Jednego dnia do kina na Barbie i biografię twórcy atomówki? Dziwna decyzja z Hollywood ma drugie dno

Zuzanna Tomaszewicz
02 lipca 2023, 20:31 • 1 minuta czytania
Jeśli zamierzacie wybrać się na "Oppenheimera", to musicie iść też na "Barbie" – takie są reguły gry, które ustalili internauci. Wszystko zaczęło się od niewinnych memów z Ryanem Goslingiem, dla którego wielu widzów (a już zwłaszcza mężczyzn) jest w stanie porzucić swoją niechęć wobec bawienia się cukierkowymi lalkami. Wyjaśniamy, dlaczego rywalizacja Christophera Nolana i Grety Gerwig to wydarzenie 2023 roku. W tle nie tylko żarty, ale i walka o weekend otwarcia oraz plotki o zemście.
Wyjaśniamy, o co chodzi w rywalizacji filmów "Barbie" Gerwig i "Oppenheimer" Nolana. Fot. kadry z filmów "Barbie" i "Oppenheimer"

Starcie tytanów, czyli o co chodzi w walce "Barbie" z "Oppenheimerem"? (WYJAŚNIAMY)

Gdybyśmy cofnęli się w czasie o kilka lat i powiedzieli fanowi kina dystopijnego, że w przyszłości ludzie po zakończeniu seansu mrocznego filmu biograficznego o ojcu bomby atomowej od razu przejdą do sali, w której puszczana jest feministyczna komedia o lalce Barbie, pewnie by nie uwierzył.


Otóż ponad rok temu pewien miłośnik "Blade Runnera 2049" Denisa Villeneuve'a stworzył mema, w którym żartobliwie wyznał, że dla Ryana Goslinga - będącego celebryckim "crushem" wielu mężczyzn (ekwiwalentem tego, kim dla kobiet jest Pedro Pascal) – poświęci się i obejrzy "Barbie" Grety Gerwig. Doceniona przez krytyków reżyserka nominowanej do Oscara "Lady Bird" obsadziła bowiem aktora, który w kontynuacji kultowego "Blade Runnera" grał pierwsze skrzypce, w roli blondwłosego i muśniętego słońcem Kena, czyli długoletniego chłopaka tytułowej laleczki.

W internecie powstała nawet oddolna inicjatywa, by wszystkie osoby, które pójdą w niedalekiej przyszłości na premierę"Barbie", ubrały się na nią kolorowo. Oczywiście taka akcja miałaby dotyczyć również mężczyzn, którzy byli dotąd kojarzeni z takimi produkcjami jak zachowany w klimacie noir "Batman" z Robertem Pattinsonem.

"Schemat jest prosty: w memie występuje grupka twardzieli (np. bohaterowie 'Rezerwowych psów' czy 'Breaking Bad') lub innych gości, którzy nie są raczej w targecie 'Barbie' (np. ćpuny z 'Trainspotting'). Wszyscy 'chłopcy' z memów wybierają się do kina na film Greta Gerwig, która nakręciła 'Małe kobietki'. Wiadomo, że chodzi tutaj o kontrast pomiędzy tym, co stereotypowo męskie, a tym, co dziewczyńskie" – pisał w naTemat Bartosz Godziński z Działu Kultura.

Memy o gothach siedzących w kinowej sali wśród uśmiechniętych od ucha do ucha kobiet jeszcze bardziej się urzeczywistniły, gdy okazało się, że "Barbie" będzie mieć premierę tego samego dnia co "Oppenheimer" w reżyserii Christophera Nolana (twórcy trylogii "Batmana" z Christianem Bale'em). Oba tytuły trafią na duży ekran 21 lipca.

Po ogłoszeniu daty premier w mediach społecznościowych zaproponowano kolejną ciekawą inicjatywę. Wszystko wskazuje na to, że wielu widzów planuje obejrzeć "Barbie" i "Oppenheimera" jeden seans po drugim. "Ten Ken jest niszczycielem światów"; "Barbie i Oppenheimer to duet, którego nikt się nie spodziewał, a który każdy potrzebował"; "Widzimy się w kinie. Najpierw Barbie, potem Oppenheimer. Zapamiętajcie to sobie" – czytamy na Twitterze.

"Barbie" i "Oppenheimer" - który film zarobi więcej?

Wytwórnie pracujące nad dziełami Nolana i Gerwig nawet nie rozkręciły na dobre swoich kampanii marketingowych, kiedy internet okrzyknął ich premiery najgorętszym wydarzeniem 2023 roku. Medialny szum wokół dwóch tak różniących się od siebie tytułów sprawił, że w grę na poważnie weszła rywalizacja o jak najlepszy wynik Box Office.

I tu nadmieńmy, że wszystkie hollywoodzkie filmy walczą ze sobą o jak największą liczbą sprzedanych biletów, ale starcie "Barbie" i "Oppenheimera" – biorąc pod uwagę ogromne zainteresowanie, jakim się cieszy – to zupełnie inny kaliber. Poza tym rzadko kiedy zdarza się, by tak głośne filmy, które mają podobny budżet (powyżej 100 mln dolarów), trafiały tego samego dnia do kin. Tym bardziej że mowa tu o sezonie letnim, czyli najbardziej kasowym okresie dla Hollywood.

