Jak uciekać w Bieszczady, to tylko tak. To Porsche zaskoczy cię na wiele sposobów
Michał Mańkowski
"Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady". Ten znany tekst kusi dziś – w dobie pandemii koronawirusa – bardziej niż zazwyczaj. Dlatego też posłuchaliśmy się i uciekliśmy w bieszczadzkie zakamarki za kierownicą Porsche Cayenne Coupe GTS. Krwistoczerwonego SUV-a, który z jednej strony do surowych Bieszczad nie pasuje w ogóle, a z drugiej sprawdził się tam idealnie.
Cayenne Coupe to jeden z najnowszych modeli, jakie w swojej gamie ma Porsche. Młodszy jest tylko elektryczny Taycan, ale to elektryk, który gra w zupełnie innej lidze. Jest też odświeżona Panamera, ale konia z rzędem temu kto na pierwszy rzut oka będzie w stanie rozróżnić wersję przedliftową od poliftowej.
Co innego w przypadku Porsche Cayenne Coupe, czyli ich największego SUV-a, ale w wersji coupe. To efekt znanego już mezaliansu, czyli praktycznego SUV-a z właściwościami terenowymi ze sportową stylistyką coupe. Mezalians ryzykowny, bo wizualnie wychodzi różnie i dyskusyjnie. Mamy przecież Audi Q8, BMW X4 i X6, Mercedesa GLC i GLE w wersjach coupe.
W stawce w końcu, jako ostatnie, pojawiło się i Porsche, które dla mnie osobiście odczarowało tym samym model Cayenne. O pierwszych generacjach wolę nie pamiętać, bo pod względem designu stoją dla mnie niedaleko Fiata Multipli. W najnowszych ten problem na szczęście znika, ale wciąż brak tego czegoś: tej magii i pierwiastka Porsche, choć mówię tylko o kwestiach wyglądu, bo na torze wyścigowym przekonałem się, co potrafi Cayenne.
I w tym momencie wjeżdża całe na biało... wróć – całe na czerwono – Porsche Cayenne Coupe. Owoc kazirodczej miłości modelu 911 z Cayenne. Auto przestało był klockiem, daje się tam dostrzec ponadczasową linię legendarnej 911-tki. A dzieje się to głównie za sprawą nisko opadającej linii dachu i zupełnie innego tyłu, gdzie króluje pociągnięty przez całą szerokość pas świetlny.
Jest elegancko, dynamicznie i sportowo. W myśl zasady znanej z siłowni "najpierw masa, potem rzeźba", Porsche postanowiło zrobić najpierw masę (Cayenne), a potem dorzucić do tego rzeźbę (Cayenne Coupe). I jak to bywa na siłowni, rzeźba po masie zawsze robi największe wrażenie.
Najnowsze SUV-y coupe (nie tylko Porsche) mają też przewagę nad swoimi poprzednikami sprzed lat. Są... praktyczne. Mam na myśli tylną kanapę, gdzie kiedyś dobitnie czuliśmy, co znaczy "nisko opadająca linia dachu". Mianowicie ta linia dachu bardzo szybko spotykała się z naszą głową. Teraz tego problemu nie ma. Z tyłu jest przestronnie i wysoko. No może za wyjątkiem nieco mniej pakowanego bagażnika, do którego i tak zapakowaliśmy cztery dorosłe osoby z walizkami i zakupami.
Testowany egzemplarz ma jeszcze jedną niewątpliwą zaletę. To wersja GTS, czyli druga od góry pod względem mocy i performance'u (i ceny), ale dla mnie pierwsza, jeśli chodzi o sensowny wybór.
Wiadomo, najlepiej "albo grubo, albo wcale", czyli najmocniejszy wariant Turbo S, ale gdy do sprawy podejdzie się na chłodno, okazuje się, że tak naprawdę na co dzień nie potrzebujemy więcej niż to, co oferuje GTS.
Mamy tutaj 4-litrowy silnik benzynowy, 620 Nm momentu obrotowego, 460 koni mechanicznych, które rozpędzają tego 2,2-tonowego wielkoluda do pierwszej setki w 4,5 sekundy (270 km/h max). Do tego dochodzi sportowy układ wydechowy, dzięki któremu swoje Porsche nie tylko czujesz, ale i słyszysz. A melodia lecąca z wydechu jest wyjątkowo przyjemna dla ucha.
Gdy dorzucisz do tego tryb Sport lub Sport+ Cayenne wyraźnie zmienia swój charakter. Jest sztywniejsze, głośniejsze, agresywniejsze, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie urywa ci... głowy, po prostu reaguje błyskawicznie. Przejścia między trybami to żaden pic na wodę, ale czuć to właściwie od razu. Gdy po kilkuset kilometrach w trybie Comfort zmieniłem go na Sport+ jeden z pasażerów z tyłu przebudził się i spytał, co się zmieniło, bo nagle jest jakoś głośno.
Za kierownicą właściwie od razu zapominasz, jakie gabaryty ma twoje auto. I nie mam na myśli tylko dynamiki, a to jak prowadzi się w zakrętach. Nie czujesz, że na plecach masz ponad 2200 kilogramów, bo Cayenne Coupe GTS prowadzi się delikatnie, w zakrętach robiąc sobie żarty z fizyki.
Pomaga w tym nietypowy spoiler na krawędzi dachu i bagażnika, a także system Porsche Dynamic Chassis Control, który odpowiada m.in. za zmniejszenie wychylenia nadwozia na boki podczas wchodzenia w zakręty.
Jeśli dorzucisz do tego cięższą nogę auto spali ci właściwie tyle, ile do niego wlejesz. To żadna sztuka. Sztuką jest jednak to, co czego po drugiej stronie medalu. Na kilkusetkilometrowej trasie w Bieszczady, która nie obfituje w szybkie odcinki postanowiłem sprawdzić, jak sprawdzi się w ekonomicznej jeździe.
Efekt? Spalanie na poziomie 9l/100km przy normalnej i czułem, że śmiało można zejść jeszcze niżej. Średnia z 1000 przejechanych kilometrów to 10,5 litra, czyli jak na auto tego typu bardzo rozsądnie.
Porsche w tym wydaniu podbija serce tym, że jest jak kameleon. Jeśli tylko chcesz, możesz zagwarantować sobie iście sportowe wrażenia dla wszystkich zmysłów. Ale 2 sekundy później to samo auto zmienia się w ciche, komfortowe, praktyczne i nawet ekonomiczne wozidło.
Niezależnie, która z tych twarzy bardziej ci odpowiada, na pewno przydadzą ci się laserowe światła i "noktowizor". Mimo że miałem okazję jeździć już masą nowych samochodów, reflektory, które działają tak precyzyjnie wyłapując uczestników ruchu, za każdym razem robią wrażenie.
System maksymalnie doświetla to, co powinieneś widzieć, ale przy okazji nie świeci po oczach np. innym kierowcom czy pieszym. Dodatkowo wieczorem asystent jazdy nocnej wyłapuje i podświetla pieszych lub zwierzęta. Przekonałem się o tym na własnej skórze – komputer ostrzegł mnie jeszcze zanim zdążyłem zobaczyć postać na poboczu. A w nocy na nieoświetlonych podkarpackich drogach to dość częsta sytuacja.
I gdy myślisz, że już nic cię nie zaskoczy, przypominasz sobie, że to w końcu SUV, więc auto niby terenowe. To trzecia twarz Porsche Caynne Coupe GTS. Pewnie, za ładne, za drogie, za fajne, żeby brać je w hardkorowy teren. Nikt nie udaje, że to terenówka z prawdziwego zdarzenia, ale w końcu byliśmy w Bieszczadach, więc było parę okazji, by przetestować te terenowe właściwości.
Na ekranie możemy wybrać jeden z pięciu trybów jazdy: asfalt, żwir, błoto, piasek, kamienie. Na dokładkę ustawiamy wysokość zawieszenie: nisko, średnio, wysoko lub terenowo.
Gdy nagle zjeżdżasz z asfaltu, z tyłu głowy kiełkuje myśl, że ceny tego auta zaczynają się od 590 tys. złotych, więc raczej nie chcesz testować jego granic możliwości. Ale przyznam, że przegoniłem go nieco po potężnym błocie oraz gęstym żwirze i zabawa poszczególnymi trybami robi robotę. Pewna jazda i wysoki poziom zawieszenia dają sporą dawkę pewności za kierownicą.
Werdykt? Porsche Cayenne Coupe GTS to bardzo udany model. Świetnie wygląda, fajnie brzmi, jeszcze lepiej jedzie, a przy okazji może być ekonomiczny i praktyczny. Niczego więcej nie trzeba. Jak dla mnie wygrywa ze zwykłym Cayenne pod każdym względem.