Jarosław Gowin jest przekonany, że jego tzw. Konstytucja dla Nauki zostanie przyjęta i trwający protest niczego nie zmieni. – Takie są ustalenia w obozie Zjednoczonej Prawicy. Przypomnę, że oficjalnego poparcia tej ustawie udzielił i Jarosław Kaczyński, i Zbigniew Ziobro – stwierdził w piątek w Salonie Politycznym Trójki minister nauki i szkolnictwa wyższego. – Naszego protestu nie da się już zatrzymać, on rozlewa się na cały kraj i łączy środowiska w całej Polsce – odpowiada w rozmowie z naTemat Piotr Drygas, przedstawiciel Akademickiego Komitetu Protestacyjnego, student Uniwersytetu Warszawskiego.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Próba obalenia rządu
Obie strony czeka więc próba sił. A w tej walce coraz częściej pojawia się pytanie – kto stoi za studenckim protestem. Nie brak opinii, że celem tych, którzy 5 czerwca o poranku weszli do Pałacu Kazimierzowskiego, siedziby rektora Uniwersytetu Warszawskiego, zajęli balkon budynku i wywiesili na nim transparent "Żądamy demokratycznych uniwersytetów", nie jest wcale walka o lepsze uczelnie. Na Twitterze raz po raz pojawiają się opinie, że to kolejna próba obalenia rządu PiS po "puczu", "ciamajdanie", protestach przeciwko zmianom w sądownictwie oraz okupacji Sejmu przez rodziców osób niepełnosprawnych.
Te zarzuty sprawiają, że niektórym przypomina się rok 1968 i to, co wówczas o studenckim proteście mówił I sekretarz PZPR Władysław Gomółka.
Tyle że porównanie Marca 68' ma się raczej nijak. Na razie to zupełnie nie ta skala wydarzenia. I kompletnie inna reakcja władz na protest.
Namioty i karimaty Na balkonie Pałacu Kazimierzowskiego UW protestuje ok. 40 osób. Weszły tam, mimo interwencji Straży Uniwersyteckiej. Żądanie rektora prof. Marcina Pałysa, by protest zawiesić, zostało odrzucone. Okupacja trwa kolejny dzień. Grupa demonstrantów zamieszkała na piętrze, rozbijając tam namioty i rozkładając karimaty.
– Nasz cel jest jeden: nie chcemy reformy 2.0 – zapewnia student UW Piotr Drygas, zapewniając o całkowitej apolityczności protestu. A że i on sam był zaangażowany w Czarne Protesty, i w gronie okupujących siedzibę rektora jest więcej znanych z protestów przeciwko "dobrej zmianie", to jego zdaniem bez znaczenia. W jego opinii zarzuty dotyczące politycznego charakteru akcji są nietrafne i krzywdzące, bo nikomu nie chodzi o żadne obalanie rządu.
O apolityczności akcji zapewnia też dr Rafał Suszek, wykładowca na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, w ostatnich latach regularnie uczestniczący w licznych demonstracjach, choćby w blokadzie przemarszu ONR, blokadach ekshumacji smoleńskich czy obrzuceniu jajkami rządowych limuzyn wraz z dr Klementyną Suchanow z Uniwersytetu Wrocławskiego, która też uczestniczy w proteście na UW.
"Ideologię zostawiamy na progu akademii"
– W tym proteście biorą udział osoby o bardzo różnych poglądach, pełen przekrój społeczny. Wszystkich nas łączy to, że jesteśmy osobami ze środowiska akademickiego. Proszę zauważyć, że stała się rzecz bezprecedensowa: od pierwszych dni ten protest cieszy się poparciem uczelnianych struktur "Solidarności" – tłumaczy Rafał Suszek.
I faktycznie – poparcie, jakie uzyskują postulaty protestujących na UW, może dowodzić apolityczności akcji. Coraz więcej działaczy "Solidarności" wspiera akcję na balkonie Pałacu Kazimierzowskiego. Uchwały w tej sprawie przyjmują uczelniane Komisje Zakładowe NSZZ "S", a nawet zarząd całego Regionu Mazowsze.
Co jak co, ale "Solidarność" jest raczej blisko związana z obozem "dobrej zmiany" i tak jawne wsparcie dla protestujących to istotny sygnał dla władzy i ważny kontrargument dla tych, którzy twierdzą, że za akcją akademicką stoją wyłącznie "koderaści różnej maści".
Frakcja profesorska w PiS
Do grona "koderastów" trudno jednak zaliczyć całkiem niemałą grupę polityków PiS, którym reforma Jarosława Gowina jest nie w smak. Najgłośniej było o krytyce, jaką wygłosiła publicznie Krystyna Pawłowicz. Jak stwierdziła, ustawa wymaga głębokich zmian, a najlepiej gdyby powstał zupełnie nowy projekt.
