"Oppenheimer" czy "Barbie"? Emma Stone czy Lily Gladstone? Cillian Murphy czy Bradley Cooper? "Śnieżne bractwo" czy "Strefa interesów"? Tuż przed oscarową ceremonią postanowiłyśmy wytypować, kto według Działu Kultura naTemat będzie w najbliższą niedzielę wymachiwać ze sceny ciężką, złotą statuetką. Ale prognozy i bukmacherzy to jedno, a marzenia to drugie, dlatego wyznajemy też, komu osobiście przyznałybyśmy Oscary w 13 kluczowych kategoriach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W nocy z niedzieli na poniedziałek (10/11 marca) w Los Angeles zostaną wręczone jedne z najważniejszych nagród w świecie kina – Oscary. Kto będzie triumfować? "Oppenheimer" czy "Barbie"? Emma Stone czy Lily Gladstone? Cillian Murphy, a może Bradley Cooper? Ile statuetek zgarnie polska koprodukcja "Strefa interesów"? Zapraszamy na naszą relację na żywo z czerwonego dywanu i oscarowej ceremonii: już w niedzielę, o godzinie 23:45. Do zobaczenia!
Dla kogo Oscary 2024? Prognozy naTemat
Kto dostanie Oscara? A kto na niego zasługuje? Paradoksalnie te dwa pytania nie zawsze idą w parze. Redaktorki Działu Kultura naTemat postanowiły pobawić się przed tegoroczną galą (która odbędzie się w Los Angeles w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego) w oscarowe przewidywania. Wyjawiamy, komu same wręczyłybyśmy w tym roku statuetki w 13 najważniejszych kategoriach i obstawiamy, kto je dostanie. Gotowi? Zaczynamy!
Da'Vine Joy Randolph jako Mary Lamb w "Przesileniu zimowym" wypada (pod względem aktorstwa) świeżo i naturalnie na tle pozostałych kandydatek. Oscara ma zapewne w kieszeni, co zresztą potwierdzają zdobyte przez nią statuetki Złotego Globu, BAFTA, SAG i Critics' Choice.
Kategoria najlepsza aktorka drugoplanowa nie jest w tym roku najmocniejsza, chociaż zarówno Da'Vine Joy Randolph w "Przesileniu zimowym", jak i Emily Blunt w "Oppenheimerze" oraz Jodie Foster w "Nyad" ("Koloru purpury" z Danielle Brooks jeszcze nie widziałam) są świetne. Nie rozumiem jedynie, jakim cudem znalazła się tu America Ferrera za swoją (jedynie) porządną rolę...
Randolph jednak się w tym gronie szczególnie wyróżnia: jest charyzmatyczna, naturalna, prawdziwa. Znakomita. Raczej w tym roku nie ma żadnej konkurencji i bardzo się z tego cieszę, bo to cudowna, zapamiętywalna i emocjonalna rola.
Być może zachowam się jak rozkapryszone dziecko, ale nadal nie potrafię pogodzić się z brakiem nominacji dla Charlesa Meltona za "Obsesję". Jego nieobecność odbija się echem w tej kategorii. Robert Downey Jr. sięgnie po zwycięstwo, ponieważ w "Oppenheimerze" dał przyzwoity popis swoich możliwości. I Hollywood go uwielbia.
Z całej grupy najbardziej zachwycili mnie Sterling K. Brown w "Amerykańskiej fikcji" oraz Ryan Gosling w "Barbie", jednak rola Browna jest, w moim odczuciu, zbyt mała (a szkoda!) na Oscara. Cieszę się jednak, że w końcu uświadamiamy sobie, jakim fantastycznym aktorem jest 47-letni gwiazdor "Tacy jesteśmy" i "American Crime Story: Sprawy O.J. Simpsona".
Sama przyznałabym więc Oscara szarżującemu Ryanowi Goslingowi, idealnemu Kenowi, który wykreował jedną z najbardziej... pociesznych postaci w historii kina. Ale tutaj też raczej pozamiatane: Oscara dostanie Robert Downey Jr za "Oppenheimera". Rola bardzo dobra, ale niestety to Oscar bait.
