Przyszli ministrowie Andrzeja Dudy już sprawiają mu problemy.
Przyszli ministrowie Andrzeja Dudy już sprawiają mu problemy. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Politycy PiS przekonują, że nie ma potrzeby ujawniania przed wyborami ewentualnego składu osobowego Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Sam kandydat ujawnił tylko, że będzie współpracował z Krzysztofem Szczerskim i Januszem Wojciechowskim. Pierwszy chciał zrobić z Polski państwo wyznaniowe, drugi zamykać prezydenta Komorowskiego w klatce.

REKLAMA
Andrzej Duda przez całą kampanią konsekwentnie unika mówienia o personaliach. Choć otoczenie głowy państwa ma duży wpływ na kształt całej prezydentury. Doradcy mogą znacznie zmieniać poglądy prezydenta, szczególnie w sprawach, które nie należą do jego specjalności.
Bez nazwisk
Andrzej Duda jest prawnikiem, zajmował się głównie administracją, więc to, kto zostanie jego współpracownikiem zdeterminuje prezydenturę w obszarze polityki zagranicznej, obronności czy gospodarki i spraw społecznych. Ale politycy PiS, podobnie jak Duda, przekonują, że kandydat na prezydenta nie musi ujawniać listy swoich współpracowników.
Witold Waszczykowski
poseł PiS

Wcześniej nie było takiego zwyczaju, poprzedni prezydenci nie podawali takich informacji. Czytaj więcej

Przyjaciel z Krakowa
Duda tuż przed pierwszą turą zdecydował się tylko ujawnić, że jego ministrem ds. polityki zagranicznej będzie Krzysztof Szczerski. Teraz chyba żałuje takiej otwartości, bo szybko zaczęto przypominać, że krakowski poseł PiS chciał zrobić z Polski państwo wyznaniowe z biskupami w Senacie, a sztab Bronisława Komorowskiego nazwał KuKluxKlanem.
Osobna działka to publiczne wystąpienia Szczerskiego, szczególnie te z sejmowej trybuny. Stwierdził, że jeśli Radosław Sikorski zostanie Marszałkiem Sejmu "laska marszałkowska może mu się pomylić z kijem bejsbolowym". Szczerski uwielbia takie poetyckie epitety. Podczas jednej z debat mówił, że "PO to Obcy, który się przyssał do Polski", kiedy indziej Donalda Tuska porównywał do Nerona. Czasami bywa też emocjonalny.
Krzysztof Szczerski
poseł PiS do Rafała Grupińskiego z PO

O, właśnie, takie teksty jak pana przewodniczącego... Panie pośle, gdzie jest pana wstyd? Co pan tu mówi o jakiejś opcji niemieckiej? Niech się pan zastanowi nad sobą. Ludzie boją się o pracę, a pan mi dogaduje jakieś głupie teksty? To jest pana odpowiedź na tę sytuację? Czytaj więcej

