Nie tylko Białoruś nadal trzyma z Putinem. Te kraje nie chcą palić mostów z Rosją
20 dni po inwazji na Ukrainę, Rosja nadal ma sojuszników, którzy nie potępili decyzji Kremla. Nawet ludzie Władimira Putina mają buntować się przeciwko planom swojego przywódcy, ale to wcale nie oznacza, że na świecie mówi się w tej sprawie jednym głosem.
Czytaj także: Ludzie Putina zaczęli się buntować? Tylko dwie osoby z Kremla mają popierać wojnę w Ukrainie
Białoruś, Wenezuela Chiny – kto nadal trzyma z Rosją?
Od początku inwazji na Ukrainę, ramię w ramię z Rosją stoi Białoruś. Alaksandr Łukaszenka nie ma nic przeciwko, by Moskwa prowadziła działania zbrojne wymierzone w Ukrainę, także z terytorium jego państwa. Mówiło się, że Białoruś może też dołączyć do wojny jako sojusznik Putina, jednak tego scenariusza białoruski dyktator prawdopodobnie chciałby uniknąć.
Czytaj także: "Wiozą tajne dokumenty". TIR-y z Rosji i Białorusi jadą do Polski i w przeciwnym kierunku
– Rozumie, że gdyby to zrobił, to jego czas na stanowisku prezydenta byłby tym samym zakończony. Białoruś ma małą armię (...), wrzucenie jej tutaj teraz, w takich warunkach, oznacza kilka tysięcy trumien – przewidywał doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Wadym Denysenko.
Nie zmienia to faktu, że Łukaszenka stoi ramię w ramię z Putinem. Nie zaprotestował nawet w momencie, kiedy okazało się, że rosyjskie siły ostrzelały wieś na terytorium Białorusi.
Przypomnijmy, że Zgromadzenie Ogólne ONZ wcześniej przyjęło rezolucję potępiającą Rosję za atak na Ukrainę. Przeciwko były rzecz jasna Rosja, ale także Białoruś, Syria, Korea Północna i Erytrea. Od głosu wstrzymały się Indie, Chiny, Iran, Armenia oraz Kazachstan.
– Erytrea, Syria, Korea Północna, to państwa, które są izolowane na arenie międzynarodowej, są traktowane jako państwa autorytarne albo wręcz totalitarne, państwa, w których się toczą konflikty, czyli państwa, które znajdują się w jakiejś kontrze względem społeczności zachodniej – oceniał dla RMF FM dr Michał Kuryłowicz z Instytutu Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Stosunki z Rosją podtrzymuje Wenezuela. Jak przypomina agencja Reutera, prezydent Nicolas Maduro wyraził poparcie dla Putina od czasu inwazji na Ukrainę. Oskarżył Stany Zjednoczone i całe NATO o wywołanie kryzysu w Ukrainie, argumentując, że zlekceważono porozumienia mińskie, które miały zakończyć konflikt wywołany w 2014 r.
Z kolei wiceprezydent Wenezueli Delcy Rodriguez spotkała się niedawno z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem. Rozmowy miały się odbyć w Antalyi w Turcji.
Niespodziewanie zmieniło się za to stanowisko Kazachstanu – w teorii bliskiego sojusznika Kremla. Władze tego kraju deklarowały, że nie stoją po żadnej ze stron konfliktu i odrzuciły prośbę Moskwy o udzielenie wsparcia wojskowego dla Rosji. Teraz okazało się, że rząd w Nur-Sułtanie wysłał pierwszy samolot z pomocą humanitarną dla Ukrainy.
Czytaj także: Kolejny prztyczek w nos dla Putina. Pomoc dla Ukrainy z tego kraju to spora niespodzianka
Pod znakiem zapytania stoi zaangażowanie Chin. Pojawiły się doniesienia, że urzędnicy Kremla zwrócili się o sprzęt wojskowy w celu wsparcia inwazji na Ukrainę. Chiny nazwały to jednak "dezinformacją". Z kolei USA ostrzegają władze w Pekinie przed jakimkolwiek wsparciem dla Moskwy.
Chiny zajęły wymowne stanowisko niedługo po rosyjskiej agresji. – Niezależnie od zagrożeń związanych z niestabilną sytuacją międzynarodową Chiny i Rosja utrzymają swoją strategiczną determinację i będą dalej rozwijać wszechstronne partnerstwo – mówił szef chińskiego MSZ Wang Yi. Padły też słowa o "przyjaźni solidnej jak skała".
Czytaj także: Pekin zapewnia Moskwę o przyjaźni "solidnej jak skała". Padły propozycje ws. wojny w Ukrainie
W rozkroku pozostają Węgry, które z jednej strony potępiły działania Moskwy, z drugiej nie pozwolą na unijne sankcje obejmujące import ropy i gazu z Rosji. Potwierdził to sam premier Viktor Orbán. Ponadto Węgry nie zgadzają się na tranzyt broni dla Ukraińców przez terytorium ich państwa.
Rosji jako agresora nie nazwała Serbia. Jak zaznacza Ośrodek Studiów Wschodnich, Serbowie odwołali ćwiczenia z międzynarodowymi partnerami – także z państwami NATO. Belgrad nie przyłączył się do sankcji unijnych na Rosję, a media powiązane z rządem powtarzają rozpowszechniane od wielu miesięcy tezy kremlowskiej propagandy.
"Próba zajęcia przez Serbię neutralnej postawy względem rosyjskiej agresji wynika z tradycyjnego przekonania o korzyściach z prowadzenia polityki balansowania pomiędzy Wschodem a Zachodem" – czytamy.
Pośrodku trzymają się także Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jak zaznacza "Al-Dżazira", Dubaj mógłby stać się bezpieczną przystanią dla rosyjskich oligarchów, którzy mają bliskie powiązania z Kremlem, ale dotknęły ich sankcje ze strony USA i UE.
Czytaj także: Brytyjskie "Beverly Hills" to raj dla oligarchów z Rosji. Wykupili tu jedną czwartą nieruchomości
"Ostatecznie ZEA i niektóre inne państwa arabskie nie chcą palić mostów z Moskwą w odpowiedzi na wojnę w Ukrainie. Kraje te uważają, że najlepiej służy ich narodowym interesom utrzymywanie bliskiego partnerstwa z Rosją długo po zakończeniu wojny" – wskazuje stacja.