Najdziwniejsze podziękowania Dudy podczas wieczoru wyborczego. To on miał pomóc prezydentowi

Tomasz Ławnicki
Te słowa Andrzeja Dudy, jakie padły w Pułtusku zaraz po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów, dziennikarzy zaskoczyły najbardziej. Ba, wielu miało prawo poczuć się oszukanych przez sztab kandydata PiS. Chodzi o polityka, który miał być już poza polityką. A jednak "dla ojczyzny ratowania przyszedł i pomógł" (nota bene - to pokazało, jakimi metodami gra PiS). I kto wie, czy jego rola nie była decydująca dla ostatecznego wyniku wyborów.
Styczeń 2015 r., jeszcze przed oficjalnym startem kampanii prezydenckiej. Marcin Mastalerek i ówczesny europoseł Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta. Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta

Mastalerek pomógł Dudzie

Z nieoficjalnych informacji płynących ze sztabu PiS wynika, że na ostatniej prostej kampanii to Marcin Mastalerek dowodził całą akcją. Nie Joachim Brudziński, który formalnie był szefem sztabu organizacyjnego, nie Beata Szydło, która teoretycznie stała na czele sztabu programowego i nie Adam Bielan, który pełnił funkcję rzecznika, lecz człowiek, który z PiS odszedł w niesławie, bo podpadł Jarosławowi Kaczyńskiemu.

A to jemu właśnie Andrzej Duda podczas wieczoru wyborczego dziękował bodaj najwylewniej. I musiał sobie przy tym zdawać sprawę, jakie wrażenie jego słowa muszą zrobić na dziennikarzach oraz na politykach Prawa i Sprawiedliwości.
Andrzej Duda
prezydent RP

Dziękuję mojemu przyjacielowi Marcinowi Mastalerkowi, nie jest już czynnym politykiem, ale dla ojczyzny ratowania przyszedł i pomógł w naszej codziennej pracy sztabowej, patrząc na strategię, przygotowując z nami kolejne działania.

Andrzej Duda podczas wieczoru wyborczego w Pułtusku.Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Te słowa prezydenta z Pułtuska dla wielu dziennikarzy zabrzmiały jak policzek w twarz. Bo przecież jeszcze nie tak dawno zapraszali Marcina Mastalerka na wywiady, w których zabierał on głos, jako niezależny ekspert, który zna się na rzeczy, bo przecież pięć lat temu współodpowiadał za kampanię Andrzeja Dudy, a teraz na wszystko patrzy z boku i może mieć w związku z tym cenne obserwacje. Tymczasem Mastalerek występował w podwójnej roli.


Jeszcze 8 lipca w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News Marcin Mastalerek patrząc prosto w oczy Bogdana Rymanowskiego mówił nieprawdę. Dziennikarz poprosił byłego posła o porównanie kampanii prezydenckich z 2015 r. oraz aktualnej. – Patrzy pan na te kampanie oczywiście z innego punktu widzenia, bo w tamtej kampanii pan czynnie uczestniczył – podkreślił przy tym Rymanowski.

Mastalerek: Przyglądam się z boku

– Tak, to są dwie różne kampanie. W tamtej uczestniczyłem, tamtą współtworzyłem, tutaj obserwuję i przyglądam się z boku – mówił jak gdyby nigdy nic Mastalerek, ani słowem nie wspominając o swojej roli w sztabie Dudy i ubierając się przy tym w piórka eksperta. Przypominam: ta rozmowa odbyła się na trzy dni przed ciszą wyborczą, czyli już na ostatniej prostej kampanii. Gdy ze strony Bogdana Rymanowskiego padło pytanie o przypuszczenia, co w tym gorącym momencie może się dziać w sztabach obu kandydatów, Mastalerek wygłosił pean niby pod adresem swoich kolegów z PiS. W rzeczywistości jednak - co wyszło na jaw w wieczór wyborczy - pod swoim adresem.
Marcin Mastalerek
wiceprezes Ekstraklasa S.A,

Ja z uznaniem patrzę na to, co robi sztab prezydenta Dudy, z jednego powodu: oni nie podejmują pochopnych decyzji w końcówce, są konsekwentni.