Faworyt Staniszkis
Z kolei na początku kampanii prezydenckiej Szczerski wysyłał Adama Jarubasa z PSL do leśniczówki na korepetycje z polityki zagranicznej.
Ale krakowski profesor to jeden z faworytów prof. Jadwigi Staniszkis, która ma spory posłuch we władzach PiS. Ceni go też sam prezes, bo Szczerski był w grupie członków PiS pracujących nad nowym programem partii, który objawiono światu w lutym 2014 r.
Minister-poeta
Drugim pewniakiem do kancelarii Dudy jest Janusz Wojciechowski, poseł do Parlamentu Europejskiego, który miałby stworzyć w administracji nowego prezydenta biuro pomocy prawnej. Wojciechowski to przechrzta, bo przed PiS-em był członkiem PSL-u (a nawet przez kilka miesięcy prezesem). Europoseł PiS słynie z barwnego języka i zamiłowania do rymowanek, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Kontrowersyjny był wierz napisany niespełna miesiąc po katastrofie smoleńskiej.
Poseł Wojciechowski to człowiek sztuki ze wszech miar. Zna się nie tylko na poezji, lecz także na muzyce. Kiedy największe tryumfy święciła olsztyńska grupa Enej polityk PiS zarzucił muzykom inspirowanie się banderowcami z UPA. Twierdził, że używanie takiej nazwy przez zespół grający w Polsce można porównać do nazwania zespołu grającego w Izraelu Dr Mengele.
Hipster na tropie fałszerstw
Wojciechowski jest za to pionierem, jeśli chodzi o tropienie fałszerstw wyborczych przez polityków PiS. Pisał już o nich przy okazji wyborów samorządowych w 2010 roku. Przedstawił też swoją diagnozę stanu psychicznego tzw. mainstreamu. – Jak wróci do władzy PiS – wtedy Miller, Niesiołowski, Pieronek, Kalisz Palikot, Hołdys i Stasiuk uciekną na Białoruś i poproszą Łukaszenkę o azyl. (…) Jak wygra PiS… jak wygra PiS… jak wygra PiS – to nie pozwoli kraść – i tego się najbardziej k.... boją! – pisał na blogu.
Także Wojciechowski przysporzył problemów Dudzie, po tym jak na Twitterze zasugerował, że Bronisław Komorowski powinien być zamknięty w klatce (niektórzy odczytali to jako metaforę więzienia). Kilka dni wcześniej zabłysnął wpisem – dzisiaj usuniętym z Twittera – o spacerze Bronisława Komorowskiego po Warszawie w poniedziałek 11 maja. Stwierdził w nim, że prezydent zamiast psa wziął Roberta Korzeniowskiego.
Dziedzictwo Kaczyńskiego
Reszta kancelarii Dudy to domysły. Kandydat PiS przez całą kampanię mówi o swoim przywiązaniu do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego. Dlatego należy się spodziewać, że w gronie jego doradców pojawią się postaci znane z lat 2005-2010.
Taką postacią jest niewątpliwie prof. Ryszard Bugaj, który był doradcą ekonomicznym Lecha Kaczyńskiego, dzisiaj członek rady programowej PiS. Jest znany ze skrajnie lewicowych, prosocjalnych poglądów, przy którym Leszek Miller to kapitalista i gospodarczy liberał. Najpierw jednak Duda musiałby go przekonać do jednego ze swoich sztandarowych pomysłów, czyli podatku bankowego, który Bugaj krytykował już w 2010 r. – Podatek bankowy, proponowany przez PiS, nie rozwiązałby problemu. W praktyce taki podatek zostanie przerzucony na klientów banków – mówił wtedy o pomyśle partii Jarosława Kaczyńskiego.
Minister ds. SKOK
Ważną postacią otoczenia zmarłego prezydenta był Jacek Sasin, dzisiaj poseł PiS z okręgu podwarszawskiego. Przez kilka lat był doradcą prezydenta, a w ostatniej części kadencji był wiceszefem Kancelarii. Teraz mógłby nią pokierować, bo Duda zapewnił, że tego stanowiska nie obejmie Joachim Brudziński.
Jednak Sasin ma do wyjaśnienia kilka wątpliwości, które mogą powrócić. Polityk pojawiał się na imprezach organizowanych przez właścicieli SKOK Wołomin, skąd wyprowadzono miliony złotych oszczędności. Potwierdzają to zdjęcia ujawnione przez "Newsweek". Z kolei w naTemat ujawniliśmy listę posłów PiS, którzy chcieli uchronić SKOK-i przed silniejszym nadzorem państwa. Jednym z nich był Sasin.
Na pewno nie Macierewicz
Trudno o Sasinie powiedzieć, że jest umiarkowany. Na początku 2014 roku obarczał Donalda Tuska i rząd osobistą winą za samobójstwo nastolatki w ośrodku wychowawczym. – To jest wina Donalda Tuska, konkretnych rozwiązań prawnych, które ta koalicja przeprowadziła – mówił poseł PiS.
Problemem może być obsada Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Duda zarzeka się, że jego szefem nie zostanie Antoni Macierewicz. Pozostaje więc Witold Waszczykowski, który był zastępcą szefa BBN. Drugim potencjalnym kandydatem mógłby być prof. Andrzej Zybertowicz, doradca Kaczyńskiego ds. bezpieczeństwa. Jednak jego szanse zmniejsza opublikowany pod koniec kampanii do PE krytyczny wobec prezesa artykuł. Jednak jeśli PiS będzie chciał pokazać, że ma ekipę fachowców, nie polityków, może zapomni Zybertowiczowi dawne przewiny.
Zakryte karty
Choć Zybertowicz to naukowiec o temperamencie polityka, czego liczne dowody daje przede wszystkim w mediach społecznościowych. Jednak Waszczykowski wcale nie jest bezpieczniejszym wyborem, bo panowanie nad emocjami nie jest jego mocną stroną. – Zaczyna się zabijanie opozycji. Nie chcemy umierać, mamy rodziny – mówił po zabójstwie asystenta w biurze PiS.
Poza tymi politykami do kancelarii Dudy mogłoby trafić kilku członków rady programowej Dudy, którą PiS zaprezentował jeszcze w styczniu. Są tam m.in. Ryszard Legutko i Zdzisław Krasnodębski, także związani z kancelarią Lecha Kaczyńskiego. Z ramienia Zjednoczonej Prawicy do administracji Dudy mogłaby wejść Krystyna Iglicka-Okólska, która mogłaby się zająć kwestiami społecznymi (z wykształcenia jest demografem).
Andrzej Duda składa w kampanii wyborczej sporo obietnic, których próba realizacji wymagałaby ogromu pracy. Dlatego swoje przedwyborcze deklaracje uwiarygodniłby przedstawiając drużynę, która miałaby je realizować razem z nim. No chyba, że boi się, że lista nazwisk obniży jego szanse na wygraną.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl