10 momentów, które na zawsze zapamiętamy z Euro 2020. To było prawdziwe święto piłki
Euro 2020 za nami. Turniej pięknej piłki, cudownych bramek, emocji i wielkich niespodzianek. Solidarności po tragedii Christiana Eriksena, wsparcia dla mniejszości symbolizowanej tęczą, odrodzenia Europy po koszmarnym roku 2020. Ale też klęski Biało-Czerwonych, porażek faworytów i gigantów oraz kapitalnej gry Azzurrich oraz Trzech Lwów. To wreszcie był turniej inny niż wszystkie. Jak go zapamiętamy?
Rzym dał nadzieję światu, symboliczny mecz otwarcia
Ten mecz przeszedł do historii nim na dobre się rozpoczął. Skromna ceremonia otwarcia, 12 tysięcy ludzi na trybunach i nadzieja płynąca w świat z Włoch, które tak bardzo ucierpiały podczas pandemii. "To nie wydaje się realne. Powrót do normalności" - pisały włoskie media. A te na całym świecie skupiły się na... samochodziku, który przywiózł piłkę Włochom i Turkom przed pierwszym gwizdkiem.
Tragedia Christiana Eriksena, świat wstrzymał oddech
Piłkarz reprezentacji Danii Christian Eriksen padł nieprzytomny na murawę w końcówce pierwszej połowy meczu Dania - Finlandia. Służby medyczne pojawiły się niemal natychmiast, zawodnik był reanimowany i defibrylowany. Trafił do szpitala, a świat wstrzymał oddech. Wszystko skończyło się szczęśliwie, Duńczycy dali popis odwagi i jedności. A my przekonaliśmy się, że są sprawy ważniejsze od piłki. Prawda?
Biało-Czerwona klapa, Paulo Sousa i jeden krótki film
1:2 ze Słowacją - potem 1:1 z Hiszpanią oraz 2:3 ze Szwecją - słaba gra, głupie tłumaczenia i wiadro pomyj wylane przed kibiców na Biało-Czerwonych. Nie takiego Euro 2020 się spodziewaliśmy, ale Paulo Sousa nie potrafił wykrzesać z naszej drużyny więcej. A szkoda, bo sam Robert Lewandowski pokazał, że można. Nie tak miała nas łączyć piłka, a gdy jeszcze pokazano wideo z szatni...
Węgierscy "kibice" kontra tęczowe Monachium
Węgierscy nacjonaliści znaleźli podczas Euro 2020 idealne miejsce, by pokazać się światu. Świat zareagował tęczą, o którą Niemcy walczyli przed, w trakcie i po meczu w Monachium. UEFA jak zawsze się spóźniła i zareagowała jak słoń w składzie porcelany. Ale kwestia łamania praw mniejszości już do końca turnieju była na świeczniku. Albo na samochodziku z piłką, który w finale wróciły cały tęczowy.
Jeden gol, który zmienił wszystko. Ten gol
"On to zobaaaaaaaczył!" - prawda? Rafał Wolski przeszedł do historii swoim komentarzem do bramki Patrika Schicka. Czech przeszedł do historii, bo strzelił bramkę Szkotom z połowy boiska. A my zapomnieliśmy o innych cudownych golach - Andrija Jarmolenki, Paula Pogby czy Joakima Maehle. Trafienie czeskiego snajpera to był po prostu numer jeden.
Papierowi faworyci i najsłabsza grupa śmierci w historii
Niemcy przegrali w 1/8 finału, Francuzi przegrali w 1/8 finału, Portugalia przegrała w 1/8 finału. A mieli walczyć o medale i zdominować mistrzostwa Europy. To nie był turniej potęg, a grupa śmierci okazała się grupą zaskakująco słabą. Każdy z gigantów miał spore apetyty, ale mało argumentów na murawie. A przecież ich śladem poszły jeszcze Holandia, Belgia i Chorwacja. Ot, magia Euro 2020.
Samobój królem strzelców, tego jeszcze nie było
11 bramek samobójczych, jedna ładniejsza od drugiej. Rekord, którego długo chyba nie uda się pobić. Zapamiętamy tego Wojtka Szczęsnego przeciw Słowacji, kuriozalne zagranie Słowaka Martina Dubravki rodem z siatkówki, precyzyjny strzał Matsa Hummelsa w okienko własnej bramki czy wreszcie Hiszpana Pedriego z połowy boiska do własnej siatki. To również magia tego turnieju.
Szwajcaria symbolem sensacji. I cierpienia
Helweci przegrywali, walczyli, cierpieli i wyszarpali awans Francuzom w 1/8 finału, a później niemal powtórzyli to przeciw Hiszpanii w ćwierćfinale. Symbolem ich przeżyć został kibic Luca Lauterbach, który naraz stał się po meczu osobą publiczną. A Szwajcaria urosła do roli czarnego konia, bo przecież ograła mistrzów świata, choć ci mieli niemal pewny awans.
Finał bez Dariusza Szpakowskiego, czyli sprawa narodowa
Cóż, ten temat idealnie zastąpił nam występy Polaków w Euro. Dariusz Szpakowski się mylił. Spadła na niego lawina krytyki. Dariusz Szpakowski miał komentować finał. Władze TVP Sport zdecydowały, że nie będzie komentować. Kibice i eksperci przypomnieli sobie, że "Szpak" to legenda i zaczęli go bronić, krytykując TVP. Cóż, Dariusz Szpakowski powróci. I to szybko.
Czytaj także: Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport: wylał się na nas hejt, obrywamy przez politykę
Wembley centrum piłkarskiego świata. I nie dla kibiców
Anglicy finały Euro 2020 przygotowali pod siebie, w czym nie ma nic dziwnego, bo taki plan istniał od lat i tak przyjęła UEFA. Ale, że nie wpuszczą kibiców do kraju, że będą bić i opluwać innych - siebie nawzajem też - na stadionie, gdzie wdarła się spora grupa ludzi bez biletów. Że będą używać na mieście, strasząc kibiców, mieszkańców i cały świat. A potem utoną we łzach i rasistowskich pyskówkach. Tego nikt się nie spodziewał.
No i na koniec najważniejsze. Mistrzostwo świata wywalczyli znakomici Azzurri.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut