przepis – bulwersuje się senator.
Jak mówi, sytuacja była patowa. Kobieta została de facto bez opieki medycznej podczas porodu w szpitalu.
– Żaden z lekarzy nie chciał złamać procedur, które dotyczą tego, że kobiety mogą mieć cesarkę m.in. dopiero wtedy, gdy dziecko waży powyżej 4 kg. Nikt nie chciał też przeprowadzić porodu naturalnego, ponieważ dziecko było na granicy tej wagi, co znowu mogło wiązać się z ryzykiem pęknięcia poprzedniej blizny cesarskiego ciecia. Męczono kobietę i dziecko – nie kryje oburzenia Lamczyk.
Senator Platformy dodaje, że kobieta została zostawiona sama sobie.
– Każdy bał się odpowiedzialności karnej za złamanie tych durnych procedur. Każdy myślał o sobie i chronił siebie, a kobieta i dziecko mogły wykańczać się w męczarniach. Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie, ponieważ w drugiej dobie na oddział przyszedł doświadczony lekarz, który widząc stan kobiety, powiedział kolegom, że nie ma na co czekać i należy wziąć na siebie odpowiedzialność. Gdyby nie on, być może nie miałbym dziś wnuczki... – mówi poruszony polityk.
Senator Lamczyk dodaje, że to już druga taka sytuacja w jego rodzinie.
– Należy zadać sobie pytanie, ile takich historii jest i ile kończy się tragicznie. Lekarze, zwlekając z takimi decyzjami, mogą doprowadzić do tego, że dziecko, które rozwijało się prawidłowo, urodzi się chore, bądź nieżywe – wskazuje parlamentarzysta.
Lamczyk obwinia obowiązujące przepisy: – Kobiety trafiając na porodówkę oddają swoje życie w ręce personelu, w tym lekarzy, którzy bojąc się złamania procedur, mogą pozbawić je życia.
Senator, który sprzeciwia się zaostrzeniu zakazu aborcji przez Trybunał, jest przekonany, że należy zmienić przepis regulujący warunki, w jakich rodzą kobiety.
– Kobiety boją się często ciąży m.in. przez strach przed przebiegiem porodu, ponieważ nie czują się bezpiecznie w rękach tych lekarzy. Po porodzie często przechodzą traumy, które przekładają się na ich dalsze życie. Bezpieczeństwo kobiet i dzieci musi być na pierwszym miejscu. Aktualne procedury należy zmienić. Są nieludzkie! – konkluduje senator Stanisław Lamczyk.
Bogusław Sonik: Życie nie kończy się na byciu parlamentarzystą
Poseł Bogusław Sonik (Kraków) deklaruje, że w sprawie aborcji nie jest radykałem i jest gotów rozważyć liberalizację prawa. To, że wahadło pójdzie w drugą stronę, tłumaczy, było pewne w sytuacji, "gdy pod presją pani Godek i Ordo Iuris zlikwidowano przesłankę, która była podstawą kompromisu aborcyjnego".
Sonik wskazuje, że zagłosował nad dalszymi pracami nad obywatelskim projektem Legalna Aborcja (projekt został odrzucony, gdyż PiS złamał obietnicę, że projekty obywatelskie będą kierowane do dalszych prac – red.).
Sam nadal jest jednak zwolennikiem zakazu z 1993 roku. – Trzeba rozważyć postulaty części społeczeństwa, które nie zgadza się z tym, co zrobił Trybunał i spróbować przekonać większość do powrotu kompromisu aborcyjnego – mówi Bogusław Sonik.
Jak mówi, nie boi się o swoją pozycję na liście wyborczej czy w Platformie. – Generalnie w ogóle niczego się nie obawiam w życiu – kwituje poseł. – Życie nie kończy się na byciu parlamentarzystą – dodaje.
Poseł Waldy Dzikowski (Poznań), wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, uważa, że kilkanaście miesięcy temu list wspierający ustawę z 1993 roku "był logicznym stanowiskiem w tej burzliwej debacie". Nie zamierza jednak kruszyć kopii, skoro zarząd Platformy przyjął stanowisko ws. aborcji, mimo że różni się ono od jego poglądów.
– W Sejmie głosowałem zgodnie z decyzją władz partii, bo polityka to gra zespołowa, sam zawodnik meczu nie wygrywa. Jeśli moje argumenty nie zyskały posłuchu, dostosuję się do większości – wyjaśnia poseł Dzikowski.
Polityk dodaje, że świat się zmienia, a partie razem z nim.
Wojciech Ziemniak: Na razie to tylko zapowiedzi
Konserwatywny senator Wojciech Ziemniak (Kalisz) podtrzymuje swoje dotychczasowe stanowisko ws. prawa kobiet do aborcji. – Jestem za kompromisem, zdania nie zmienię. Donald Tusk wyraził swoje zdanie – mówi senator Platformy Obywatelskiej.
Jak dodaje, zasiada w parlamencie od 17 lat i ma nadzieję, że nikt się za niego nie wstydzi. – Donald Tusk ma prawo wygłaszać takie deklaracje, natomiast co się wydarzy, czas pokaże – mówi senator Wojciech Ziemniak. – Na razie to tylko zapowiedzi – dodaje.
Gdy pytamy, jak zagłosuje ws. projektu aborcyjnego, uchyla się od definitywnej odpowiedzi.
– Nie będę gdybać, jak przyjdzie czas, podejmę decyzję – konkluduje senator Ziemniak.
Kazimierz Kleina: Ja jestem mężczyzną i dzieci nie rodzę
Senator Kazimierz Kleina (Słupsk) jest zmartwiony tym, że po zaostrzeniu zakazu przez Trybunał wahadło wychyla się w drugą stronę.
– Decyzja Trybunału, który zastąpił Sejm i zniszczył kompromis, doprowadziła do skrajności, które nikomu nie służą – ocenia Kleina.
Senator uważa, że ustawa antyaborcyjna z 1993 roku była optymalna. – Zawsze uważaliśmy, że ten trudny kompromis z 1993 roku dobrze służył wszystkim. Ochrona życia to dla mnie sprawa niebudząca wątpliwości – dodaje Kleina.
Polityk podkreśla jednak, że Platforma rozstrzygnęła tę kwestię. – Stanowisko Platformy w tej sprawie zostało wypracowane przez zespół marszałek Małgorzaty Kidawy–Błońskiej – przypomina parlamentarzysta.
Na koniec przyznaje, że kobiety i tak przerywają niechcianą ciążę mimo zakazu. – Ja jestem mężczyzną i dzieci nie rodzę, jestem za tym, by życie chronić. Jednak w praktyce decyzję podejmuje kobieta z ojcem dziecka – mówi senator Kazimierz Kleina.
Czesław Mroczek o aborcji: Decyzja została podjęta
Poseł Czesław Mroczek (Siedlce) nie podziela zdziwienia senatora Stanisława Lamczyka. – To, co powiedział Donald Tusk, to nic nowego. Uchwałę w sprawie aborcji zarząd krajowy podjął wiele miesięcy temu – wskazuje polityk.
Przyznaje, że przed wypracowaniem stanowisko przez zarząd Platformy zabrał głos w wewnętrznej debacie, opowiadając się za ustawą z 1993 roku. – W pierwszym punkcie listu razem z koleżankami i kolegami sprzeciwialiśmy się opresyjnemu prawu wprowadzonemu przez PiS – przypomina Mroczek.
Według niego kwestia została rozstrzygnięta w sposób definitywny.
– W Platformie Obywatelskiej nie ma napięcia w tej sprawie. Debata miała swój ciężar i emocje, ale decyzja została podjęta – mówi poseł Czesław Mroczek.
Cezary Grabarczyk: Nie mam żadnego dylematu
– Nie mam żadnego dylematu – ripostuje kolejny sygnatariusz listu na pytanie o słowa Tuska na Campusie. – List był elementem debaty, którą prowadziliśmy wówczas w Platformie. Efektem debaty było stanowisko zarządu PO przyjęte jeszcze w lutym 2021 roku – przypomina poseł Cezary Grabarczyk (Piotrków Trybunalski).
Następnie były minister infrastruktury chwali przewodniczącego Platformy za klarowność przekazu.
– Dobrze, że Donald Tusk jednoznacznie definiuje tę kwestię. Wyborcy oczekują jasnych deklaracji. Słusznie Przewodniczący PO zwraca uwagę, że znajduje się ona w pakiecie programowym PO – mówi Cezary Grabarczyk.
Tomasz Głogowski: Żaden temat nie podzieli nas w walce z PiS
Pytamy posła Tomasza Głogowskiego (Katowice), zwolennika ustawy z 1993 roku, o układanie list wyborczych pod kątem poparcia projektu przyznającego kobietom prawo do przerwania niechcianej ciąży do 12. tygodnia.
– Przede wszystkim cały czas wierzę, że proces konsolidacji opozycji nie jest zakończony, a na liście Koalicji Obywatelskiej będą osoby także znacznie na prawo Platformy. Jestem pewien, że żaden temat nie podzieli nas w walce z PiS, także aborcja (koncentracja na tym temacie byłaby zresztą korzystna dla PiS-u) – ocenia poseł.
Parlamentarzysta podkreśla, że z zasady jest zwolennikiem, by aborcja była legalna w określonych przypadkach, ale szczególnie nie zgadza się z usunięciem przesłanki embriopatologicznej przez Trybunał.
– Oczywiście nadal uważam, że aborcja to przerwanie życia, chyba wszyscy mamy tu podobne zdanie. Mam jednak świadomość, jak opresyjna jest obecna sytuacja prawna i że trzeba to jak najszybciej zmienić – mówi poseł Tomasz Głogowski.
Marek Sowa: Nie sądzę, abym był przeszkodą w liberalizacji
Poseł Marek Sowa (Kraków) jest przekonany, że Tusk, który na Campusie mówił o tym, że kobieta powinna mieć prawo przerwania ciąży do 12. tygodnia, odnosił się do stanowiska Platformy z początku 2021 roku: a więc do powrotu do zakazu z 1993 roku z dodatkową przesłanką "wyjątkowo trudnej sytuacji osobistej" kobiety.
– Po haniebnym wyroku TK nie sądzę, abym był przeszkodą w liberalizacji obowiązujących przepisów. Niemniej jednak aborcja to nie jedyny problem, który w Polsce i Polakom zostawia PiS. Wiem, że premier Donald Tusk będzie decydować o listach, ale wiem też, że potrzebuje wojowników, więc jestem spokojny – podsumowuje poseł Marek Sowa.