Ze wstępnych prognoz przytoczonych przez portal Screen Rant wynika, że zwycięzcą weekendu otwarcia zostanie "Barbie" Gerwig, która ma zainkasować 45-55 mln dolarów. Dramat Nolana z Cillianem Murphy zarobi wówczas najprawdopodobniej 30-35 mln dolarów.

Tu warto mieć na uwadze, że na sprzedaż biletów z pewnością przełoży się kategoria wiekowa, a "Barbie" pod tym względem góruje nad "Oppenheimerem" - pierwszy tytuł przeznaczony jest dla widzów powyżej 13. roku życia, zaś drugiemu dano kategorię "R" (dla dorosłych).

Uczniowie szkół i rodziny z dziećmi bez problemu wejdą na satyrę z Margot Robbie, ale tego samego nie można powiedzieć o biografii twórcy bomby atomowej. Dodatkowo lalki firmy Mattel są światowym fenomenem i do dziś sprzedają się jak szalone.

Rywalizacja "Barbie" i "Oppenheimera", a w tle konflikt Nolana z dawną wytwórnią

Zagraniczne media spekulują, że wytwórnia Warner Bros., która odpowiada za "Barbie", celowo wybrała tę samą datę premiery co "Oppenheimer" studia Universal Pictures. Możliwe, że taki ruch ze strony konkurencji jest podyktowany osobistymi przesłankami - w 2021 roku Christopher Nolan pożegnał się bowiem z Warner Bros. po prawie 19 latach współpracy.

Wspomnijmy, że brytyjski filmowiec wydał pod szyldem wytwórni swoje największe dzieła takie jak "Incepcja", "Interstellar" czy "Batman".

"Tenet" z 2020 roku miał być najdroższym oryginalnym projektem Nolana, któremu Warner Bros. przydzieliło budżet 205 mln dolarów. Niestety thriller z Johnem Davidem Washingtonem i Robertem Pattinsonem został wypuszczony w szczytowym momencie pandemii COVID-19 i między innymi z tego też powodu stał się finansową klapą (dochód ze sprzedaży biletów oszacowano w Stanach Zjednoczonych na kwotę 60 mln dolarów).

Niepowodzenie blockbusterowej produkcji przyczyniło się do tego, że Warner Bros. zdecydowała się przejść w trybie natychmiastowym na hybrydowy model wydawniczy, pozwalający wyświetlać filmy i w kinach, i na platformie HBO Max. Nolan był jednym z głównych krytyków tejże decyzji.

– Niektórzy z największych twórców filmowych w naszej branży poszli spać poprzedniej nocy, myśląc, że pracują dla największego studia filmowego, i obudzili się, aby dowiedzieć się, iż pracują dla najgorszego serwisu streamingowego – tak mówił Nolan o posunięciu słynnej wytwórni w wywiadzie z amerykańskim czasopismem "The Hollywood Reporter".

O czym będzie "Barbie" i "Oppenheimer"?

Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, "Barbie" będzie trzecim filmem w dorobku Grety Gerwig (po "Lady Bird" i "Małych kobietkach"). Tym razem reżyserka stworzyła scenariusz we współpracy ze swoim życiowym partnerem, również filmowcem, Noah Baumbachem ("Historia małżeńska").

W tytułowej roli widzowie ujrzą Margot Robbie ("Wilk z Wall Street" i "Pewnego razu… w Hollywood"), którą od dawna internauci porównywali do najsłynniejszej lalki, sugerując, że powinna zagrać ją w pełnometrażowym filmie.

Fabuła komedii rozgrywa się w dwóch miejscach - w prawdziwym świecie i fikcyjnym Barbielandzie. Niezależna Barbie za namową Kena, którego opisano jako "kompletnego głupca", opuści ojczystą krainę, by skosztować życia w USA.

Na ekranie zobaczymy m.in. Ncutiego Gatwę ("Doktor Who"), Simu Liu ("Shang-chi i legenda dziesięciu pierścieni"), Willa Ferrella ("Ostrza chwały"), Emmę Mackey ("Sex Education"), Issę Rae ("Spider-Man: Poprzez multiwersum") oraz Michaela Cerę ("Scott Pilgrim kontra świat").

Film "Oppenheimer" jest natomiast osadzony w czasach II wojny światowej i opowie o losach jednego z twórców bomby atomowej – J. Robercie Oppenheimerze. Amerykański fizyk był dyrektorem naukowym Projektu Manhattan, który miał na celu skonstruowanie pierwszej bomby nuklearnej.

Możemy spodziewać się, że dramat biograficzny zahaczy również o kwestię jego wpływów w wyścigu zbrojeń atomowym z ZSRR w czasie zimnej wojny, oskarżenia dotyczące powiązań z komunistami i romans.

Obsada nadchodzącego hitu robi wrażenie. Znaleźli się w niej m.in. Cillian Murphy ("Peaky Blinders") jako Robert Oppenheimer, Florence Pugh ("Małe kobietki") jako Jean Tatlock, Matt Damon ("Buntownik z wyboru") jako Leslie Groves Jr., Robert Downey Jr. ("Iron Man") jako Lewis Strauss, Emily Blunt ("Diabeł ubiera się u Prady") jako Kitty Oppenheimer, Kenneth Branagh ("Hamlet"), Gary Oldman ("Szpieg"), Rami Malek ("Bohemian Rhapsody").