2021 może być rokiem triumfu polskiego kina. Oto 12 premier, na które warto czekać

Bartosz Godziński
Kina są niestety wciąż zamknięte. Tymczasem w kolejce czeka tyle dobrych polskich filmów! Ta patowa sytuacja boli podwójnie. Przygotowałem listę 12 tytułów, które trzeba mieć na uwadze. Po zluzowaniu obostrzeń będą idealnym pretekstem do ponownej wizyty w kinie.
W 2021 jest dużo polskich filmów, na które warto czekać Fot. Materiały prasowe
Lista jest ułożona w kolejności alfabetycznej. Prezentuje niemal pełne spektrum gatunków: od komedii i dramatów, przez biografie i thriller, po animację i mockument. Akcja kilku filmów toczy się w "przeszłości" - PRL, II WŚ i międzywojniu, ale są też produkcje poruszające współczesne problemy - np. świat internetu. Obok tytułu starałem się podać daty kinowych premier, ale wszystko jest na razie umowne. Możliwe, że część z nich trafi od razu na DVD lub VOD.

1. Bóg Internetów (2021)

Fot. materiały prasowe
To mogła być sztampowa komedia pod hasłem "od zera do youtubera", ale raczej tak nie jest. Film Joanny Satanowskiej jest mockumentem, czyli filmem fabularnym stylizowanym na dokument, z mocno youtube'owym skrętem. Jego głównym bohaterem jest nieśmiały 30-latek "Shark", który postanawia coś zrobić ze swoim życiem i zakłada kanał z vlogami.


Przez obraną formę, filmowa fikcja miesza się z rzeczywistością. Szczególnie, że w filmie występują też prawdziwi youtuberzy: Człowiek Warga oraz członkowie Grupy Filmowej Darwin i Jeleniejaja. W dobie coraz popularniejszych dram między inluencerami, debilnych czelendży i cringe'owych pranków, "Bóg Internetów" jest bardzo na czasie.

2. Broad Peak (jesień 2021)

Fot. Piotr Litwic
Niebezpieczne górskie wyprawy, zdobywanie najwyższych szczytów, pokonywanie granic ludzkich możliwości. To zawsze elektryzuje masę z nas, więc zwiastuję filmowi Leszka Dawida murowany sukces. Tym razem reżyser "Jesteś Bogiem" przybliży nam historię nie legendarnej grupy hip-hopowej, ale legendarnej grupy śmiałków, którzy zimą zaatakowali tytułowy szczyt w Karakorum.

Udało się tego dokonać czwórce polskich himalaistów w składzie Maciej Berbeka (Ireneusz Czop), Adam Bielecki (Dawid Ogrodnik), Tomasz Kowalski (Maciej Raniszewski) i Artur Małek (Maciej Kulig). 5 marca minie osiem lat od wielkiego sukcesu, ale i wielkiej tragedii polskiej ekspedycji.

3. Gierek (15 października 2021)

To może być rola życia Miśka Koterskiego. W filmie "7 uczuć"udowodnił, że potrafi wykreować również dramatyczne postacie.

Tym razem zagra towarzysza Gierka - I sekretarza KC PZPR w latach 1970–1980, który doprowadził do wielkiego wzrostu, a potem kryzysu gospodarczego. Na uwagę zasługuje doskonała charakteryzacja Koterskiego, który, by lepiej się udowodnić do pierwowzoru, przytył 17 kilo. Jego filmową żonę, Stanisławę Gierek, odtworzy Małgorzata Kożuchowska.

4. Magnezja (2021)

"Polski Marvel w kowbojskich klimatach", "Tarantino kroczy pod rękę z Leone i braćmi Coen", "Western wódczano-zakąskowy" – to tylko niektóre opinii, które znajdziemy w sieci, a które tylko napędzają hypetrain filmu. Trailer też wygląda obiecująco.

"Magnezja" osadzona jest w niezwykle barwnym dwudziestoleciu międzywojennym, które ostatnio mogliśmy odwiedzić w serialu "Król", a które jeszcze nie zostało pokazane w tak rozrywkowej formie.Wyreżyserowany przez Macieja Bochniaka ("Disco polo"), wyprodukowany przez Aurum Film ("Boże ciało", "Ostatnia Rodzina”), w gwiazdorskiej obsadzie (jest też Dawid Ogrodnik). Nic tylko czekać, bo może to być najfajniejszy polski film ostatnich lat.

5. Mistrz (2021)

Fot. Robert Palka / Mat. pras.
Przejmująca historia legendarnego "pięściarza z Auschwitz" Tadeusza "Teddy'ego" Pietrzykowskiego, który dzięki walkom na ringu ocalił swoje życie w niemieckim obozie koncentracyjnym. Film miał już mieć premierę kinową w zeszłym roku, ale została przesunięta na czas bliżej nieokreślony.

Póki co, "Mistrz" został pokazany na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie dostał się do konkursu głównego, ale nie zdobył żadnej nagrody. Wszyscy krytycy jednak zachwycają się Piotrem Głowackim w głównej roli.

6. Najmro. Kocha, kradnie, szanuje (17 września 2021)

Film zapowiada się na szaloną, gangsterską komedię w stylu kina Guya Ritchiego. Zdzisław Najmrodzki to niesławny celebryta półświatka w czasach PRL. Ośmieszał ówczesne władze wymykając się organom ścigania aż 29 razy. Wszyscy śledzili jego poczynania - kobiety się w nim kochały, mężczyźni podziwiali, a milicja próbowała dorwać, wyznaczając wielomilionowe nagrody za jego głowę.

