Prezes PiS nie jest już młodzieniaszkiem. Ma 68 lat, za dwa lata będzie miał 70. Jak na emeryta jest w dobrej formie, ale rządzenie to jednak ciężka praca, nie tylko intelektualna, ale także fizyczna. Trzeba nie tylko pracować do późna, ale także wcześnie wstawać. Więc kiedy podjąć się tego zadania jak nie teraz? Poza tym bycie premierem to ukoronowanie kariery każdego polityka. A przecież
w 2006 roku to był tylko epizod, który został szybko przerwany. Dlatego Jarosław Kaczyński musi mieć świadomość, że być może to ostatnia szansa, by zasiąść na tym stanowisku i osobiście dokończyć zmiany, dla których prawie od zawsze jest w polityce. A po wygraniu przez PiS drugiej kadencji i zdobyciu razem z
Kukizem większości konstytucyjnej, mógłby do końca upokorzyć Andrzeja Dudę za brak lojalności – wystawić swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich i
wystartować przeciwko Donaldowi Tuskowi w 2020 roku. Następnie zadać opozycji cios ostateczny i wprowadzić się do Pałacu Prezydenckiego, by niczym
naczelnik Piłsudski w Sulejówku, spędzić tam polityczną emeryturę.