Głosami PiS Sejm odebrał immunitet Scheuring–Wielgus. "Jestem ścigana na mocy przepisu rodem z PRL"
- Głosami posłów Prawa i Sprawiedliwości Sejm odebrał immunitet posłance Joannie Scheuring–Wielgus
- Partia rządząca umożliwia ukaranie polityczki Nowej Lewicy za akcję antypedofilską z 2018 r.
- Posłanka zawiesiła dziecięce buciki na ogrodzeniu kościoła w Toruniu, by zaprotestować przeciwko przestępczości seksualnej kleru wobec dzieci
Sejm odebrał immunitet posłance Joannie Scheuring–Wielgus po 4 latach od wydarzenia, które jest powodem dzisiejszej decyzji. "Za" było 232 posłów, w tym 226 członków klubu PiS, 5 członków Konfederacji i 1 niezrzeszony (Łukasz Mejza).
Zdaniem policji w Toruniu posłanka popełniła wykroczenie opisane w art. 63a kodeksu wykroczeń. Przepis ten zakazuje wieszania w miejscach publicznych ogłoszeń i plakatów bez zgody osób zarządzających tymi obiektami.
A właśnie na wieszaniu dziecięcych bucików na ogrodzeniach kościołów polega międzynarodowa akcja antypedofilska "Baby Shoes Remember", która jest protestem przeciwko gwałceniu dzieci przez kler i ukrywaniu tych przestępstw.
Przeczytaj też: Wstyd dla polskiego Kościoła. Irlandia pokazała, jak rozprawiać się z pedofilią księży
Joanna Scheuring–Wielgus bez immunitetu. Komentarz posłanki Nowej Lewicy
W rozmowie z naTemat.pl posłanka Joanna Scheuring–Wielgus skomentowała odebranie immunitetu. Zapytaliśmy, czy złości ją decyzja Sejmu.
– W ogóle nie jestem wkurzona ani zdenerwowana – mówi Scheuring–Wielgus naTemat.pl.
Posłanka przypomina, że sprawa ciągnie się od dawna.
– Raczej się tego spodziewałam, bo na Komisji Regulaminowej przedstawiciele PiS ochoczo mówili, że zagłosują za tym, by mi ten immunitet zabrać – mówi polityczka Nowej Lewicy.
Posłanka mówi, że nie żałuje udziału w akcji antypedofilskiej i nie boi się procesu.
– Z wielką chęcią stanę teraz przed sądem i powiem o tym, dlaczego pewne rzeczy robię: czy to aktywistycznie, czy tutaj w Sejmie. Będę mówiła o tym, że zawsze trzeba stać po stronie poszkodowanych, a nie po stronie sprawców, czyli tych, którzy gwałcą i molestują chłopców i dziewczynki – mówi naTemat.pl Scheuring–Wielgus.
Posłanka uważa, że sytuacja, w której się znalazła, nosi znamiona absurdu.
– To jest paradoks tej sytuacji, że jestem ścigana na mocy przepisu rodem z PRL, który został stworzony po to, by karać opozycjonistów za wieszanie plakatów antykomunistycznych. Więc w sumie to chyba wielki zaszczyt – mówi posłanka Joanna Scheuring–Wielgus.
Ukarani za akcję przeciwko pedofilii w kościele
Przypomnijmy, że Joanna Scheuring–Wielgus to nie jedyna osoba, która ma odpowiedzieć prawnie za udział w akcji przeciwko kościelnej pedofilii.
Policjanci doprowadzili do postawienia przed sądem 16–letniego Pawła Wenderlicha. Sąd miał sprawdzić, czy Paweł, który sprzeciwił się przestępczości kleru wieszając dziecięce buciki, nie jest zdemoralizowany.
W 2020 roku sąd skazał na 300 zł grzywny inną uczestniczkę akcji – Bożenę Przyłuską, wiceprezeskę Kongresu Świeckości.
"Zasądzono mi grzywnę za upamiętnienie ofiar pedofilii w sutannach. Ten salomonowy wyrok w imieniu Rzeczypospolitej wydała Anna Kwiatkowska. Pani Sędzio, zrobię to jeszcze nie raz. I przy kolejnej okazji prześlę Pani lustro w dowód wdzięczności. Wszak ten wyrok jest jak order" – napisała wtedy na Twitterze Bożena Przyłuska.
Czytaj także: https://natemat.pl/407422,projekt-ziobry-o-obrazie-uczuc-religijnych-kto-pojdzie-siedziec