Tak, to jest nudne, rodzinne kombi w dieslu, które chciałbym mieć. I tylko jeden powód ostudza zapał
Kombi to ten typ samochodu, który na chwilę obecną w teorii jest całkowicie poza moimi potrzebami i chęcią posiadania. Dlatego tym bardziej sam jestem zdziwiony, że po kilku dniach testu z nowym Audi A6 Avant mogę śmiało powiedzieć: tak, to jest rodzinny kombiak w dieslu, którego chciałbym mieć. Czy zgrzeszę, jeśli powiem, ze wersja „z paką” podoba mi się bardziej niż limuzynowaty sedan? Oto kilka powodów, dla których warto się nim zainteresować i jeden, by tego nie robić.
W swojej najnowszej odsłonie, którą zaprojektował Polak (!), jest skrajnie nowoczesną i zaawansowaną technologicznie limuzyną. Jest rozwinięta do tego stopnia, że jeśli ktoś nie potrzebuje napinać się na pokazywanie światu swojego statusu i podkreślanie prestiżu, w zupełności może zastąpić największe A8. To de facto te same auta, ale o różnej wielkości. Kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy zostanie w kieszeni, choć nie znaczy, że jest tanio. Wręcz przeciwnie.
Premiera A6 Avant to także preludium do zbliżającej się coraz większymi krokami premiery Audi RS6. Legendarnego, absurdalnie sportowego rodzinnego samochodu w wersji kombi, który stał się już klasykiem samym w sobie.
Ku mojemu zaskoczeniu, A6 Avant podoba mi się bardziej niż… zwykłe A6. Jest równie eleganckie, przez swój „tył” nie traci ani trochę z klasy. Ba, dzięki temu jest nawet „jakieś”, a dodatkowy wymiar praktyczny w codziennym użytkowaniu też jest nie bez znaczenia. „Zwykła” szóstka momentami bywała właśnie nieco zbyt poprawna i nieco nudna. Avant dodaje jej nieco charakteru, choć obiektywnie to auto można nazwać nudnym. Dla jednego będzie to wadą, dla innego może być... tym, czego potrzebuje.
Gdybym miał wybrać jedno słowo określające ten samochód, postawiłbym na „wszechstronny”. Podobne odczucia miałem w przypadku Volvo V90 (czy to zwykłe, czy w wersji Cross Country), które podobnie jak A6 Avant nadaje się „i do tańca, i do różańca”.
To auto za kierownicą, którego równie dobrze mogę pojechać na spotkanie biznesowe i nie wstydzić się parkując pod budynkiem. Z drugiej strony w ten sam samochód zapakuję rodzinę z psem i pojadę w góry lub nad morze, w międzyczasie skręcając w mniej utwardzone drogi (napęd quattro). A wcześniej jeszcze wrzucę sobie dodatkowy bagażnik na dach albo i przyczepię rowery z tyłu.
W środku A6-tki Avant jest… jak w każdym nowym Audi. To kolejny z modeli już w nowej aranżacji wizualno-technologicznej. Siedząc w środku, nie połapiecie się, w którym z numerów właśnie jesteście. Równie dobrze może to być A6, A7, A8, Q8. Jest elegancko, przestronnie, czuć ten premium feel zarówno podczas patrzenia, jak i dotykania.
Jego obsługa wbrew pozorom i temu co deklaruje producent, nie jest aż taka intuicyjna. Dobrą chwilę zajmuje opanowanie wszystkiego, ale gdy już to zrobimy, jest nieźle. Będąc właścicielem, na spokojnie warto przysiąść i spersonalizować sobie wyświetlacze tak, żeby mieć tam dokładnie to, czego potrzebujemy.
Nie chodzi tylko o to, jak te światła wyglądają (a wizualnie z zewnątrz są dla mnie jednymi z obecnie ładniejszych), ale o to, jak świecą. Ja osobiście nie lubię jeździć w nocy. Tymczasem po 200-kilometrowej trasie w piątek po ciemku, dwa dni później celowo zdecydowałem się także wracać po zmroku. A prawie nigdy tego nie robię!
Reflektory dzielą strumień świateł na masę pojedynczych diod, które doświetlają tylko ten element drogi, którego właśnie potrzebujesz. Auto nadjeżdża z naprzeciwka? Żaden problem, snop światła nie będzie oślepiał kierowcy, a ty będziesz miał doświetlone wszystko dookoła.
Na tym zdjęciu system już wykrywa i sygnalizuje pieszego po prawej stronie.
Moje zachwyty wynikają także pewnie z innego faktu. A6 Avant było dodatkowo wyposażone w asystenta jazy nocnej, czyli najzwyklejszy noktowizor. Na wyświetlaczu pomiędzy zegarami widzieliśmy podgląd z kamery, na której komputer wykrywał ruch pieszych lub zwierząt na poboczu i zawczasu o tym ostrzegał, a w razie potrzeby interweniował.
Oznaczenie 50 TDI na klapie bagażnika wcale nie znaczy, że to 5-litrowy diesel. To nowa nomenklatura Audi, za którą kryje się… 3-litrowy diesel o mocy 286 koni mechanicznych. To jednostka w zupełności wystarczająca do wszystkiego. Żwawa, nawet ekonomiczna (deklarowane średnie spalanie 6,5l/100km to bujda, ale po dość dynamicznej trasie udało się osiągnąć przyzwoite 8l/100km).
Co widzi kierowca, a za komputer?
Werdykt? A6 to cudowne kombi w dieselku, które zadowoli nawet największych malkontentów. Wręcz poraża wszechstronnością, pasując właściwie do każdego scenariusza. Nie wzbudzi w tobie emocji, ale od tego typu auta nie tego oczekuję. Jest przeładowane technologia, którą czuć na każdym kroku. Tylko ta cena jakaś z kosmosu...