W podobnej roli jako "niezależny ekspert" Marcin Mastalerek wystąpił dwa dni wcześniej w TVN24 w programie Konrada Piaseckiego. Wyrażał przy tym obawę - udając, że wszystkiemu przygląda się z boku - iż "w ostatnim tygodniu ta kampania sięgnie dna". I już z góry winą za owo "dno" obarczał otoczenie Rafała Trzaskowskiego i jego zwolenników. Na pytania Piaseckiego o wypowiedzi Andrzeja Dudy dzielące Polaków, Mastalerek zaś odpowiadał, że "prezydent jest brutalnie atakowany i odpowiada na te ataki". Typowa wypowiedź sztabowca Dudy – tyle że w tym przypadku ów sztabowiec przed dziennikarzem i widzami udawał, iż mówi to jako osoba niezaangażowana w kampanię. A to przecież wiele zmienia.

Bohaterowie kampanii PiS

Kilkanaście godzin po zakończeniu wieczoru wyborczego Joachim Brudziński robi wszystko, by to fatalne wrażenie zatrzeć. Żeby opinii publicznej czasem nie utrwaliło się, że w Pułtusku wyszło na jaw, jakimi metodami gra PiS i jak z kamienną twarzą sprzedawane są odbiorcom słowa nieprawdy. W porannej rozmowie w RMF FM europoseł Brudziński nie odniósł się do tego, jaką rolę "niezależny" i "oderwany od polityki" Mastalerek odgrywał w sztabie, którym ponoć on sam kierował. Przypominał przy tym, że to dzięki niemu przed laty Mastalerek trafił do polityki.

– Byłem w dużej mierze patronem kariery Marcina Mastalerka i z dużym zainteresowaniem cały czas trzymam za niego kciuki, bo osobiście bardzo go lubię. Myślę, że prezydent będzie sobie meblował kancelarię tak, jak uważa to za stosowne. Nic mi do tego – mówił Brudziński. W tweetach, w których mówił o ojcach sukcesu Andrzeja Dudy, ani słowem nie wspomniał jednak o byłym pośle, który pięć lat temu "poszedł w biznes". "Prawda jest taka, że zwycięstwo to Prezydent zawdzięcza (tak samo jak 5 lat temu) Jarosławowi Kaczyńskiemu. Koniec kropka" – napisał Brudziński w jednym z tweetów. W innych zaś wśród "bohaterów kampanii" wymieniał choćby Edytę Kazikowską, posła Janusza Kowalskiego czy byłego rzecznika rządu Rafała Bochenka. Fakt pomocy Marcina Mastalerka został zaś wstydliwie przemilczany. Dlaczego?

Skąd Mastalerek wziął się w polityce

Tu czas na odrobinę historii. Marcin Mastalerek był "cudownym dzieckiem PiS-u". Jego kariera rozwijała się w tempie błyskawicznym.

W 2008 ukończył studia na kierunku stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Szczecińskim. Pod koniec studiów zaangażował się w akcję na rzecz przywrócenia zlikwidowanych 7 lat wcześniej 49-proc. ulg studenckich na komunikację w całym kraju. Co ciekawe: Mastalerek był szefem studenckiej inicjatywy, a jego zastępcą... Błażej Spychalski, czyli obecny rzecznik Andrzeja Dudy. I choć obaj działali wówczas w młodzieżówce PiS, podpisów pod obywatelskim projektem ustawy nie zbierali pod partyjnym szyldem, a jako niezależni działacze studenccy.