"Biedne istoty"osiągają realizm magiczny głównie dzięki zdjęciom, które przedstawiają obraz takim, jaki widzi go Bella Baxter. U Yórgosa Lánthimosa dzieje się więcej niż u Christophera Nolana – czuć ryzyko, którego w "Oppenheimerze" zwyczajnie brak.
W tegorocznych oscarowych filmach najbardziej zachwyciły mnie zdjęcia w "Biednych istotach" oraz w"Maestrze". Zupełnie inne, ale w obu tytułach eksperymentalne, nietypowe, oszałamiające. Ale Oscar raczej powędruje do Hoytego van Hoytemy, który wzbił się w "Oppenheimerze" na techniczne wyżyny.
Cieszę się, że "Śnieżne bractwo" Juana Antonia Bayony zostało dostrzeżone przez Akademię Filmową. To kawał porządnego kina katastroficznego, który – w porównaniu z "Alive" z 1993 roku – nie skręca w stronę sensacji, a w kierunku przedstawienia świadectwa ocalałych i zmarłych. Czy sięgnie po statuetkę? Być może, chociaż nie nastawiałabym się na to. "Strefa interesów" wygra swoim aktualnym wydźwiękiem.
"Strefa interesów" to film o Holokauście, jakiego nie było. W moim odczuciu to arcydzieło i myślę, że dramat Jonathana Glazera doceni również Amerykańska Akademia Filmowa. Zwłaszcza że Francja schrzaniła sprawę i zamiast "Anatomii upadku" wystawiła na swojego kandydata "Bulion i inne namiętności". Który zresztą nie dostał nominacji...
Mój typ: "What Was I Made For?" Billie Eilish ("Barbie")
Wygra: "What Was I Made For?" Billie Eilish ("Barbie")
W tej kategorii jest tylko jeden właściwy kandydat. Billie Eilish i jej brat Finneas. Gdyby nominowano Olivię Rodrigo za piosenkę w "Igrzyskach Śmierci: Balladzie ptaków i węży", wtedy na nią postawiłabym swój głos.
Mój typ: "What Was I Made For?" Billie Eilish ("Barbie")
Wygra: "What Was I Made For?" Billie Eilish ("Barbie")
Kocham piosenkę "I'm Just Ken" z "Barbie", ale w filmie Grety Gerwig powinno zwracać się jednak więcej uwagi na kobiety niż na mężczyzn (a i tak prawie całą zgarnął Ryan Gosling). Dlatego Oscar tylko i wyłącznie dla Billie Eilish i Finneasa za przepiękne, wzruszające "What Was I Made For?". Wolę w tym wypadku łzy niż śmiech.
Takiej muzyki, momentami pozbawionej rytmu, infantylnej, przywodzącej na myśl zabawę dziecka cymbałkami, nie spotkałam jeszcze w kinie. Wraz z postępującą fabułą kompozycje Jerskina Fendrixa na naszych oczach (a może wypadałoby powiedzieć "na naszych uszach") dojrzewają wraz z Bellą Baxter, by w finale stać się samoświadomą istotą.
Muzyka filmowa to moja wielka miłość i uwielbiam (naprawdę) każdą nominowaną w tym roku ścieżkę dźwiękową. Która powinna triumfować na Oscarach?
Żyją we mnie dwa wilki. Jeden zasłuchuje się maniakalnie w muzykę Ludwiga Göranssona z "Oppenheimera", zaskakująco czułą i subtelną jak na film o ojcu bomby atomowej, co tworzy intrygujący kontrast. A drugi nie może się nadziwić, jak mogło powstać coś tak niezwykłego i oryginalnego jak soundtrack Jerskina Fendrixa do "Biednych istot". Osobiście myślę, że statuetka powędruje do Göranssona, Akademia nie jest łasa na eksperymenty.
"Poprzednie życie" to bezpieczne dzieło, które powoli buduje napięcie, by dać mu upust w finałowych sekundach filmu. Strukturą przypomina to uczucie, kiedy zbiera nam się na płacz. "Przesilenie zimowe" nie ma zaś dziur fabularnych, a każdy z elementów błyskotliwego scenariusza dokądś zmierza.
W oscarowym wyścigu stawiam jednak na "Anatomię upadku", podczas której publiczność od początku aż do napisów końcowych siedzi jak na szpilkach. To starannie uszyty sądowy dramat, w którym nie znajdziemy ani jednej odstającej nitki czy źle zrobionego haftu. Ale gdzie nominacja dla najlepszego aktora drugoplanowego dla psa?
Co to są za niesamowite historie! "Obsesja", "Przesilenie zimowe", "Poprzednie życie", "Anatomia upadku"! Każdy zasługuje na laur ("Maestra" nie wymieniam, bo scenariusz to najsłabsza część filmu Bradleya Coopera), ale moim zdaniem doceniony powinien zostać proceduralno-artystyczny geniusz, jakim jest skrypt do "Anatomii upadku". Absolutnie.
"Amerykańska fikcja" wygrała już z "Oppeheimerem" w kategorii najlepszego scenariusza adaptowanego podczas tegorocznych gal BAFTA i Critics' Choice. Nie będzie więc niespodzianką, jeśli i sprzątnie Nolanowi sprzed nosa Oscara. Zresztą scenariusz to najsłabsze ogniwo "Oppenheimera".
Scenariusz nieco kuleje i w "Barbie", i w "Biednych istotach", i w "Oppenheimerze". "Strefa interesów" bardziej podgląda, niż opowiada historię (co jest świetnym zabiegiem), dlatego stawiam na "Amerykańską fikcję", absolutnie doskonały scenariusz na podstawie powieści "Erasure" Percivala Everetta. Tak o rasie w amerykańskim kinie jeszcze nie mówiono, ileż tam niuansów! Owszem, część rodzinna jest słabsza, ale ta satyryczna wynagradza jej braki.
Wygra: "Chłopiec i czapla" / "Spider-Man: Poprzez multiwersum"
Z jednej strony darzę sentymentem "Nimonę", ponieważ za dzieciaka zaczytywałam się w internetowym komiksie ND Stevensona, z drugiej strony Studio Ghibli i Hayao Miyazaki znów udowodnili, że animacja 2D urzeka niekiedy bardziej niż ta 3D. Myślę, że malowniczy "Chłopiec i czapla" może na ostatniej prostej wyprzedzić film o Milesie Moralesie. Nie ukrywam też, że chciałabym zobaczyć "entuzjazm" Miyazakiego przy odbieraniu nagrody.
Ola GerszMój typ: "Spider-Man: Poprzez multiwersum"
Wygra: "Spider-Man: Poprzez multiwersum"
"Spider-Man Uniwersum" zgarnął Oscara, więc myślę, że ten sukces powtórzy druga część animowanego fenomenu. Zwłaszcza że"Spider-Man: Poprzez multiwersum" jest jeszcze lepszy niż "jedynka". Fenomenalny, czegoś takiego jeszcze nie było.
W "Strefie interesów" Jonathana Glazera wszystko się zgadza (potęga dźwięku współgra z wojerystyczną grą kamery), lecz to Christopher Nolanpokazał swoim "Oppenheimerem", że istnieje jeszcze nadzieja na powrót do Złotej Ery Hollywoodu. Do kina, na które Akademia Filmowa czeka niczym na zbawiciela.
Cała piątka nominowanych w tym roku reżyserów zafundowała nam znakomite kino, autorskie i świeże. Osobiście przyznałabym Oscara Jonathanowi Glazerowi, który udowodnił w "Strefie interesów", że o Holokauście można jeszcze opowiadać oryginalnie i nie bał się eksperymentów. Myślę jednak, że to czas na pierwszego Oscara dla Christophera Nolana, którego "Oppenheimera" świat dosłownie pokochał.
Za sam monolog w"Anatomii upadku" Sandrze Hüller należą się brawa. Aktorzy, dla których angielski nie jest językiem ojczystym, miewają kłopoty z tym, by pogodzić aktorstwo z rodzimym akcentem, gdyż ten potrafi być kapryśny. U niemieckiej aktorki talent pokonał tę barierę.
Niemniej uważam, że ostateczna walka o to, kto dostanie Oscara, rozegra się między Emmą Stone i Lily Gladstone. Niezależnie od wyniku, obie zasłużyły, by wejść na scenę przy owacjach publiczności zgromadzonej w Dolby Theatre.
Bardzo mocna kategoria, pięć świetnych ról. Mnie osobiście zmiotły z planszy Lily Gladstone w "Czasie krwawego księżyca" i Carey Mulligan w "Maestrze", jestem też pod wrażeniem odwagi Emmy Stone, która w "Biednych istotach" nie brała jeńców i stworzyła jeden z najoryginalniejszych występów ostatnich lat. A kto dostanie Oscara? Liczą się tak naprawdę dwa nazwiska: Gladstone i Stone.
Wiem, że laureatka złotej statuetki za "La La Land" jest faworytką fanów, ale myślę, że to Lily Gladstone wyjdzie z gali ze swoim pierwszym Oscarem. Każda zasługuje na ten laur, ale z nagrody dla rdzennej gwiazdy "Czasu krwawego księżyca" będę cieszyć się najbardziej. Nie jest łatwo przyćmić Leonarda DiCaprio i Roberta De Niro, a jej się to udało. Z nawiązką. Niestety Oscar dla Gladstone spotka się z g*wnoburzą w sieci ("dlaczego nie Stone?!"), ale cóż... Taki biznes.
Szczerze wierzę (a może zwyczajnie się łudzę?), że Oscar trafi do rąk Paula Giamattiego. Z całym szacunkiem dlaCilliana Murphy'ego i jego wysiłku włożonego w rolę Roberta Oppenheimera, ale za występ w "Przesileniu zimowym" Giamatti po prostu zasługuje, by postawić sobie złotą statuetkę gdzieś w domu – w kuchni, toalecie, nad kanapą w salonie lub jako ciężarek do papieru. Jednym słowem – gdziekolwiek. W obiektywie Alexandra Payne'a nie widziałam aktora, a prawdziwego nauczyciela.
Paul Giamatii zostanie na długo w moim sercu (podobnie wspaniały Jeffrey Wright w "Amerykańskiej fikcji"). To tak znakomity aktor, a przez lata kariery niedoceniany. Dajcie mu w końcu tego Oscara, w "Przesileniu zimowym" zafundował nam miazgę! Ale nie mam złudzeń, wygra Cillian Murphy, który też zagrał świetnie. Nie będę rozpaczać, bardzo dobra rola. Chociaż z drugiej strony Murphy ma jeszcze czas...
Jeśli wygra "Poprzednie życie", wtedy podzieli los "CODY". Film Celine Song byłby wzorowym czarnym koniem Oscarów – nie wychodzi przed szereg, za to rozkoszuje się cichym uznaniem miłośników sentymentalnego i prostego kina. Szanse na zdobycie statuetki są jednak nikłe w porównaniu z "Oppenheimerem", który – choć nie jest Oscar baitem – akuratnie wpisuje się w amerykańskiego ducha Akademii Filmowej.
Ola GerszMój typ: "Czas krwawego księżyca" / "Przesilenie zimowe"
Wygra: "Oppenheimer"
Wśród nominowanych w tym roku filmów są perełki: "Przesilenie zimowe", "Poprzednie życie", "Anatomia upadku", "Strefa interesów", "Amerykańska fikcja", "Biedne istoty"... Świetne są "Oppenheimer" i "Barbie", słynny Barbenheimer, a "Maestro" Bradleya Coopera to solidny, widowiskowy, lecz pusty film. Nachalny Oscar bait.