Przykro patrzeć, jak Lubelszczyzna oberwała od PiS w tej kampanii. Wiedziałem, że Jarosław Kaczyński został już mistrzem w rozdawaniu "złotych spadochronów", ale to jednak zaskoczenie, że można tak bardzo zakpić z własnych wyborców. Efekt? Na mieszkańców wschodniego województwa z billboardów spogląda uśmiechnięty Mariusz Kamiński.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kaczyński w szczególny sposób wyróżnił Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Jeszcze niedawno bohaterów głośnego skandalu, dziś wykreowanych na partyjnych męczenników, na których "uwzięła się" ekipa Donalda Tuska.
To po kolei. Wąsik został liderem listy PiS w okręgu podlasko-warmińsko-mazurskim. A Kamiński dostał Lubelszczyznę. Obaj panowie bardziej miękkiego lądowania nie mogli sobie wymarzyć. "Listy PiS na pierwszy rzut oka wyglądają tak, jakby prezes Kaczyński chciał opinię publiczną i wyborców, w tym także własnych, spoliczkować" – pisała niedawno w naTemat Karolina Lewicka.
Tak się złożyło, że w czasie trwającej kampanii trochę podróżowałem po Lubelszczyźnie. I wystarczyło tylko wjechać do stolicy województwa, żeby zobaczyć taki oto billboard.
Jasne, przecież wiedziałem, że zobaczę Kamińskiego na banerach. Tylko "na papierze" listy PiS może trochę... mniej działały na wyobraźnię. I jeszcze to hasło: "Obroniliśmy granicę, obronimy Polskę". Bez komentarza.
Wjechałem do Lublina i przypomniałem sobie, że przecież Kamiński to ten sam człowiek, którego jeszcze niedawno razem z Wąsikiem zgarnięto do aresztu... prosto z Pałacu Prezydenckiego. Ten sam, który był skazany prawomocnym wyrokiem. I ten sam, który za sprawą całego zamieszania stracił poselski mandat. Chociaż na prawicy i tak uparcie twierdzą, że Kamiński posłem nadal jest.
Trzeba zrozumieć coś kluczowego: Kamiński i Wąsik nie są zwykłymi spadochroniarzami PiS. To nie jest takie samo lądowanie na listach do Brukseli, jak kiedyś Beaty Szydło czy Anny Zalewskiej. Nie porównywałbym tego nawet z wyciąganiem ręki w stronę Jacka Kurskiego (chociaż to podobnie zdumiewające).
Ratowanie Kamińskiego i Wąsika to inny wymiar kpiny z Polaków. Głównie z wyborców PiS, których przecież na Lubelszczyźnie i Podlasiu nie brakuje. To też nie przypadek, że Kaczyński właśnie w tych regionach ulokował swoich "bohaterów".
– Szlag mnie trafia – odpala się Rafał, mieszkaniec Olsztyna, którego zapytałem o ich króla PiS-owskiej listy. – Już pomijam fakt, że były poseł został prawomocnie skazany i w normalnym kraju spotkałby go polityczny ostracyzm. Ale czy w naszym województwie naprawdę nie ma żadnego polityka PiS, którego można wystawić do eurowyborów z pozycji nr 1? – zastanawia się w rozmowie ze mną.
Rafał jeszcze dodaje: – Mnie to obraża, a nawet nie jestem sympatykiem tej partii, więc jak muszą czuć się ludzie, którzy są członkami PiS w naszym regionie? To już kolejna taka akcja. W wyborach parlamentarnych też był wystawiony polityk PiS i były minister Janusz Cieszyński, który nawet nie wiedział, jaka rzeka przepływa przez Olsztyn. Ciekawe, czy Maciej Wąsik wie, bo na jego plakacie wyborczym znalazłem na przykład błędnie odmienioną nazwę miasta Reszel.
Kamiński w wyborach parlamentarnych startował z okręgu chełmskiego, zdobył 44 195 głosów. To było jeszcze przed całą akcją z aresztowaniem, ale przecież kontrowersje dotyczące ułaskawienia przez Andrzeja Dudę i wątki z "afery gruntowej" ciągną się za nim od lat. Mimo to na wschodzie jego poparcie trzymało się mocno.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Teraz sama obecność Kamińskiego w Lublinie wzbudza skrajne emocje. Niedawno w ostrą kłótnię wdała się z nim posłanka KO Marta Wcisło. – Stop skazańcom i zesłańcom i spadochroniarzom! Lubelszczyzna zasługuje na godną reprezentację. (...) Pana miejsce jest w celi – krzyczała. – Jeszcze Polska nie zginęła – odpowiedział Kamiński wyraźnie zmieszany.
Ale już w Parczewie pod koniec maja Kamiński był witany uściskami dłoni. Na jednym z nagrań można zobaczyć, jak pewien pan wygłosił ciepły monolog, mówił o "łobuzerstwie" i "oszukańcach". Uśmiechnięty Kamiński wręczył mu swoją wyborczą ulotkę.
Kiedy zatrzymałem się pod jednym z billboardów w Lublinie, dostałem specjalną "wiązankę" pod adresem Kamińskiego. – Widzę go codziennie, jadąc do pracy. Trzeba nie mieć kręgosłupa moralnego i honoru, żeby po tym wszystkim pchać się do Brukseli. Człowiek niegodny zaufania chce reprezentować Polaków – mówi mi przechodząca obok kobieta, którą podpytałem o baner na ogrodzeniu. O Wąsika nie zdążyłem już zahaczyć, bo usłyszałem tylko jedno słowo: "wstyd".
Z tym honorem u Kamińskiego... zdania są jednak podzielone. Sam Kamiński zarzeka się, że honor ma i nie da go sobie odebrać. Ostatnio przed kamerą wPolsce.pl zdobył się na kuriozalny statement.
Tak szczerze, szkoda mi wyborców PiS z Lubelszczyzny. Tak samo z województw, gdzie wystawiono Macieja Wąsika. Jeśli "jedynka" na liście ma być jej wizytówką, to coś poszło nie tak i wiele mówi o standardach partii z Nowogrodzkiej. A teraz Mariusza Kamińskiego chętnie wspiera Beata Szydło, którą sam Jarosław Kaczyński namaścił do kluczowej roli w tej kampanii.
I Przemysław Czarnek, który przecież... jest z Lublina! Ostatnio z Kamińskim przemawiali na spotkaniu z Klubem Inteligencji Katolickiej. Do podgrzania atmosfery zabrakło chyba tylko europosła PiS Dominika Tarczyńskiego. Też z Lublina.
Cała ta akcja z "jedynkami" i ocieplanie wizerunku dwóch panów o nadwyrężonym zaufaniu wygląda rozpaczliwie. A jeśli celem ma być tylko bezpieczna ewakuacja z kraju, Kamiński i Wąsik mogą się zdziwić.
W kwietniu obaj usłyszeli jeszcze zarzuty niestosowania się do decyzji sądu dotyczącej zakazu prowadzenia działalności publicznej i zajmowania określonych stanowisk. Konkretnie chodzi o to, że głosowali w Sejmie już po tym, jak zapadł prawomocny wyrok w ich sprawie. I jeśli dostaną się do Brukseli, prawdopodobnie nie ochroni ich immunitet europosła, ze względu na postępowanie, które wszczęto przed dniem ogłoszenia wyniku wyborów.
Kamiński w jednym z klipów wyborczych stwierdził, że to dla niego wielki honor i zaszczyt, że ma szansę być ambasadorem Ziemi Lubelskiej. No cóż, słowo "ambasador" jednak nobilituje i zobowiązuje, a Kamińskiego wyraźnie dobry humor nie opuszcza. Tak jak dopisywał mu w grudniu 2023 r., kiedy w Sejmie podczas obrad pokazał wszystkim gest Kozakiewicza. Trudno o lepszy dowód poczucia bezkarności.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik na listach PiS w wyborach do PE to...
5197 odpowiedzi
Nikt nam nie jest w stanie odebrać honoru i godności, bo mamy swój honor, mamy swoją godność. I naprawdę jestem politykiem, który z wielką przyjemnością codziennie rano ogląda swoją twarz w lustrze.