A potem potoczyło się to jeszcze szybciej. Partia rzuciła Mastalerka ze Szczecina do Sieradza. W 2010 został wybrany do sejmiku łódzkiego, objął funkcję przewodniczącego klubu radnych PiS. Rok później został szefem Forum Młodych PiS i wystartował w wyborach parlamentarnych, zdobywając mandat z okręgu sieradzkiego. W 2014 został rzecznikiem prasowym PiS, a chwilę potem był jedną z osób decydujących o kształcie kampanii Andrzeja Dudy.
Marcin Mastalerek i Andrzej Duda w Łodzi w styczniu 2015 r., podczas prekampanii przed wyborami prezydenckimi.Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
I choć w maju 2015 r. kampania kandydata PiS zakończyła się sukcesem, Marcina Mastalerka parę miesięcy później czekała ze strony partii kara. W lipcu przestał być rzecznikiem PiS, a niedługo potem okazało się, że Jarosław Kaczyński nie przewidział dla niego miejsca na listach wyborczych w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Konflikt Mastalerka z Kaczyńskim

Mówiło się wówczas wprost, że Mastalerek ostro podpadł prezesowi. Odważył się bowiem parokrotnie wyrazić krytyczne zdanie na temat forsowanego przez władze partii kursu kampanii. Chodziło o zaostrzenie tonu, do czego przekonywał wówczas Jacek Kurski.

Wprawdzie i Kurski, i Mastalerek do Sejmu w 2015 r. się nie dostali, ale partia o ich zasługach nie zapomniała. Jak potoczyła się potem kariera Jacka Kurskiego, to wiedzą wszyscy. Marcina Mastalerka aż tak pełno w mediach nie jest, więc być może nie każdy zauważył, że i jemu ułożyło się zupełnie niczego sobie. Zaraz po wygranych przez PiS wyborach, gdy obsadzono stanowiska w najważniejszych spółkach Skarbu Państwa i Wojciech Jasiński został prezesem Orlenu, Mastalerek dostał w płockim koncernie stanowisko dyrektora ds. komunikacji korporacyjnej. Funkcję tę pełnił od lutego 2016 r. do jesieni 2017.

Potem zaliczył kolejne miękkie lądowanie. W 2018 r. były rzecznik PiS został wiceprezesem... Ekstraklasy. Jest tam odpowiedzialny za wizerunek organizacji oraz za zdobywanie sponsorów.

Mastalerek krytycznie o PiS, ale...

Co nie oznacza, że Mastalerek o polityce zapomniał. Wręcz przeciwnie – raz po raz pojawiał się w mediach i udzielał wywiadów, w których nie szczędził słów krytyki wobec obozu "dobrej zmiany". W 2018 r., gdy wybuchła afera z nagrodami w rządzie PiS i gdy wyszło na jaw, że Beata Szydło sama sobie przyznała 65 tys. zł, Mastalerek w "Rzeczpospolitej" komentował: "Pycha kroczy przed upadkiem".

Mało tego: w lutym tego roku Mastalerek bezlitośnie oceniał parlamentarną kampanię PiS oraz początki kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. O dziele trójki Brudziński-Szydło-Bielan mówił tak: "Dziś osoby, które w 2015 roku zajmowały się ustawianiem kadrów czy mikrofonów uwierzyły, że mogą robić kampanię wyborczą i są strategami".

Aż w końcu - jak to ujął prezydent Duda - "dla ojczyzny ratowania przyszedł i pomógł" kandydatowi PiS w tym, by przypadkiem nie skończył się czas konfitur dla obozu Zjednoczonej Prawicy. Że publicznie udawał przy tym, iż z polityką nie ma nic wspólnego? Ups. Wydało się. Ale włos mu za to z głowy nie spadnie. Ba, niewykluczone, że czeka go awans. "Jakoś nikt nie zauważył, że Marcin Mastalerek właśnie trafił do Kancelarii Andrzeja Dudy. Gratuluję!" – napisała pamiętająca początki kariery Mastalerka szczecińska radna PiS Małgorzata Witt-Jacyna. Wpis opatrzyła jednak emotikonką z przymrużonym okiem.

Zwróciliśmy się do Marcina Mastalerka z pytaniami o to, za co dziękował mu prezydent Andrzej Duda i na czym polegała rola wiceprezesa Ekstraklasy w sztabie kandydata PiS. Pytania pozostały bez odpowiedzi.