Politycy Prawa i Sprawiedliwości rozkręcili nową aferę. Tym razem poszło o siedzibę Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy Pałacu Kultury w Warszawie. Chciałbym jednak, żeby o estetyce mówili ludzie, którym nie jest ona obca. Tymczasem... pamiętacie na przykład "ławki patriotyczne" od PiS, które zalały największe polskie miasta i równie szybko z nich zniknęły po pierwszym deszczu?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Miałem nadzieję, że ten budynek będzie miał różne opinie ludzi. Myślę, że o to właśnie chodzi w debacie. A budynek żyje teraz w swoim miejscu i od teraz, przez wiele kolejnych dekad, będzie należał do tego miasta. Mam nadzieję, że stanie się lubianym miejscem spotkań ludzi – mówił Thomas Phifer, architekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej, podczas konferencji prasowej poprzedzającej otwarcie nowej siedziby.
– Ja nie znam innego projektu architektonicznego tak dużego, tak nowego, który nie budziłby emocji. Przecież to jest całkowicie naturalne – mamy różne gusta, różne oczekiwania i każdy projekt duży, który był budowany na świecie czy w Europie od podstaw, jak na przykład centrum Pompidou w Paryżu czy Muzeum Guggenheima w Bilbao, budził kontrowersje i przeróżne opinie – dodał Rafał Trzaskowski.
Czytaj także:
– Powiem państwu więcej: jeżeli państwu się wydaje, że to jest koniec kontrowersji i koniec dyskusji na temat sztuki nowoczesnej, to muszę państwa zaskoczyć. Powiem państwu więcej: na pewno znajdą się tacy, którzy będą chcieli coś ocenzurować albo zmienić. I właśnie o to nam chodzi: żeby wywołać dyskusję. W takim mieście, jak Warszawa, nie ma miejsca na cenzurę i na zakazy, tylko jest miejsce na dyskusję i wymianę opinii – dodał prezydent Warszawy.
PiS kpi z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Zapomnieli o ich dziełach
I faktycznie, biała bryła przy ul. Marszałkowskiej 103, u stóp Pałacu Kultury i Nauki, budzi skrajne emocje wśród warszawiaków. Jedni mówią z ironią, że wygląda jak "klocek LEGO", innym przypomina "bunkier" albo "barak". Są jednak i tacy, którym gmach za 700 mln zł się podoba.
"Podoba mi się minimalizm"; "To nowoczesny budynek i lepsze takie coś niż to, co było w tym miejscu wcześniej, czyli nic"; "Moim zdaniem fajnie się komponuje z tym, co jest w środku" – usłyszeliśmy od warszawiaków w sondzie naTemat.pl.
Suchej nitki na projekcie amerykańskiego architekta Thomasa Phifera nie zostawili w mediach społecznościowych politycy Prawa i Sprawiedliwości. Zarzucają, że Trzaskowski pozwolił, aby w stolicy powstał kolejny "koszmarek".
I gdyby nie to, jaki okres mamy obecnie w polityce, nie mielibyśmy pewnie do czynienia z tak zmasowaną akcją populistów. Jednak w Polsce – czy chcemy tego, czy nie – rozpoczęła się już nieoficjalna kampania prezydencka. Trzaskowski jest wśród potencjalnych kandydatów Koalicji Obywatelskiej na ten urząd, więc prawica uznała, że to świetny moment, by wbić mu szpilę.
"Oto Wielki Architekt Stolicy" – napisał prześmiewczo w serwisie X Piotr Müller, były rzecznik rządu PiS, a obecnie europoseł. Do wpisu dodał emotikonkę klauna oraz zdjęcia: siedziby muzeum, kontenerów, urządzenia elektronicznego i klocków dla dzieci. Pośrodku umieścił fotografię prezydenta Warszawy.
Gmach muzeum wyśmiał też Patryk Jaki. Europoseł rozwiązanej w październiku Suwerennej Polski zamieścił nawet satyryczny filmik na X. "Muzeum na miarę naszych możliwości" – napisał polityk PiS. I odegrał scenkę, w której zgiął kartkę, postawił ją na biurku i "zadzwonił" do Trzaskowskiego jako pomysłodawca nowego muzeum, które miałoby powstać w stolicy.
W PiS mieli używanie przez kilkadziesiąt godzin. Ale przy okazji zapomnieli chyba, czym sami raczyli Polskę, kiedy to Zjednoczona Prawica była u władzy. Pamiętacie patriotyczne ławki, które pod koniec lata 2022 zaczęły pojawiać się w największych polskich miastach?
Przypomnijmy: była to akcja ówczesnej Kancelarii Premiera i jedna taka konstrukcja kosztowała budżet państwa 100 tys. zł. "Ławki z polską flagą" trudno było też przeoczyć – każda była zabezpieczona łańcuchem i zgodnie z regulaminem (miał on 15 punktów) jednocześnie mogły z niej korzystać maksymalnie trzy osoby.
Patriotyczne ławki, które Polakom zafundował rząd PiS, nie przetrwały jednak próby czasu – niektóre wytrzymały zaledwie kilka dni, bo pokonał je deszcz. Kampanię sfinansował Bank Gospodarstwa Krajowego należący do Skarbu Państwa. Jak później przekonywano, akcja promocyjna miała potrwać do końca listopada 2022, a później ławki (przypomnijmy: 100 tys. zł za jedną, czyli w sumie 1,6 mln zł) miały zniknąć z przestrzeni publicznej. Za samą utylizację ławeczek zapłacono z kolei 176 tys. zł.
Kosztowna akcja, jak na tak krótki okres jej trwania. A przy okazji były to konstrukcje bezużyteczne, brzydkie i tandetne. A pamiętacie ławki na 100-lecie niepodległości Polski, które również były toporne i okazały się niewypałem? Miały nawet grać, ale bardzo szybko okazało się, że się rozlatują. I również wyrzucono pieniądze w błoto. Przypomnijmy, w 2018 roku ławki zatwierdziło Ministerstwo Obrony Narodowej, jedna kosztowała 30 tys. zł. "Sto kilkadziesiąt betonowych sarkofagów z groteskowym siedziskiem", "zimny, klocowaty przedmiot, zrobiony z metalu i betonu" – pisano o nich.
Bezużyteczne ławki to także niestety jeden z symboli poprzedniej władzy, czyli kiczu połączonego ze wszędobylskim disco polo w dawnej TVP i tańcami najważniejszych polityków prawicy na Jasnej Górze, na czele z Jarosławem Kaczyńskim.
I co najważniejsze – Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy placu Defilad przetrwa lata. Ma być to miejsce pełne sztuki i spotkań, otwarte dla zwiedzających i spacerowiczów.
"Zielone forum i bezpośrednio połączony z nim parter nowej siedziby MSN-u, obejmujący między innymi audytorium, sale edukacyjne, księgarnię oraz kawiarnię zostały zaplanowane jako miejsca, którymi placówka będzie dzielić się z mieszkankami i mieszkańcami Warszawy, a także zapraszanymi do współpracy instytucjami kultury" – czytamy na stronie warszawskiego ratusza.
MSN ma być ponadto częścią Nowego Centrum Warszawy, jak podkreślają urzędnicy – jednego z najważniejszych projektów, który ma sprawić, że centrum polskiej stolicy zmieni się w "przyjazną i wygodną dla wszystkich przestrzeń".
Tymczasem po ławkach patriotycznych nie ma już śladu.