W roli głównej niezastąpiony Dawid Ogrodnik. Oprócz niego na ekranie zobaczymy jeszcze m.in. Roberta Więckiewicza, Jakuba Gierszała i Rafała Zawieruchę.

7. Prime Time (2021)

Fot. Tomasz Kaczor
Bartosz Bielenia. Ja już nie potrzebuję większej rekomendacji. Aktor zasłynął perfekcyjną rolą fałszywego księdza w "Bożym ciele", ale już wcześniej zabłysnął na ekranie epizodem "blondyna-psychopaty" w "Disco polo".

W "Prime Time" w pewien sposób powraca do korzeni, bowiem wciela się w postać uzbrojonego mężczyzny, który wdziera się do studia telewizyjnego i bierze zakładników. Ma coś ważnego do ogłoszenia na wizji w sylwestrową noc 1999 roku. Szykuje się pełen napięcia, klaustrofobiczny dramat psychologiczny. Stoi za tym Watchout Studio ("Bogowie”, "Sztuka Kochania", "Ukryta gra"), więc możemy być o niego spokojni.

8. Sweat (2021)

"Sweat" dostał się na zeszłoroczny 73. Festiwal w Cannes, ale ze względu na pandemię, impreza nie odbyła się w tradycyjnej formie. Nie ogłoszono też przez to zwycięzców. Film w reżyserii mieszkającego w Polsce Szweda Magnusa von Horna zdobył za to Srebrnego Lwa w Gdyni oraz m.in. nagrodę za reżyserię i rolę kobiecą (Magdalena Koleśnik).

Co zobaczymy w "Sweat"? "Trzy intensywne dni z życia influencerki. Musi zweryfikować tworzoną w internecie osobowość, po tym jak wypuszcza niezwykle emocjonalne film. Staje się viralem. W międzyczasie dociera do niej, że ma stalkera" – mówił Magnus von Horn w rozmowie z naTemat.

9. Śniegu już nigdy nie będzie

Polski kandydat do Oscara 2021, który miał swoją premierę w czasie zeszłorocznego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Niestety najnowszego filmu Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta wciąż nie możemy zobaczyć w kinach. Możliwe, że w tym roku się to zmieni, bo jest na co czekać - ma 100 procent pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes. Na ekranie zobaczymy m.in. Maję Ostaszewską, Agatę Kuleszę, Weronikę Rosati, Katarzynę Figurę, Andrzeja Chyrę.

Zagraniczną gwiazdą jest z kolei Alec Utgoff, który zaskarbił sympatię widzów w 3. sezonie "Stranger Things". Wciela się w postać Żeni, tajemniczego uzdrowiciela ze wschodu, który staje się sensacją wśród samotnych mieszkanek nowobogackiego osiedla.

10. W2 (jesień 2021)

Film funkcjonuje pod roboczym tytułem "W2" lub "Wesele 2", ale nie jest to kontynuacją kultowego filmu Wojtka Smarzowskiego z 2004 roku. Bliżej mu będzie do "Wołynia", choć sama impreza po zaślubinach też jest jednym z głównych wątków. Drugi wątek będzie retrospekcją dotyczącą tragicznych wydarzeń z przeszłości.

Reżyser jeszcze nigdy wcześniej nie kręcił na dwóch planach czasowych, nie miał też takiego budżetu - wynosi on aż 25 mln zł, w filmie wystąpiły tysiące statystów, a zdjęcia powstawały w Polsce i za granicą. To będzie z pewnością najgłośniejszy film 2021 roku.

11. Zabij to i wyjedź z tego miasta (2021)

Animacja, która zdobywa główną nagrodę na festiwalu w Gdyni? To prawdziwy fenomen, obok którego nie można przejść obojętnie, ale nie będzie to też seans łatwy w odbiorze. Film Mariusza Wilczyńskiego nie jest bajką Disneya.

"To przyprawiająca o dreszcze podróż w przeszłość własną i kraju, wywoływanie duchów ludzi i miejsc, terapeutyczna opowieść o rodzinie i wzruszający hołd dla przyjaźni" – czytamy w opisie. Projekt powstawał aż 14 lat, a głosu postaciom użyczyło kilku artystów, których już z nami nie ma m.in. Andrzej Wajda, Irena Kwiatkowska, czy Gustaw Holoubek.

12. Żeby nie było śladów (8 października 2021)

Fot. Łukasz Bąk
Podejrzewam, że nowe dzieło Jana P. Matuszyńskiego ("Ostatnia rodzina", "Król") będzie uderzało w te same tony, co niedawny film o Tomku Komendzie: wywoła wściekłość i rozpacz, a przy tym będzie bardzo aktualny. Przybliża sprawę, którą na początku lat 80. żyli wszyscy. Mowa o zabójstwie Grzegorza Przemyka (Mateusz Górski).

19-latek, syn opozycjonistki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i brutalnie pobity przez milicję. Umiera po dwóch dniach w agonii. Władze PRL zaprzęgły całyaparat państwowy, by ukryć prawdę i zrzucić winę na lekarzy. W działania dezinformacyjne mocno zaangażowani byli m.in. Jerzy Urban i Czesław Kiszczak. Film oparty jest o nagrodzony NIKE reportaż Cezarego Łazarewicza "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka".

Czytaj też: Netflix rzuca wyzwaniem kinom w 2021 roku. Pokaże nowy film... co tydzień [LISTA PREMIER]