Planujecie już wyjazdy na 2025 rok? Ja zdecydowanie jestem z tych, którzy nie lubią czekać do ostatniej chwili i wyjazdy rezerwuję
z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Nie inaczej będzie w rozpoczynającym się roku. A plany mam naprawdę ambitne. I już teraz mam zarezerwowane all inclusive i urlop w Azji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W 2024 roku przekonałam się, że nie potrafię żyć, jeżeli w moim kalendarzu nie ma zaplanowanego choć jednego wyjazdu. Długie urlopy, takie jak wyjazd na all inclusive rezerwuję z niemalże rocznym wyprzedzeniem. W 2025 roku planuję odwiedzić minimum sześć krajów i nie wydać na to majątku. Część wyjazdów już mam zarezerwowanych.
All inclusive w Egipcie i przygoda życia w Tajlandii. Te wyjazdy planuję od wielu miesięcy
W pierwszym tygodniu września zaplanowałam dwutygodniowy urlop w Tajlandii. Za bilety z dodatkowym bagażem rejestrowanym z Warszawy zapłaciłam 2600 zł od osoby. Do tego mam zarezerwowane dwie pierwsze noce w hotelu, za które zapłaciłam 225 zł. Resztę będę planować już na miejscu, co nie jest do końca w moim stylu, ale czasem warto wyjść poza strefę komfortu. W końcu ma to być przygoda, a przy okazji tak w Azji jest taniej.
Rozważam też, czy nie pojechać na dwa albo trzy dni do Kambodży. Z Bangkoku nocnym autobusem jedzie się do słynnego kompleksu świątyń Angkor Wat około dziewięć godzin. A bilet w jedną stronę można kupić już za ok. 80 zł. Bo być tak blisko i nie zobaczyć tego pięknego miejsca to chyba trochę podróżniczy grzech. Prawda? Natomiast wracając do Polski mam 17-godzinną przesiadkę w Szardży, więc prawdopodobnie uda mi się zobaczyć Dubaj.
Na początku października 2024 roku zarezerwowałam też wakacyjne all inclusive. Mam taką tradycję, że każdego roku jeżdżę na jedną z najtańszych ofert. W poprzednie wakacje pojechałam do Albanii i było cudownie, o czym zresztą nie omieszkałam napisać.
Rozpoczynający się rok będzie znacznie większym wyzwaniem, bo padło na Egipt. Tydzień w czterogwiazdkowym hotelu w Hurghadzie kosztował nas ok. 2 500 zł od osoby. Jedziemy w czerwcu i akurat zahaczymy o Boże Ciało, dzięki czemu oszczędzę jeden dzień urlopu.
Czytaj także:
Kolejne podróże będą zależały od cen biletów, wstępne plany już są
Oczywiście na tych dwóch wyjazdach nie planuję poprzestać. W 2024 roku odwiedziłam trzy kontynenty, osiem krajów, a w podróży w sumie spędziłam ok. dwóch miesięcy. Mam nadzieję, że i 2025 rok będzie pod tym względem podobny.
Wstępnie rysują mi się już plany na szybki wiosenny wypad. Kiedy tylko w marcu lub na początku kwietnia słońce wyjrzy zza chmur, rozważam wyjazd do Chorwacji, która zafascynowała mnie po wizycie na tegorocznych jarmarkach. Rozważam wizytę
w Dubrowniku lub Zagrzebiu, ale wszystko będzie zależało od cen biletów. Te od tanich linii lotniczych na razie nie pojawiły się w sprzedaży.
Alternatywą, gdyby bilety okazały się zbyt drogie (mam nadzieję wydać na nie nie więcej niż 300-450 zł od osoby w dwie strony), będzie Malta, na której byłam już dwukrotnie. Tak samo jak wielu Polaków zakochałam się w tym kraju i nadal mam tam wiele do odkrycia, a bilety jak najbardziej mieszczą się w moim budżecie.
I tutaj drobna porada. Jeżeli i Wy jesteście dopiero na etapie planowania przyszłorocznych wyjazdów po Europie, to najtańsze bilety lotnicze z reguły kupicie na 2-3 miesiące przed odlotem.
Ale jeśli podróż chcecie odbyć np. w długi weekend majowy, czerwcówkę lub
w wakacje, to już teraz zacznijcie się uważnie za czymś rozglądać. Ceny w tych terminach potrafią bardzo szybko rosnąć. Dodatkowo first minute w biurach podróży na wczasy all inclusive potrwa najpewniej do końca lutego, więc to też ostatnia szansa na skorzystanie z tych wygodnych promocji.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
Jesień spróbuję spędzić nad oceanem
Latem nie ma siły, która zmusiłaby mnie do dalszej podróży. Wszędzie jest tłoczno, drogo, a w wielu regionach Europy, które mnie interesują, także bardzo gorąco. Dlatego w lipcu lub sierpniu być może pozwolę sobie na szybki weekendowy wyjazd gdzieś
w kraju (np. na Kaszuby albo na Jurę Krakowsko-Częstochowską), ale z pewnością nie będzie to nic większego.
