Dokument Sekielskiego nie ma szans na Oscara. Wiemy dlaczego

Bartosz Godziński
Film "Tylko nie mów nikomu" zatrząsł Kościołem w posadach i jest od kilku dni na ustach wszystkich Polaków. Bije przy tym kolejne rekordy na YouTube - na chwilę obecną został wyświetlony już 15 milionów razy. Nic dziwnego, że pojawił się pomysł o wystawienie go w wyścigu po Oscara.
Film "Tylko nie mów nikomu" wstrząsnął całą Polską. Czy zasługuje na Oscara? Screen z YouTube
– To jest wielki, ważny, potrzebny film; mam nadzieję, że będzie naszym kandydatem do Oscara – przyznał w rozmowie z Onetem Wojtek Smarzowski. Reżyser głośnego "Kleru" narobił nadziei wielu widzom.

Od razu pojawia się pytanie: czy dokument Tomasza Sekielskiego spełnia wymogi Amerykańskiej Akademii Filmowej? Wszak nie miał tradycyjnej dystrybucji.
A Ty jak myślisz?
czy
Regulamin Oscarów nie nadąża za zmianami
Amerykańska Akademia Filmowa od lat zmaga się z dynamicznym rozwojem technologii oraz sprzeciwem wobec niektórych tytułów. Jednym z największych wrogów produkcji platform streamingowych jest Steven Spielberg, który był przeciwnikiem dopuszczenia "Romy" od Netflixa.

Gigant VOD wyświetlał jednak swój oscarowy film w kinach - równocześnie z premierą internetową. Sekielski prowadzi rozmowy z Netflixem.
Pokazy na dużym ekranie przez minimum tydzień są warunkiem koniecznym. – Aby film dokumentalny mógł wziąć udział w konkursie, musi albo być wyświetlany we wskazanym czasie w kinach w Los Angeles, albo być nagradzanym na Festiwalach – tłumaczy Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, autorka bloga Zwierz Popkulturalny i książki "Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej".

O tegorocznego Oscara w wymieniony sposób otarł się dokument "Komunia" Anny Zameckiej. Znalazł się na shortliście, pomimo tego, że powstał w 2016 roku. – To dzięki głównej nagrodzie na prestiżowym festiwalu w Yamagacie, w Japonii – przyznaje w rozmowie z naTemat reżyserka.

Możliwe jest też przedstawienie filmu jako kandydata w konkursie na najlepszy film nieanglojęzyczny. – Wtedy o wystawieniu filmu do rywalizacji decyduje komisja przy PISF, która wybiera z krajowych produkcji film, który zostanie wystawiony do rywalizacji jako najlepszy film nieanglojęzyczny – dodaje Katarzyna Czajka-Kominiarczuk. W tym przypadku film nie musi być nawet wyświetlany w kinach w USA.

Niestety problem pojawia się, jeśli weźmy pod uwagę to, że film wylądował od razu tylko i wyłącznie na YouTube. A regulamin stawia sprawę jasno: jeśli film miał premierę w internecie (albo np. na DVD lub w telewizji), to może już tylko pomarzyć o Oscarze. Zarówno dokumenty, jak i produkcje w kategorii międzynarodowej (dawniej nieanglojęzyczna), muszą mieć premierę w kinie. Inaczej są zdyskwalifikowane.
Screen z www.oscars.org
Mocny przekaz to za mało
Braciom Sekielskim pozostaje więc obejść się smakiem, ale czy mieliby w ogóle jakiekolwiek szanse w Hollywood? Kiedy ostygły emocje po seansie, przychodzi czas odrobinę refleksji.

– Totalnie rozumiem zachwyt nad filmem Sekielskiego. Człowiek bez żadnych pleców, za pieniądze wspierających, tworzy zgrabnie wyglądający dwugodzinny film – przyznaje Typowy Jędrzej - autor popularnego bloga filmowego na Facebooku i w internecie. Ma jednak pewne obiekcje.
Typowy Jędrzej
Bloger filmowy

Gdzieś tam jednak jakieś filmy dokumentalne już w życiu widziałem i choć temat tego mnie poraża, to do strony formalnej czy technicznej możemy mieć trochę zastrzeżeń i słowa, że to najwybitniejszy polski film dokumentalny wszech czasów są grubo przesadzone. To w sumie jest bardziej reportaż niż film dokumentalny.

– Niemniej, jeśli ten temat i ten materiał z pomocą Sekielskiego przejęłyby jakieś grubsze streamingowe ryby z większym budżetem, to widzę tutaj szansę na coś pokroju netflixowego "The Keepers". A to już zapewne obejrzy z chęcią nawet taki zatwardziały filmoznawca jak ja – dodaje Jędrzej.

Niewielkie szanse na potencjalne zwycięstwo w kategorii dokumentalnej widzi też Zwierz Popkulturalny. – Głównie ze względu na język produkcji. Nie zapominajmy, że Akademia nagradza przede wszystkim produkcje anglojęzyczne i zasadniczo rzecz biorąc jest to konkurs dokumentów amerykańskich.
Katarzyna Czajka-Kominiarczuk
autorka bloga Zwierz Popkulturalny

Druga sprawa to fakt, że zwykle wygrywają dokumenty bardziej filmowe, mniej interwencyjne. Pamiętajmy, że problemy z pedofilią w ramach Kościoła Katolickiego w Polsce nie są tematem najbardziej interesującym dla amerykańskich akademików. Główną wartością filmu Sekielskiego jest jego tematyka, a nie wartość jako dzieła filmowego.

– Ostatecznie wydaje się że Oscar niekoniecznie jest nagrodą filmowi potrzebną. To produkcja, która ma przede wszystkim poruszyć sytuację społeczno polityczną w Polsce, a niekoniecznie zdobywać amerykańskie nagrody przemysłu filmowego – zauważa.

– Oscary to przede wszystkim nagrody dla amerykańskich produkcji, dlatego zainteresowanie mogą wzbudzać filmy o tematyce ważnej dla Amerykanów. Temat pedofilii w Kościele, po wielu skandalach zarówno w Pensylwanii, jak i na całym świecie, jest oczywiście istotny. Ale liczy się też wartość artystyczna filmu i wielkość budżetu na promocję – przyznaje reżyserka Anna Zamecka.

Akurat o pieniądze na kampanię w USA twórcy nie musieliby się martwić. Polacy doceniają produkcję braci Sekielskich i hojnie wspierają ich finansowo. To jednak w tym przypadku nie wystarczy.
WNIOSKI

FAłSZ

"Tylko nie mów nikomu" niestety nie może być brany pod uwagę przy Oscarach. Zarówno do kategorii dokumentalnej jak i zagranicznej nie są dopuszczane produkcje, które miały premierę tylko w internecie. Film musi być wyświetlany w tradycyjnych kinach komercyjnych przez tydzień - to podstawowy warunek.