Słuchanie "Thrillera" i "Billie Jean" już nigdy nie będzie takie samo. Obejrzałem dokument o Jacksonie
O dokumencie "Leaving Neverland" od tygodni mówi cały świat, teraz możemy obejrzeć go w Polsce. Nie będzie to sposób na miłe spędzenie wieczoru, bo opowieści dwóch mężczyzn, którzy w dzieciństwie "przyjaźnili się" z Michaelem Jacksonem, mrożą krew w żyłach. Dają jednak odpowiedzi na wiele nurtujących pytań.
Nie da się jednak przejść wokół całego zjawiska obojętnie, a ciekawość i tak zwycięży. Dla osoby takiej jak ja, która katowała na walkmanie kasetę "Dangerous", a jedno z pierwszych wspomnień z dzieciństwa wiąże się z oglądaniem "Moonwalkera" w telewizji, ów dokument był ciosem w samo serce. Od 8 marca można oglądać go w HBO GO, a od kwietnia w telewizji.
4-godzinny film podzielony jest na dwie części. Nie spodziewajmy się fajerwerków, wizualizacji i komputerowych rekonstrukcji. Tutaj liczy się przede wszystkim treść. Głównymi bohaterami, którzy zdradzają trudne szczegóły ze swojej przeszłości, są obecnie 37-letni Jamesa Safechuck oraz 41-letni Wade Robson. W filmie wypowiadają się też ich rodziny. Niestety zabrakło odpowiedzi drugiej strony, co jest obiektywnie niesprawiedliwe i faktycznie może być uznane za prywatną wendettę.
James Safechuck był dziecięcym aktorem z Simi Valley w stanie Kalifornia. W 1986 roku, jako ośmiolatek, dostał rolę w reklamie Pepsi, której gwiazdą był Jackson. Chłopiec ujął muzyka, który w ciągu kolejnych miesięcy stał się bliskim przyjacielem jego rodziny.
Wade Robson był natomiast członkiem dziecięcego zespołu tańca z Brisbane w Australii. W 1987 roku - w wieku 5 lat - wygrał konkurs taneczny, w którym główną nagrodą było spotkanie z Jacksonem podczas jego koncertu w Brisbane. W 1990 roku Joy, matka Robsona, nawiązała ponownie kontakt z gwiazdorem, który zaprosił całą jej rodzinę na weekend do rezydencji, gdzie narodziła się między nimi przyjaźń.
Pierwsze spotkanie Wade'a Robsona i Michaela Jacksona•Fot. Materiały prasowe HBO
Kiedy widzimy na ekranie MJ-a, który usilnie próbuje się kumplować z siedmio- i dziesięciolatkiem, nie mamy wątpliwości, że coś z nim było nie tak. Można kochać dzieci, ale bez przesady. Na archiwaliach wszystko jest udokumentowane - widzimy gwiazdora w domach maluchów, słyszymy jak do nich dzwoni. Nawet to wystarczy, by zmienić o nim zdanie. Jednak był supergwiazdą, a ludzie zawsze akceptują ich dziwne zachowania. To tak jak noszeniem ciuchów z sieciówek, choć dobrze wiemy, że szyją je dzieci w Bangladeszu.
MJ w domu Jamesa Safechucka•Fot. Materiały prasowe HBO
Ponad tysiąchektarowa rezydencja Jacksona nosi nazwę "Neverland", czyli Nibylandia. Fikcyjna wyspa Piotrusia Pana jest doskonałą metaforą muzyka. MJ nigdy na dobrą sprawę nie dorósł, bo nie miał normalnego dzieciństwa. Od małego występował w zespole Jackson 5, a jego tata był tyranem. Joe Jackson może i świetnie zarządzał karierą dzieci, ale nieprzypadkowo określa się go mianem "najgorszego ojca w historii".
Nic dziwnego, że MJ w dorosłym życiu chciał sobie odbić stracone dzieciństwo przyjaźniąc się ze swoimi małymi fanami. Podejrzewam, że w jego mniemaniu nie było w tym niczego zdrożnego. W drugą stronę działało to podobnie: kto nie chciałby się spędzać czasu ze swoim idolem? Niestety, ta relacja nie kończyła się na zwykłych pogaduchach i graniu na konsoli.
MJ i 10-letni James•Fot. Materiały prasowe HBO
Potem miał przystępować do następnego etapu. Spędzać z nimi noce sam na sam w pokoju, kazać lizać sutki, uczyć masturbacji, uprawiać seks oralny. W ciągu kolejnych lat przerażający związek rozkręcał się - Jackson miał upijać ich alkoholem, puszczać filmy porno i próbować seksu analnego. Wade opowiada, że nie czuł się komfortowo, gdy gwiazdor wkładał mu palec w odbyt. Jackson miał wtedy odpowiedzieć: "Och, jeszcze to polubisz".
