Po reportażu "Superwizjera” TVN na temat polskich neonazistów prokuratura zapowiedziała śledztwo, a najważniejsi politycy obozu władzy powtarzają, że w Polsce nie ma miejsca na głoszenie poglądów gloryfikujących Adolfa Hitlera i postulują nawet delegalizację faszyzujących ugrupowań. Szkopuł w tym, że jeszcze niedawno istniało w PiS ciche przyzwolenie na działalność takich organizacji jak Duma i Nowoczesność. Pokazują to choćby losy interpelacji posła Roberta Winnickiego w tej sprawie.
Politycy PiS manifestują dzisiaj swoje oburzenie, a przedstawiciele środowisk antyfaszystowskich i politycy opozycji mówią wprost, że "Winnicki powinien złożyć mandat”. Nic dziwnego, bo to "najgorętsze” polityczne nazwisko w całej tej bulwersującej sprawie.
"Koledzy z Orlego Gniazda"
To jego asystent, a jednocześnie prezes Ruchu Narodowego na Śląsku i wiceszef organizacji Duma i Nowoczesność (zrezygnował z obu funkcji po ujawnieniu nagrań - przyp.red) Jacek Lanuszny organizował "wieszanie na szubienicach” europosłów PO, którzy głosowali za krytyczną dla Polski rezolucją UE i to on jest "łącznikiem” Ruchu Narodowego - na którego czele stoi Winnicki -z neonazistami zdemaskowanymi w reportażu TVN.
"Narodowcy" w cudzysłowie
Przypomnijmy, że Winnicki to były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, a obecnie szef Ruchu Narodowego, który mandat poselski uzyskał startując z list Kukiz '15. Z list tego ruchu do Sejmu weszła zresztą silna grupa narodowców, czy nacjonalistów - choć po reportażu TVN należałoby chyba używać tych terminów w cudzysłowie. W końcu o heilowaniu w tych środowiskach media rozpisywały się wiele razy i publikowały dowody w postaci zdjęć.
Duma i Nowoczesność powstała w 2011 roku w Wodzisławiu Śląskim, a najważniejszym wydarzeniem organizowanym przez tę organizację są mistrzostwa w surwiwalu pod hasłem "Przetrwać, by zwyciężyć". To jednocześnie tytuł albumu neonazistowskiej grupy rockowej "Honor" z piosenkami o narodowym socjalizmie i Rudolfie Hessie - partyjnym zastępcy Adolfa Hitlera w latach 1933-1941 - przypomina na swojej stronie tvn24.pl.
Według portalu "Stop Nacjonalizmowi” DiN "to rasistowska organizacja pożytku publicznego” powiązana ze sceną neonazistowską”. Na organizowanych przez DiN cyklicznych imprezach survivalowych występuje zespół Nordica. To kapela byłych członków składu AgreSSiva 88 z jej "hymnem”: "To właśnie my, narodowi socjaliści, to waśnie my – biali rasiści". Gwoli ścisłości przypomnijmy, że 88 to popularny symbol neonazistów. Oznacza skrót Heil Hitler od kolejności liter w alfabecie.
Ale wróćmy do interpelacji Winnickiego w obronie Mateusza S. pseudonim Sitas, szefa organizacji Duma i Nowoczesność, który w reportażu TVN paraduje w mundurze SS. i do słów Bertolda Kittela, autora reportażu TVN, który napisał na Twitterze, że "prokurator, który w 2009 oskarżał Mateusza S. został zdegradowany, wyrok z 2016 uchylony, a sprawa umorzona”.
"Zespół w MSWiA który monitorował Dumę i Nowoczesność -rozwiązany, Rada ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej przy Premierze- zlikwidowana…” – podkreślił Kittel.
Czy ten ciąg wydarzeń był przypadkowy, czy wynikał z cichego przyzwolenia dla działalności skrajnej prawicy w Polsce? Fakty są takie, że prokuratura w Wodzisławiu Śląskim – po interpelacji Winnickiego do Ministerstwa Sprawiedliwości –
wycofała z sądu akt oskarżenia wobec wspomnianego "Sitasa" podejrzanego o szerzenie mowy nienawiści.
Wszystko zaczęło się jak relacjonowała "Gazeta Wyborcza” w połowie 2016 roku. Policja odkryła, że lider DiN oferuje na stronie internetowej naklejki, np: orła z rozpostartymi skrzydłami z napisem: "Polska uber alles, mieszkać tu albo wcale”, czy zdjęcie Janusza Walusia (zabójca czarnoskórego lidera partii komunistycznej RPA, idola polskiej skrajnej prawicy – przyp. red.] z przekreślonym sierpem i młotem wraz z napisem "Wolność dla Janusza Walusia”.
"Sitas" poskarżył się Lanusznemu, a zapewne ten Winnickiemu. "Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której instytucje porządku publicznego pod pretekstem zapewnienia porządku publicznego – są wykorzystywane do prześladowań, zniesławień i pomówień kierowanych wobec działających legalnie środowisk narodowych” – pisał poseł Winnicki w interpelacjach do kilku ministerstw. Treść interpelacji można przeczytać tutaj, odpowiedź MS tutaj, a odpowiedź MSWiA tutaj.
PiS przymyka oko
– Na poziomie instytucjonalnym rozwiązano w 2016 roku Radę ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, zlikwidowano też Zespół ds. Ochrony Praw Człowieka działający przy MSW - to była komórka, która dokonywała wewnętrznej kontroli policjantów i sprawdzała, jak są prowadzone postępowania dotyczące przestępstw z nienawiści. Ten zespół korzystał z "Brunatnej Księgi”, czyli prowadzonego przez Stowarzyszenie "NIGDY WIĘCEJ” monitoringu – wylicza Tatar.
Przypomina, że "była też cała seria wypowiedzi bagatelizujących czy usprawiedliwiających przemoc ksenofobiczną". – Jak powracające ciągle słowa byłego szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka o tym, że rasizm i ksenofobia to jest w Polsce „margines marginesów” albo wypowiedź pani Beaty Mazurek, która po pobiciu uczestnika legalnej manifestacji w Radomiu powiedziała, że "rozumie” tych którzy bili. Można też przywołać słowa posła Marka Jakubiaka z ruchu Kukiza, który stwierdził, że podczas niebezpiecznego incydentu na pogrzebie "Inki” członkowie ONR "zachowali się jak mężczyźni” – zaznacza.
– Były też słowa posła Szymona Giżyńskiego wypowiedziane na sejmowej Komisji ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych, który wzrost incydentów na tle rasistowskim i ksenofobicznym skwitował komentarzem o „kolorach skarpetek” i „smakoszach różnych zup”. Dodatkowo mieliśmy święta państwowe i tzw. Marsze Niepodległości zawłaszczane przez organizacje skrajnie nacjonalistyczne, podczas których posłowie PiS maszerowali ramię w ramię z radykałami. A na poziomie lokalnym były takie sytuacje, kiedy członkowie PiS finansowali transport zwolennikom skrajnych organizacji na tzw. Marsze Niepodległości – podkreśla dr Tatar.
Kilka tysięcy polskich neonazistów
Według niej, takie postawy są dzisiaj w centrum życia politycznego. – Można by machnąć ręką na tort ze swastyką, gdyby potraktować to jako incydent. Ale to jest odzwierciedlenie szerszego problemu. Polskich neonazistów można by szacować na kilka tysięcy, ale chodzi o to, jak oni oddziałują na życie społeczne, na młodych ludzi, na to, co dzieje się na ulicach, na których drastycznie wzrosła liczba przestępstw z nienawiści - mówi przedstawicielka "Nigdy Więcej".
Jak tłumaczą się główni negatywni bohaterowie ostatniej afery? "Różnica między RN a TVN? My w swoich szeregach nigdy nie mieliśmy psychola czczącego portrety Adolfa, a gdy okazało się, że nasz działacz jest z takim w stowarzyszeniu – od razu je opuścił. W TVNie dziennikarz molestował koleżanki, mnóstwo osób wiedziało i nic z tym nie robili” – napisał poseł Winnicki na Twitterze.
A Mateusz S. "Sitas" odpisał "Gazecie Wyborczej", że "Impreza w lesie była organizowana przez Polskich Narodowych Socjalistów, a nie przez DiN".
"To czym jest DiN każdy wie, bo działamy od siedmiu lat. To co ja robię w wolnym czasie to moja prywatna sprawa. Nagrania z lasu zostały wykradzione bez mojego pozwolenia. DiN z tym nie miał nic wspólnego. Prokuratury się nie boję, gdyż impreza w lesie była imprezą prywatną (niepubliczną). Polskie prawo zabrania propagowania faszyzmu, ale publicznie. Nie zabrania robić tego w prywatnym gronie. Z Winnickim nigdy nie miałem nic wspólnego. Lanuszny już od kilku lat nie działał w DiN, był tylko na papierku. Teraz opuścił całkowicie DiN” – stwierdził narodowy socjalista.