Ale na negatywnej opinii dr hab. Pawłowicz, której oceny często trudno brać na serio, lista krytyków w PiS się nie kończy. Dobitnie o tym przypomniał w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl prof. Włodzimierz Bernacki, mówiąc o frakcji profesorskiej w partii, której głos w dyskusji nad tzw. Konstytucją dla Nauki został zignorowany. – To nie jest tylko prof. Terlecki czy prof. Bernacki, ale także prof. Pawłowicz czy prof. Hrynkiewicz. To są osoby, które wskazywały od samego początku na ułomności tzw. ustawy Gowina – przypomina poseł Bernacki, profesor politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.
I na ten podział wewnątrz PiS liczą protestujący na UW. – Decyzję o wejściu w życie lub nie tzw. ustawy 2.0 podejmą posłanki i posłowie, potem Senat, a następnie pan prezydent, a nie minister Gowin. Pan wicepremier nie jest w tej sprawie jedyną osobą decyzyjną – stwierdza w rozmowie z naTemat Piotr Drygas.
Jarosław Gowin ma nadzieję, że ani strajk na UW, ani spór wewnątrz klubu PiS nie zaszkodzą jego planom. Nie widzi potrzeby, aby reformę odkładać na następny rok, by przedyskutować sporne punkty. – Nie, naprawdę. Dwa i pół roku konsultowaliśmy tę ustawę z bardzo szerokim gremium różnych środowisk składających się na wspólnotę akademicką – stwierdził Gowin w radiowej Trójce, powołując się na pozytywne opinie choćby Parlamentu Studentów, Krajowej Reprezentacji Doktorantów czy Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Ministerstwo odpowiada też na wszystkie z postulatów protestujących, dowodząc, iż większość z nich jest nietrafna.
Wystarczy się nie cieszyć
– To, że są różne zdania w odniesieniu do głębokiej systemowej reformy, to jest sytuacja naturalna i nieuchronna. Dla mnie ważne jest to, że wszystkie reprezentatywne gremia środowiska akademickiego poparły ustawę – stwierdził wicepremier w rozmowie z Beatą Michniewicz. A pytany, czy nie obawia się wyniku sejmowego głosowania nad reformą 2.0, przypomniał, że sam nieraz nie popierał jakichś rządowych ustaw, ale ze smutną miną głosował za, bo tak nakazywała mu polityczna lojalność.
Akcja się rozkręca
Przy nieugiętej postawie wicepremiera Gowina akademicki protest raczej prędko nie wygaśnie. Na razie wygląda na to, że akcja z każdym dniem nabiera rozpędu – przybywa miast, które przyłączają się do strajku, jak na Uniwersytecie Łódzkim, lub gdzie organizowane są demonstracje.
– Z protestu możemy zrezygnować wtedy, gdy albo doprowadzimy do odrzucenia tej ustawy, albo przynajmniej do dyskusji, która realnie zmieni te przepisy, które sprawiają, iż ta ustawa będzie szkodliwa dla środowiska naukowego – deklaruje Piotr Drygas z Akademickiego Komitetu Protestacyjnego.
Dr Rafał Suszek zapewnia zaś, że nic się nie zmieni w apolitycznym charakterze tej akcji. Bo odnotowano już próby upolitycznienia protestu. – Nie chcę wymieniać nazwisk, ale pojawiali się asystenci różnych polityków, padały oferty wsparcia. My z uporem godnym lepszej sprawy torpedujemy tego typu próby, bo nie chcemy tu żadnej trybuny honorowej i przemówień polityków zapewniających, że dobro szkolnictwa wyższego leżało im zawsze na sercu – zapewnia wykładowca Wydziału Fizyki UW.
Takie głosy mają służyć wyłącznie temu, aby rozbić solidarność środowiska akademickiego. Tymczasem ten protest łączy różne grupy niezależnie od opcji politycznej. A dowodem na apolityczność tej akcji są przyjmowane przez nas z radością głosy poparcia pochodzące z różnych środowisk.
dr Rafał Suszek
Wydział Fizyki UW, jeden z uczestników protestu na UW przeciwko ustawie 2.0
Rozmawiamy na bieżąco z członkami "Solidarności", ściśle współpracujemy z nimi. Są to osoby, z którymi przez ostatnie półtora roku czy dwa lata w zasadzie nie zgadzaliśmy się w żadnej sprawie. Gdy dziś rozmawiamy, to całą ideologię zostawiamy na progu akademii i łączy nas myślenie wspólnotowe oraz znajomość praw rządzących akademią. Zarzuty o upolitycznieniu protestu są zatem absurdalne.
Piotr Drygas
Akademicki Komitet Protestacyjny
Zarówno w PiS-ie, jak i w innych partiach są obecne głosy krytyczne wobec tej reformy. One pojawiały się jeszcze na etapie konsultacji i wiem, że nie zniknęły. Jesteśmy przekonani, że pod wpływem działań społeczności akademickiej te głosy uzyskają większą legitymizację społeczną.
Jarosław Gowin
wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego
Były w tej kadencji głosowania dla mnie trudne, ale mamy taką zasadę, że wokół projektów rządowych jest dyscyplina. I nawet jeżeli czasami się nie cieszyłem, to głosowałem za tymi projektami, bo tak pojmuję moją lojalność. (...) To będzie test wewnętrznej solidarności. Jak każda z tych osób rozstrzygnie ten test, to już jest ich osobista sprawa.