Jackson był przyjacielem całej rodziny Robsonów (luty 1990 r.)•Fot. Materiały prasowe HBO
Nie można winić chłopaków. Pozostaje nam im współczuć i zrozumieć, czemu to robili. James i Wade przyznają zupełnie nie zdawali sobie sprawy, że są ofiarami molestowania (przeciwnicy edukacji seksualnej u dzieci mają więc dowód na to, że są w błędzie). Może i coś podejrzewali, ale czego się nie robi, by spędzać czas ze swoim bożyszczem?
Ponoć Jackson zaprogramował ich również na wypadek wpadki. Miał mówić dzieciakom, że mają trzymać buzię na kłódkę, bo "ludzie tego nie zrozumieją". Zapewniał ich, że jeśli ktoś się o tym dowie, zostaną rozdzieleni (co akurat było w sumie prawdą) i pójdą do więzienia (co było połowiczną prawdą). Chłopcy nie chcieli tracić Michaela, więc milczeli jak grób lub kłamali, by go bronić. Nawet, gdy pytała o to mama czy policja.
MJ na trasie•Fot. Materiały prasowe HBO
Jeśli wierzyć wszelkim sensacjom z tego filmu, Michaela Jacksona ekscytowało obcowanie z chłopcami z normalnych rodzin - przede wszystkim z takimi wchodził w bliższe kontakty.
Sypialnia w rezydencji Jacksona. Tu również miało dochodzić do aktów seksualnych z dziećmi•Fot. Materiały prasowe HBO
Hardcore'owi fani zmarłego piosenkarza będą podchodzić wrogo i sceptycznie do wyznań obu mężczyzn. "Chcą naciągnąć go kasę", "Michael nie ma jak się bronić", "Czemu dopiero teraz gadają?" - to najczęstsze argumenty w obronie nieżyjącego artysty. Problem w tym, że obaj bohaterowie nie są anonimowymi oskarżycielami, którzy nagle wzięli się znikąd.
Obaj towarzyszyli Jacksonowi na scenie, a wszystko jest oczywiście na taśmach. Wydarzenia z dzieciństwa odcisnęły na nich piętno, ale po ich zachowaniu przed kamerą nie możemy sądzić, że cierpią na mitomanię lub inne zaburzenia, które podważają ich słowa. Zresztą, ich oskarżenia są tak mocne, że tylko kompletny świr mógłby kłamać i oskarżać taką gwiazdę.
5-letni Wade Robson (1987 r.)•Fot. Materiały prasowe HBO
Jako dorośli mężczyźni nie przestają mówić o nim z szacunkiem. W dokumencie nie krzyczą, ani nie wzywają Jacksona. Czasem uronią łzę lub zadrży im ręka. Tak jak w scenie, w której James pokazuje pierścionek - pamiątkę po "ślubie na niby" z Michaelem w 1988 roku.
James Safechuck (1988 r.)•Fot. Materiały prasowe HBO
Wśród jego małych przyjaciół był też Macaulay Culkin. Gwiazda "Kevina samego w domu" zaprzeczyła przypuszczeniom o molestowaniu. Takie spekulacje nabierają znaczenia zwłaszcza w kontekście jego wieloletnich problemów z używkami.
Jackson tylko bawił się z dziećmi, czy robił im coś jeszcze? Pewnie nigdy nie dowiemy się tego z całą pewnością•Fot. Materiały prasowe HBO
Showbiznes ma teraz gigantyczny problem. Co zrobić z ikoną popkultury, jaką jest bez wątpienia Michael Jackson? Czy oddzielać człowieka od dzieła? MJ nie był jednak zwykłym artystą. Do tej pory nie znalazł się następca, który choćby w ułamku procenta mu dorównał. Bo kto, Justin Bieber? W nim kochają się głównie nastolatki. Jacksona uwielbiali i śpiewali wszyscy, a jego hity niezmiennie królują na domówkach i dyskotekach na całym świecie.
Wystarczy spytać dowolnego artystę pop o największą inspirację. Wiadomo kto znajdzie się na pierwszym miejscu. Kompozycje Jacksona nadal świetnie brzmią, jego styl ubierania się i tańca wciąż budzi podziw. I nadal inspiruje. On zdefiniował ogromną część współczesnej popkultury, jego patenty słychać w wielu piosenkach i teledyskach. Jego duch krąży w całym przemyśle rozrywkowym.
Michael Jackson zagrał i spotkał się z fanami w Warszawie w 1996 roku•Fot. Jacek Gumowski / Agencja Gazeta
"Leaving Neverland" jest już trzecim "zamachem" na Króla popu. Za pierwszym razem, w 1993 roku, nie postawiono mu nawet zarzutów (Jackson miał zapłacić miliony dolarów za milczenie), za drugim podejściem wszystko skończyło się głośnym wyrokiem uniewinniającym. Sądząc po zamieszaniu w mediach, dokument Dana Reeda okazał się najskuteczniejszy - nie rozgrywa się na zamkniętej sali sądowej, lecz na naszych oczach, w innych czasach. I nie da się o nim przestać myśleć słuchając największych przebojów muzyka.