To nie były igrzyska naszych marzeń. Nie brakowało pięknych chwil i morza wylanych łez

Krzysztof Gaweł
Zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie już za nami. Jeden medal Biało-Czerwonych to mało, liczyliśmy przecież na dużo więcej. Ale nasi sportowcy dali z siebie wszystko i dostarczyli nam wspaniałych emocji. Od skoków Dawida Kubackiego i Kamila Stocha, po wielkie nerwy Natalii Maliszewskiej, fenomenalny występ Jekateriny Kurakowej i wspaniałą walkę o medale Piotra Michalskiego. Przeżyjmy to raz jeszcze!
Polacy na igrzyskach w Pekinie przynieśli nam mnóstwo emocji i tylko jeden brązowy medal Dawida Kubackiego Fot. East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Tematem numer jeden podczas zimowych igrzysk w Pekinie dla polskiego fana była z pewnością postawa skoczków i brązowy medal Dawida Kubackiego, który w drugiej serii atakował z ósmej pozycji. "Ryōyū Kobayashi wywalczył złoty medal olimpijski w konkursie na skoczni normalnej w Pekinie. Srebro wyszarpał weteran Manuel Fettner z Austrii, a brąz przypadł Dawidowi Kubackiemu, który kapitalnie poradził sobie w drugiej serii" – pisaliśmy na naszych łamach.

Zgoła inaczej od kolegi z kadry igrzyska przeżył Kamil Stoch. Dwa razy był blisko podium, dwa razy walczył o medale i dwa razy przegrał. Najpierw był szósty, a potem czwarty i nie krył łez na zakończenie zmagań. – Naprawdę trudno mi się z tym pogodzić. Wiem, że to jest super miejsce, wielu by chciało być na nim. Poświęciłem naprawdę wiele ostatnio, chciałem dostać za to większą nagrodę – mówił ze łzami w oczach.

Sensację chciała sprawić w Pekinie nasza znakomita snowboardzistka Aleksandra Król, która zamierzała wrócić z medalem do Polski. – Próbowałam ją cisnąć i wywierać na presję do samego końca, ale nie udało się. Wywróciłam się i przegrałam – powiedziała dziennikarzom ósma zawodniczka giganta równoległego. Nie udało się, bo w ćwierćfinale trafiła na faworytkę numer jeden, niesamowitą Ester Ledecką.

Czeszka wywalczyła złoty medal w świetnym stylu, a my liczyliśmy w takim razie na sukces Oskara Kwiatkowskiego. W walce o miejsce w strefie medalowej Polak nie miał szczęścia, zahaczył o jedną z bramek i pożegnał się z rywalizacją. Na igrzyskach finiszował więc na miejscu siódmym.

Znakomicie na igrzyskach zadebiutowała 21-letnia Izabela Marcisz, następczyni i podopieczna samej Justyny Kowalczyk. Wielka mistrzyni konsekwentnie trenuje Izabelę Marcisz, debiutantkę na trasach igrzysk. Efekt? Zaledwie 21-letnia Polka w sobotę zajęła wysokie 16. miejsce – pisaliśmy o jej debiucie. A kolejne biegi tylko to potwierdziły. Najlepsza z Polek na 10 kilometrów stylem klasycznym, 21-letnia Izabela Marcisz była 29., co jest naprawdę znakomitym wynikiem naszej narciarki.

Nie zabrakło też kontrowersji, a media pisały o konflikcie 21-letniej Izabeli Marcisz z 20-letnią Moniką Skinder. Obie pobiegły jednak w drużynie i pokazały wielką klasę. A potem świetnie spisała się jeszcze w biegu na 30 km, zajmując na koniec igrzysk 21. pozycję. Rośnie nam wielki talent i nadzieja na medale w kolejnych latach.


Swoje miejsce w światowej czołówce potwierdziła Maryna Gąsienica-Daniel. "Szwedka Sara Hector zdobyła złoty medal w slalomie gigancie pań podczas igrzysk w Pekinie. Maryna Gąsienica-Daniel ostatecznie została sklasyfikowana na ósmej pozycji. W pierwszym przejeździe Polka była jedenasta, w drugim zakończyła czwarta. To najlepszy wynik dla Polski od 1984 roku" – nie mogliśmy się nacieszyć.

