KRRiT ma ukarać TVN. Chodzi o słowa Daukszewicza na antenie "Szkła kontaktowego"

Kamil Frątczak
23 czerwca 2023, 19:11 • 1 minuta czytania
Efektem konfliktu pomiędzy Krzysztofem Daukszewiczem a Piotrem Jaconiem była fala rezygnacji ze "Szkła kontaktowego". Jednak, jak się okazało, to dopiero początek. Teraz media obiegła informacja, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chcę ukarać telewizję TVN za słowa satyryka wyemitowane na antenie.
KRRIT ma ukarać TVN. W tle słowa Daukszewicza w "Szkle kontaktowym" Fot. VIPHOTO/East News

Jakiś czas temu informowaliśmy w naTemat o tym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) przegrała w sądzie z Bartem Staszewskim, aktywistą LGBTQ+, a także prezesem Fundacji Basta. Wówczas chodziło o nieegzekwowanie kar wynikających z emitowania przez publicznych nadawców audycji czy materiałów, które miały nienawistny wydźwięk.


Być może ta sprawa wyczuliła prezesa KRRiT na wszelkie nienawistne komentarze pod adresem społeczności LGBTQ+. Dlaczego? Media obiegła informacja, że rada zamierza wtrącić się do afery w "Szkle kontaktowym". Maciej Świrski, przewodniczący KRRiT zainteresował się odcinkiem, w którym satyryk Krzysztof Daukszewicz, żartował ze słów Jarosława Kaczyńskiego.

KRRIT ma ukarać TVN. W tle słowa Daukszewicza w "Szkle kontaktowym"

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ogłosiła w swoich mediach społecznościowych, że Świrski zamierza wszcząć postępowanie w sprawie. "Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski podjął decyzję o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie audycji 'Szkło kontaktowe', wyemitowanej w programie TVN24 15 maja 2023 r. o godz. 22:00" - czytamy na Twitterze.

Nadawca tym wydaniem "Szkła kontaktowego" miał naruszyć art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji. W niej czytamy m.in., że "przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym".

Audycje "powinny szanować przekonania religijne odbiorców, a zwłaszcza chrześcijański system wartości". Także "nie mogą sprzyjać zachowaniom zagrażającym zdrowiu lub bezpieczeństwu oraz zachowaniom zagrażającym środowisku naturalnemu".

O co chodzi ws. Daukszewicza i Jaconia?

W czasie jednego z majowych odcinków "Szkła kontaktowego" gospodarz Tomasz Sianecki i zaproszony satyryk Krzysztof Daukszewicz wyśmiewali wypowiedzi polityków PiS o osobach transpłciowych. Chodziło o nagrania, na których minister Michał Wójcik oraz Jarosław Kaczyński oznajmiają, że "czują się kobietami". Po wszystkim połączono się z dziennikarzem Piotrem Jaconiem. Kiedy pojawił się na antenie, Krzysztof Daukszewicz ciągnął temat dalej i zapytał "A jakiej płci on dzisiaj jest?". Wyszło niezręcznie, ponieważ dziennikarz jest ojcem transpłciowej córki Wiktorii, o czym opowiedział publicznie dwa lata temu w wywiadzie dla magazynu "Replika". Wyraźnie zakłopotany był także prowadzący Tomasz Sianecki.

Wybuchł skandal, a swoje słowa satyryk starał się prostować mówiąc, że "palnął głupotę" i przepraszając Piotra Jaconia. Problem jednak jest szerszy niż ta pojedyncza wpadka. Więc dziennikarz nie przyjął przeprosin. Kilka tygodni później Daukszewicz wrócił do sprawy w swoim oświadczeniu. Przekazał, że wylała się na niego i jego rodzinę fala hejtu. Poinformował, że nie wróci na antenę "Szkła kontaktowego". Ponadto odważył się na mocne stwierdzenie, że Piotr Jacoń "z ofiary zamienił się dość szybko w kata". W geście solidarności z Daukszewiczem odeszli Robert Górski, a następnie Artur Andrus. Jacoń po powrocie z urlopu odezwał się w sieci. Przedstawił swoją wersję wydarzeń. Dodał też, że o odejściu satyryka dowiedział się od samego zainteresowanego. Jak się okazało, wysłał mu wiadomość, którą Jacoń zacytował w swoim wpisie.