Kościół buduje wielką turbinę w Wilanowie. Radna: To nie ma nic wspólnego z wiarą!
W Miasteczku Wilanów w Warszawie, tuż przy Świątyni Opatrzności Bożej, powstaje fundament pod turbinę wiatrową, która wzbudza ogromne kontrowersje wśród mieszkańców. Zamiast parku, który mógłby być miejscem relaksu i wypoczynku, a na który kościół się nie zgodził – mieszkańcy zobaczą konstrukcję o wysokości niemal 15 metrów, porównywalną z pięciopiętrowym blokiem.
Co więcej, prace budowlane rozpoczęły się mimo braku wymaganych dokumentów i pozwoleń.
Świątynia Opatrzności Bożej, która od lat dominuje nad okolicą, stała się znakiem rozpoznawczym Miasteczka Wilanów. I choć wielu przyzwyczaiło się do jej widoku, to wraz z nową inwestycją pojawiły się skrajne emocje. Mieszkańcy odkryli, że tuż obok ich domów powstaje obiekt, którego lokalizacja i charakter mogą negatywnie wpłynąć na ich codzienne życie.
Wszystkich obowiązuje prawo – tylko nie kościół
Sprawa wywołała tak ogromne poruszenie, że oprócz uwagi mediów przykuła również uwagę radnej, która postanowiła działać i zrobić wszystko, aby choć raz Kościół nie był ponad prawem. W rozmowie z naTemat.pl radna Warszawy Agata Diduszko-Zyglewska podkreśliła, że sytuacja jest niepokojąca.
– To nie pierwszy raz, kiedy Archidiecezja Warszawska realizując swoje inwestycje działa tak jakby ponad prawem i jest traktowana w sposób uprzywilejowany. Każdy inwestor powinien w tym wypadku zdobyć pozwolenie na budowę – i nie powinien móc zrobić kroku bez tej formalności. W sprawie poprzednich inwestycji pisałam interpelacje, wysyłałam do NIK-u informacje itd. No i tutaj rzeczywiście wygląda to tak samo, to znaczy znowu jest tak, że mieszkańcy nie dostali żadnej informacji o tym, co tam się dzieje – mówi radna.
Mieszkańcy nie tylko nie zostali poinformowani o planach, ale także nikt, ani producent, ani włodarze świątyni nie przedstawił im specyfikacji turbiny, która ma zostać wybudowana przed ich oknami. Wielu obawia się, że hałas generowany przez turbinę wpłynie na ich komfort życia. Najbliższe budynki znajdują się zaledwie 100 metrów od miejsca budowy, a to oznacza, że hałas i ewentualne wibracje mogą być odczuwalne.
– Archidiecezja ma prawo stawiać obiekty sakralne i związane z kultem. Oczywiście ten wiatrak nie ma nic wspólnego z uprawianiem kultu i wiary. Na płocie do czasu naszej interwencji nie było żadnej informacji wyjaśniającej, co to jest – podkreśla Agata Diduszko-Zyglewska.
Jak do tego doszło? Wiatrak – tak, park – nie
Sytuacja z turbiną wiatrową w Miasteczku Wilanów zaczęła się, gdy archidiecezja wysłała informacje do urzędu dzielnicy dotyczące planowanej budowy. Zgodnie z ustawą takie inwestycje muszą mieć pozwolenie na budowę oraz spełniać konkretne kryteria. Jeśli jednak urzędnik nie zareaguje w ciągu podanego czasu, czyli 30 dni na zgłoszoną dokumentację, wtedy można realizować taką inwestycję, traktując brak odpowiedzi jako akceptację.
– W Wilanowie dominantą jest świątynia opatrzności i kilka lat temu były kłopoty, miasto chciało zrobić park wokół tej świątyni, posadzić drzewa, okazało się, że nie, nie można tego zrobić, ponieważ to według władz kościoła zakłóciłoby widok na świątynię. No i o ile dowiedzieliśmy się, że drzewa przeszkadzają, bo popsują jakąś estetykę, to postawienie pięciopiętrowej konstrukcji już zupełnie nie, bo akurat jest potrzebna archidiecezji – opowiada nam o przeprawach z włodarzami świątyni Agata Diduszko-Zyglewska.
Według słów radnej w planach włodarzy świątyni jest nie tylko postawienie samego wiatraka, ale wręcz zbudowanie swojego rodzaju mini elektrowni. A to czy będzie pasowała do krajobrazu, czy nie – jak widać, w tym przypadku Kościołowi nie przeszkadza.
– Estetycznie to może być jednak ogromny kłopot. Jak się dowiedziałam, to ma być też oklejone panelami fotowoltaicznymi, no więc może to nie być do końca estetyczna konstrukcja. Powinno to być zrobione w ścisłym porozumieniu z urbanistami, z architektami miasta – podkreśla w rozmowie z naTemat radna Warszawy.
Z powodu naruszeń i wątpliwości dotyczących budowy, a także uwag Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego do akcji włączył się również prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, który wystosował pismo do wojewody z prośbą o wstrzymanie budowy wiatraka. Aktualnie sprawa jest w rękach Mariusza Frankowskiego.
– Mam ogromną nadzieję, że wojewoda przychyli się do naszej prośby. Przez ostatnie lata mieliśmy ogromne kłopoty, kiedy wojewodowie byli "z prawicy" krótko mówiąc, która w zupełnie otwarty sposób współpracowała dla obopólnej korzyści z kościołem katolickim niestety często wbrew interesowi społecznemu – podsumowuje Agata Diduszko-Zyglewska.
Kościół korzysta ile się da
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Archidiecezja Warszawska podejmuje działania, które wydają się być w sprzeczności z obowiązującym prawem. Radna przypomina przypadek "Nycz Tower", gdzie archidiecezja korzystała z przywilejów, które nie były dostępne dla innych inwestorów.
– Mamy do czynienia z sytuacją, w której Kościół wydaje się mieć poczucie, że nie obowiązują go te same zasady, co innych inwestorów. To nie jest pierwsza sytuacja, kiedy mieszkańcy muszą się obawiać tego, że ich sąsiadem jest kościół. Miałam zgłoszenie jakiś czas temu, dotyczące tego, że proboszcz po prostu zainstalował sobie światła podświetlające krzyż na kościele, które po prostu zanieczyszczały światłem ludziom mieszkania, bo tam też (tak samo jak na Wilanowie) budynki były blisko. Mieszkańcy nie mogli spać, bo silne światło waliło im w okna i żadne ich monity do tego księdza nie miały oczywiście wpływu na to, co on robił.
Mamy też powtarzające się skargi na różne dzwony bijące ludziom o 6 rano pod ich oknami. Rzeczywiście jest to więc istniejący problem, takie poczucie bezkarności – wymienia w rozmowie z naszą redakcją radna Warszawy.
Sytuacja z turbiną wiatrową w Wilanowie wydaje się być powieleniem wcześniejszych problemów związanych z działaniami Kościoła w Polsce. Mieszkańcy i radna Agata Diduszko-Zyglewska mają nadzieję, że odpowiednie instytucje podejmą działania w celu zablokowania inwestycji, która zgodnie z prawem nie powinna powstać w tym miejscu.