Leski: "Brakuje słów na to, co zrobiło TVP". W "Wiadomościach" o Adamowiczu dostrzegł więcej niż inni

Daria Różańska-Danisz
– Pod względem natężenia hejtu "Wiadomości" Kurskiego dawno przekroczyły wszystko to, co widzieliśmy za Gierka i Jaruzelskiego. Myślałem, że parę godzin po tragicznej śmierci Adamowicza w TVP powstrzymają się od tak chamskiej propagandy. Byłem zaskoczony i wyjątkowo zniesmaczony. Oni obwinili Owsiaka, ochroniarzy, przytoczyli wypowiedzi polityków opozycji i próbowali pokazać, jak ci nakręcają spiralę nienawiści... – komentuje dziennikarz i bloger Krzysztof Leski, który od ponad roku regularnie ogląda "Wiadomości" TVP.
W głównym wydaniu "Wiadomości" TVP 14 stycznia 2019 roku zasugerowano, że część odpowiedzialności za nieodpowiednie zabezpieczenie koncertu w Gdańsku, na którym zaatakowano Pawła Adamowicza, może ponosić Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Fot.Zrzut ekranu z Wiadomości TVP, 14.01.2019 r.
Niemal całe poniedziałkowe wydanie "Wiadomości" TVP poświęcono zabójstwu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Było m.in. o "mowie nienawiści". Ten materiał rozpoczęto od apelu rodziny zmarłego o to, by "tej tragicznej śmierci nie wykorzystywać ani politycznie, ani ideologicznie".


"Ale niestety, nie wszyscy się do tego apelu dostosowali, mimo że i prezydent, i premier cały czas wspólnie apelują o zrozumienie i spokój" – z kamienną twarzą zapowiadał kolejny materiał Krzysztof Ziemiec.


Lektor natomiast powtarzał: "Nie brakuje komentarzy, które w dalszym ciągu podgrzewają emocje". Zacytowano słowa Jurka Owsiaka: "Szanowni państwo, to jest momentami dziki kraj, dziki kraj".

Później przytoczono fragmenty archiwalnych wypowiedzi polityków opozycji. M.in. Donalda Tuska ("Wyginiecie jak dinozaury”); Radosława Sikorskiego ("Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy”) czy Grzegorza Schetyny ("Strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa pisowską szarańczę").



Wczoraj, w dniu tragicznej śmierci Pawła Adamowicza, z niekrytą ciekawością wielu Polaków włączyło "Wiadomości" TVP. I najogólniej mówiąc mogli się dowiedzieć, że to politycy opozycji i Jurek Owsiak ponoszą pewnego rodzaju odpowiedzialność za to, co się stało. Pan ma skalę porównania – zaskoczyło pana wczorajsze wydanie tego programu?

Krzysztof Leski: – Myślałem, że mimo wszystko tego dnia, parę godzin po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza, w TVP powstrzymają się od tak chamskiej propagandy. Byłem zaskoczony i wyjątkowo zniesmaczony. Oni obwinili Owsiaka, ochroniarzy, przytoczyli wypowiedzi polityków opozycji i próbowali pokazać, jak ci nakręcają spiralę nienawiści...

Co pana najbardziej zaskoczyło?

Właśnie ten materiał o spirali nienawiści, którą – według TVP – nakręca opozycja. Był on powtórką z wcześniejszych "Wiadomości". Myślałem, że tego dnia nie zrobią czegoś takiego... Brakuje mi słów, żeby to opisać.

W najbardziej komentowanym i szokującym materiale wczorajszych "Wiadomości" powiedziano, że rodzina Adamowicza apelowała o to, by nie upolityczniać tego wydarzenia...

...No tak, rodzina apelowała, to samo robił prezydent i premier...

...A cała reszta – zdaniem "Wiadomości" – nie posłuchała tego apelu. I tutaj przytoczono cytat z Owsiaka, że Polska jest "momentami dzikim krajem" i archiwalne wypowiedzi polityków, ale wyłącznie reprezentujących opozycję.

Bo po jednej stronie jest rodzina z dobrym Prawem i Sprawiedliwością, a po przeciwnej – zła opozycja. W ten sposób zdołali jako przyjaciół Adamowicza przedstawić wszystkich tych, którymi on gardził, a jako wrogów – wszystkich tych, którym on ufał. Tym kłamstwem splunęli mu w twarz.

Wbili szpilę także Owsiakowi. W jednym z materiałów narrator mówi o fecie w sztabie WOŚP już po informacji o ataku na Adamowicza. Według autora, licytacje przerwano, ale tylko na moment. Myśli pan, że przeciętny Kowalski mógł tak właśnie odebrać wczorajszy przekaz "Wiadomości"?

Nie wiem... Pewnie przeciętny Kowalski głosuje na PiS, przeciętny Kowalski na Platformę i przeciętny Kowalski zostaje w domu. Jednak ten program ma ponad dwumilionową oglądalność. Myślę, że twardy elektorat PiS "kupuje" to bez żadnego problemu.

Pan na Twitterze napisał, że tylko w ostatnim roku w "Wiadomościach" pojawiło się sto materiałów o Pawle Adamowiczu. Jak go prezentowano?

Zawsze w ten sam sposób i dokładnie tak samo, jak każdego innego polityka opozycji. Pokazywano wszystkie możliwe śledztwa, które toczyły się przeciwko niemu, prezentowano go jako kryminalistę, oszusta, agenta niemieckości Gdańska.



Wczoraj ta retoryka była zupełnie inna.

Wczoraj pokazano w TVP, że Adamowicz był przyjacielem PiS lub odwrotnie: PiS przyjacielem Adamowicza.

Tym wszystkim materiałom dali twarz nieznani szerzej reporterzy, jak np. Maksymilian Maszenda, Maciej Sawicki.

No, w "Wiadomościach" nie ma w ogóle żadnych znanych nazwisk i twarzy. Natomiast Maciej Sawicki już od wielu miesięcy jest autorem tych najbardziej wrednych materiałów. Walczy o prawdę jedynie słusznej partii.

Temu wszystkiemu twarz dał także Krzysztof Ziemiec.

Od roku patrzę na Krzysztofa Ziemca z nieustającym zdumieniem. To człowiek, który niewątpliwie kiedyś miał jakieś zasady, mózg. A teraz całkowicie przestaje używać i jednego, i drugiego. I – jak wynika z jego wpisów na Twitterze – jest bardzo zadowolony z tego, co robi. To rzeczy zupełnie niebywałe.

Jarosław Olechowski, szef "Wiadomości", na Twitterze tłumaczył się, że "materiał o mowie nienawiści prezentował przykłady nieakceptowalnych wypowiedzi polityków, te najbardziej drastyczne, wzywające wprost do stosowania przemocy fizycznej. To było jedyne kryterium doboru konkretnych cytatów". Co pan na to?

Całe "Wiadomości" były zbudowane wokół takiego motta, że oto rodzina zmarłego prezydenta do spółki z PiS apelują, by nie uprawiać polityki nad trumną, a zła opozycja – oczywiście jak zwykle – lekceważy ten apel i rozkręca spiralę nienawiści.
A to PiS uprawia politykę trumienną. To się zaczęło dokładnie 11 kwietnia 2010 roku i ogromnie nasiliło po 19 października 2010, czyli po śmierci pana Marka Rosiaka.

Te dwie sprawy stały się podstawą całej konstrukcji retoryki PiS na następne lata, Smoleńsk mniej więcej na sześć-siedem lat. W 2017 roku zaczął być wyciszany. W mediach pojawiały się komentarze Jarosława Kaczyńskiego i wszystkich jego polityków, że to PO ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć Rosiaka.

Takich wypowiedzi są dziesiątki, setki, a może i tysiące. To było grane codziennie. Nawet parę godzin po śmierci Pawła Adamowicza, w dniu w którym całe wydanie "Wiadomości" poświęcone było jemu, powtórzono narrację, że to spirala nienawiści nakręcana przez PO zabiła Marka Rosiaka.

Do tego mieliśmy jeszcze taki komunikat: Rosiak – to było morderstwo z motywów politycznych, natomiast Adamowicza zabił człowiek chory psychicznie, więc nie jest to sprawa polityczna.

Ktoś, kto próbuje powiedzieć, że mamy tu do czynienia ze zwykłą zemstą psychicznie chorego człowieka, pomija przynajmniej parę drobiazgów.

Co ma pan na myśli?

Człowiek, który spędził parę lat w więzieniu i twierdzi, że go tam torturowano i jest z tego powodu strasznie rozgoryczony, i nie obwinia sądownictwa, władz więziennych, tylko PO...
Stefan W. powtarzał, że chciał się zemścić na PO i zaatakował Adamowicza, polityka samorządowego, którego niekoniecznie słusznie utożsamiał z PO. To klasyczny mord polityczny popełniony z nienawiści.

Wczorajsze "Wiadomości" skrytykowali także komentatorzy bardziej utożsamiani z prawą stroną sceny politycznej. Warzecha napisał: "wstyd, a raczej bezwstyd". W podobnym tonie wypowiadał się Ziemkiewicz, Semka. Jak pan sądzi, dlaczego więc "Wiadomości" tak bardzo się zapędziły?

Nie mam pojęcia. Ludzie są różni i ich motywacje też są bardzo różne. Jedni to pewnie robią dla pieniędzy, inni dla kariery, a jeszcze inni – bo się boją i pewnie są tacy, którzy w to wierzą. Oni już kompletnie zapomnieli o jakichkolwiek zasadach dziennikarskich i uważają, że ważne jest, by przekaz partii rządzącej był w stu procentach oddany.

W materiale o mowie nienawiści cytowano wyłącznie polityków opozycji.

Oni tak robią zawsze. To mogło być nawet niezupełnie świadome.

To znaczy?

"Wiadomości" z epoki Kurskiego drastycznie różnią się od tego, co było dawniej.

Czyli?

To jest teraz głównie program historyczny, a nie informacyjny. W 80 procentach w "Wiadomościach" mówi się o tym, co było przed laty, a nie o tym, co dzieje się dziś. To program, który składa się z powtórek, gotowych segmentów raz przygotowanych i później używanych wielokrotnie, ewentualnie leciutko zaktualizowanych.

Ten fragment o mowie nienawiści opozycji widziałem w "Wiadomościach” przynajmniej sto razy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy i zawsze z tymi samymi archiwalnymi setkami polityków opozycji, zawsze z tymi samymi tezami reporterów, zawsze z tymi samymi lub takimi samymi opiniami tzw. "niezależnych ekspertów".

Pojawiają się informacje, że Kurski zostanie zwolniony, wyrzucony z telewizji...

Pani żartuje?

Nie, apelują o to politycy opozycji, są petycje.

Może, ale zastąpi go ktoś w rodzaju Jarka Olechowskiego albo Joanny Lichockiej, którzy będą robić dokładnie to samo, tylko może inaczej: tu odkręcą śrubę, tam przykręcą. I Kurski, i PiS w całej swojej machinie propagandowej zaszli tak daleko, że już nie mają odwrotu. Mogą iść tylko do przodu.

Ale teoretycznie jest jeszcze KRRiT, Rada Mediów Narodowych...

Pani chyba żartuje.

Wiem, jaki jest skład tych organów, ale ktoś wreszcie musi powiedzieć "stop".

Kto? Na przykład Joasia Lichocka z Rady Mediów Narodowych, która jest nadzorcą przyzwoitości i moralności Kurskiego?

Ja mam świadomość, kto tworzy RMN, ale musi być jakaś granica.

Ale oni mogą iść tylko do przodu. Kolejne dna będą przebijane, i to jeszcze nieraz. Pewnie jeszcze nieraz będziemy prowadzili rozmowy pt. "to, co się stało w 'Wiadomościach'". Na razie do wyborów parlamentarnych, czyli do tego, co dla PiS najważniejsze, zostało trochę czasu. To dziesięć miesięcy. Pogadamy we wrześniu, w październiku. Wtedy pani zobaczy...

Co zobaczę? Jaki sukces osiągnie PiS dzięki tubie propagandowej, a może porażkę? Zastanawiam się, jak długo Polacy są w stanie przyjmować taką manipulację?

Twardy elektorat PiS jest w stanie przyjąć absolutnie wszystko. Jeśli jutro im się ogłosi, że odkryto dokumenty i cała opozycja jest na żołdzie wywiadu niemieckiego, to oni to kupią.

To chyba gorsze niż telewizja czy radio za czasów słusznie minionych. Wtedy przynajmniej nakładano białe rękawiczki...

Tak samo napisałem na Twitterze. Pod względem natężenia hejtu "Wiadomości" Kurskiego dawno przekroczyły wszystko to, co widzieliśmy za Gierka i Jaruzelskiego. To jest porównywalne z radiem z czasów Stalina.

Współpracował pan przez pewien czas z TVP. Jak może wyglądać zaplecze i kulisy przygotowywania takich materiałów. Reporter dostaje konkretne wytyczne?

Nie sądzę, oni zapewne pracują na gotowych fragmentach. Jest wskazany temat, wróg, grzech i wystarczy wyjąć tylko z odpowiedniej szufladki odpowiednie fragmenty z opisem wroga i grzechu. I gotowe.

Te materiały "Wiadomości" powtarzają się niemal słowo w słowo. Kolejny reporter powtarza kolejnego dnia to, co kilka dni wcześniej mówił inny reporter. Maszenda mówi to, co za parę dni powie Wąż i tak dalej, i tak dalej.

Widzi pan jakieś rozwiązanie?

Nas już nie czeka nic dobrego, ponieważ epoka postprawdy może tylko narastać. Nie będzie niczego takiego, jak powrót do prawdy, do dziennikarstwa. A PiS ustąpi partii jeszcze bardziej populistycznej. Kurskiego zastąpi może ksiądz Wachowiak.

Niech pan sobie nie żartuje. Ksiądz Wachowiak walczy tylko na Twitterze. I niech tak pozostanie.

Mówię pani, nic dobrego nas już w mediach nie czeka.