Znacznie ciekawsza podróżniczo może być jesień. Już ten rok pokazał mi, że w świetnej cenie (ok. 200-300 zł w dwie strony) można zarezerwować wtedy bilety do Włoch. Nie mogę więc wykluczyć, że zdecyduję się na jakiś szybki wypad np. do Bolonii. Głównym planem na październik lub listopad jest jednak Maroko.
To kierunek, o którym od lat mówią moi rodzice. Od lat jestem nieformalnym organizatorem ich wycieczek i przewodnikiem. Marzy im się plażowanie nad oceanem, więc postaram się to życzenie spełnić. Rezerwując bilety teraz, za podróż w obie strony (z przesiadką) musiałabym zapłacić ok. 700 zł. Dlatego będę czekać na ostateczne dopracowanie letniej i zimowej siatki połączeń tanich przewoźników, w której mam nadzieję, pojawią się loty do Agadiru lub Marrakeszu z Warszawy.
Grudzień zamknę kolejnym wyjazdem na jarmark świąteczny, co przez przypadek stało się moją doroczną tradycją. Wstępne plany zakładają Wiedeń, bo loty w dwie strony dostępne są już za ok. 150-250 zł. Ale nie wykluczam też Pragi (pociągiem) lub Budapesztu. Ze stolicą Austrii mam jednak miłe wspomnienia, bo to tam kilka lat temu zaczęła się moja przygoda z wyjazdami na własną rękę.
Czytaj także:
A skąd wezmę na to pieniążki i urlop? Będą to budżetowe wyjazdy
Zdecydowanie największym wydatkiem w 2025 roku będzie urlop w Tajlandii
(z wyskokiem do Kambodży i zwiedzaniem Dubaju). Już wydałam na niego ok. 2 800 zł, a całość chciałabym zamknąć w 5-5,5 tys. zł. W tę sumę wliczone są już noclegi, wyżywienie, atrakcje, transport lokalny i pamiątki. Czy mi się uda? Nie wiem. Nie wykluczam jednak zwiększenia tej puli w razie potrzeby.
All inclusive w Egipcie już kosztowało mnie 2 500 zł, a na miejscu mam w planach zwiedzanie i zakup pamiątek, więc doliczę do tego co najmniej kolejne 500 zł kieszonkowego. 4-5 dni w Chorwacji to jakieś 1200 zł (śniadania i kolacje zawsze robię sama i tylko obiady jem "na mieście"). Szybki wypad do Włoch to kolejne 1 000 zł, a Maroko chciałabym zamknąć w budżecie 2 000 zł za wyjazd na tydzień. Na jarmark nie wydam więcej niż 1 000-1 300 zł.
Podsumowując: na przeloty, noclegi, wyżywienie i pamiątki podczas tegorocznych wyjazdów przeznaczę ok. 13 700 zł. Biletów będę szukać bezpośrednio u przewoźników, a noclegów na Booking.com lub w wyszukiwarce Google.
A co z dniami urlopowymi? Będę potrzebować ok. 28 dni wolnych, bo krótkie city breaki będą formą przedłużenia weekendów. Raczej nie planuję wyjazdów w okresie dni wolnych od pracy, bo jest wtedy dość drogo. W podstawowej puli jest jednak 26 dni urlopu, a mi zostało jeszcze pięć z poprzedniego roku.
Ostateczna kwota, jaką przeznaczę na podróże nie jest zatem mała. Mogę sobie na to pozwolić, bo mieszkając w Warszawie i wynajmując tu kawalerkę, tygodniowo żyję za niespełna 200 zł. Jednak z drugiej strony biorąc pod uwagę, że jest to budżet, dzięki któremu mogę zwiedzić ok. siedem-osiem krajów, z czego dwa po drugiej stronie globu, to nie uważam tego za wygórowaną kwotę.
A jeżeli i Wy będziecie uważnie monitorować ceny lotów, nie potrzebujecie wypoczynku w pięciogwiazdkowych hotelach, to z pewnością znajdziecie, i fundusze, i czas na planowanie wyjazdów. Czego wam życzę. A moimi wrażeniami z wyjazdów na pewno będę się dzielić w kolejnych miesiącach na łamach naTemat.