Jak wielokrotnie informowaliśmy już w naTemat.pl, 9 stycznia 2024 roku Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik rozpoczęli odbywanie kary dwóch lat pozbawienia wolności, na którą pod koniec grudnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie zostali prawomocnie skazani za nadużycia przy tzw. aferze gruntowej.
Dzięki współdziałaniu policji oraz Służby Ochrony Państwa wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości oraz jego wiernego kompana zatrzymano w Pałacu Prezydenckim. Jak się później okazało skazanych polityków funkcjonariusze znaleźli w gabinecie Marcina Mastlerka, czyli najbliższego współpracownika Andrzeja Dudy.
Zatrzymanie osób mających odbyć karę pozbawienia wolności w siedzibie głowy państwa było wydarzeniem bezprecedensowym i bez wątpienia trudnym dla mundurowych. Po całej akcji policjanci odbierali liczne gratulacje za jej bezpieczne i sprawne przeprowadzenie.
Zobacz także
Biejat z Razem o zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika: To niefortunne, że policja weszła do Pałacu Prezydenckiego
Teraz okazuje się jednak, że działania policji i SOP nie przypadły do gustu wicemarszałkini Senatu Magdalenie Biejat. W programie "7. Dzień Tygodnia" na antenie Radia Zet przedstawicielka partii Razem o akcji w Pałacu Prezydenckim wypowiedziała się dość krytycznie.
Magdalena Biejat
wicemarszałkini Senatu w Radiu ZET
Wicemarszałkini szpilę wbiła jednak także Andrzejowi Dudzie. – Nie byłoby tej sytuacji, gdyby pan prezydent nie uczynił się stroną w sprawie, gdyby nie zaprosił panów Kamińskiego i Wąsika – stwierdziła Biejat.
– Mamy sytuację, gdy głowa państwa staje się bohaterem memów, na równi z autobusem linii 180. Prezydent ośmiesza urząd, który sprawuje – podkreśliła senatorka.
Zobacz także
Partia Razem poza koalicją rządzącą. Ludzie Zandberga nie współtworzą gabinetu Tuska
Przypomnijmy, że choć przedstawiciele partii Razem należą do klubu parlamentarnego Lewicy, a ta współtworzy nową koalicję rządzącą, Adrian Zandberg i spółka postanowili, iż nie wejdą w skład gabinetu Donalda Tuska.
Decyzja ta podyktowana była "brakiem gwarancji narzędzi, żeby realnie móc podjąć odpowiedzialność". W ten sposób parlamentarzyści Razem nazwali fakt, że w umowie, którą zawarły Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga oraz Lewica zabrakło punktów dotyczących realizacji, a przede wszystkim finansowania ich flagowych postulatów.