Do czołówki dobijała się też Monika Hojnisz-Staręga, która przy odrobinie szczęścia mogła się pokusić o medal. "Kapitalnie biegła w olimpijskim biegu indywidualnym w Pekinie, przez moment zajmowała nawet czwarte miejsce i mieliśmy wielką nadzieję na sensacyjny medal dla Polski. Niestety, dwa pudła na strzelnicy pozbawiły naszą faworytkę szans na podium". Blisko było też kilka dni później.

"Monika Hojnisz-Staręga zajęła dziewiąte miejsce w biathlonowym biegu pościgowym kobiet i trzeba jej start uznać za bardzo udany, bo awansowała o siedem lokat i wskoczyła do czołówki. Wygrała królowa biathlonu, Norweżka Marte Olsbu Røiseland, która zdobyła trzeci złoty medal w Pekinie" – pisaliśmy po znakomitych zawodach w Zhangjiakou.

Serca polskich fanów rozgrzał Piotr Michalski, który dwa razy otarł się o podium. "Ze świetnej strony pokazali się polscy panczeniści podczas sobotniej rywalizacji o medale na dystansie 500 metrów. Najlepszym z Polaków był mistrz Europy Piotr Michalski, który udowodnił, że jest w czołówce światowej, zajmując piąte miejsce. Do medalu zabrakło Polakowi 0,003 sekundy!"

Na 1000 metrów zabrakło również niewiele. "Polak długo był liderem, a rywalizację zakończył na czwartym miejscu, raptem 0,08 sekundy za podium. To najlepszy wynik w historii naszego kraju na tym dystansie, 27-letni zawodnik z Sanoka w Pekinie spisał się wprost fantastycznie. Drugi z Polaków, Damian Żurek, był w piątek trzynasty. Wygrał faworyzowany Holender Thomas Krol" – emocjonował się nasz sprawozdawca.

Cała Polska żyła też przejściami jego narzeczonej, Natalii Maliszewskiej. Polka miała pozytywny wynik testu na COVID-19, trafiła na izolację i przeżyła piekło. Piekło zamiast walki o medale. "W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska" – pisała poruszona. "Gdy wróciła, pojawiła się nadzieja na medal na 1000 metrów, ale nasza faworytka upadła w ćwierćfinale i odpadła z rywalizacji". Los był dla niej okrutny.

Nasze serca rozgrzała za to solistka Jekaterina Kurakowa, filigranowa dziewczyna rodem z Rosji, która zakończyła igrzyska na 12. miejscu. Wspaniała 19-latka podbiła serca polskich kibiców swoim czwartkowym występem. Reprezentantka Polski przejechała rewelacyjnie program dowolny, uzyskując wysoką notę pozwalającą zanotować duży awans w klasyfikacji. Dokładnie o dwanaście pozycji. Jej uśmiech będziemy pamiętać długo.

Do bohaterów igrzysk zaliczyć trzeba Mateusza Sochowicza, saneczkarza. "Mewa" jesienią miał wypadek w Pekinie, ale wrócił do rywalizacji i wystąpił na igrzyskach. "Ta sportowa złość mnie gniecie tam z tyłu, przeszedłem przez labirynt niepowodzeń, z zagryzionymi zębami znosiłem tortury na stole fizjoterapeutycznym później płaciłem za każdy ślizg na sankach a dla przeciętnego kibica liczy się tylko cyferka obok mojego nazwiska" – napisał saneczkarz.

I na koniec jeszcze jeden polski obrazek z Pekinu, wzruszający i chwytający za serce. Z rywalizacją pożegnał się Zbigniew Bródka, jeden z największych w historii. Wielki mistrz z podniesionym czołem zakończył karierę. "To już historia, jestem bardzo szczęśliwy" – powiedział dziennikarzom i oficjalnie ogłosił rozbrat z łyżwami. Teraz może się skupić na pracy w Państwowej Straży Pożarnej.

I cóż, to by było na tyle. Igrzyska w Pekinie już za nami!


Czytaj także: Tylko jeden medal Biało-Czerwonych, niesamowity wynik Norwegów i prestiżowa porażka USA

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut