
Od momentu zamachu na Donalda Trumpa, amerykańskie i zagraniczne media bardzo uważnie mu się przyglądają. W czwartkowy wieczór miliarder formalnie został kandydatem Republikanów w jesiennych wyborach prezydenckich. Polityk podczas swojego wystąpienia nie zapomniał o wspomnieniu strażaka, który zmarł podczas zamachu w Pensylwanii.
Chwila ciszy dla zmarłego Coreya Comperatore
Podczas czwartkowego przemówienia na scenie pojawił się mundur strażacki. Ten należał do Coreya Comperatore, strażaka, który zginął podczas ataku na Trumpa.
50-latek był zagorzałym zwolennikiem byłego prezydenta i bardzo cieszył się na możliwość spotkania z nim w Butler. Kiedy padły strzały, od razu zerwał się z miejsca, aby osłonić przed kulami żonę i dwie córki, które siedziały w pobliżu. To właśnie on był ofiarą sobotniego zamachu, w którym zginął również napastnik Thomas Matthew Crooks.
– Stracił życie, bezinteresownie działając jako żywa tarcza chroniąca ich przed latającymi kulami – powiedział o zmarłym strażaku Donald Trump. Podczas wiecu ucałował należący do niego mundur. Wszyscy zgromadzeni uczcili jego pamięć chwilą ciszy.
Zobacz także
Donald Trump o momencie zamachu. "To jest zbyt bolesne"
– Nigdy więcej tego ode mnie nie usłyszycie, bo to jest zbyt bolesne, żeby to mówić – zaczął Donald Trump, kiedy podczas wystąpienia postanowił opowiedzieć o tym, co czuł podczas zamachu.
– Usłyszałem głośny świst i poczułem, że coś uderzyło mnie naprawdę mocno w prawe ucho. Pomyślałem sobie: Wow, co to było? To może być tylko kula – i podniosłem prawą rękę do ucha, opuściłem ją, a moja ręka była cała we krwi. Od razu wiedziałem, że sytuacja jest poważna, że jesteśmy atakowani i jednym ruchem padłem na ziemię – kontynuował były prezydent.
Trump pamięta także, że na miejscu było dużo krwi. Ale dodał również, że "miał po swojej stronie Boga". O działaniu siły wyższej wspomniał więcej niż raz. – Stoję przed publicznością na tej arenie tylko dzięki łasce wszechmogącego Boga. (...) Wielu ludzi mówi, że to był opatrznościowy moment – kontynuował.
Zobacz także
Donald Trump obiecuje Amerykanom złote czasy. Zapowiedział też koniec wojny w Ukrainie
Oficjalnie zostając kandydatem Republikanów na prezydenta, Donald Trump złożył obietnicę wyborcom i wszystkim Amerykanom. – Za cztery miesiące odniesiemy niesamowite zwycięstwo i rozpoczniemy cztery najwspanialsze lata w historii naszego kraju. Razem zapoczątkujemy nową erę bezpieczeństwa, dobrobytu i wolności dla obywateli każdej rasy, religii, koloru skóry i wyznania – zapewnił.
Podczas wystąpienia wspomniał również o zakończeniu wojny w Ukrainie. – Zakończę każdy kryzys międzynarodowy wywołany przez obecną administrację, w tym straszliwą wojnę Rosji z Ukrainą, do której nigdy by nie doszło, gdybym był prezydentem – zapewnił.
Czy Donald Trump zakończy wojnę w Ukrainie?
128 odpowiedzi
Zastępca Donalda Trumpa ma inne podejście do Ukrainy
Zwłaszcza te słowa wydają się być ciekawe w kontekście tego, kto może zostać zastępcą Donalda Trumpa. Wiceprezydentem USA ma być bowiem J.D. Vance. A to nie jest dobra wiadomość dla Ukraińców. Polityk już wcześniej nie ukrywał, że ten konflikt jest mu dość obojętny.
– Muszę być z tobą szczery, tak naprawdę nie obchodzi mnie, co się stanie z Ukrainą – mówił Vance, kiedy było już prawie oczywiste, że Władimir Putin lada moment rozpocznie wojnę.
– Ta nominacja dowodzi, że Donald Trump już nie będzie oglądał się na bardziej umiarkowane skrzydło Partii Republikańskiej, a chce wygrać twardym, radykalno-nacjonalistycznym elektoratem. J. D. Vance jest przedstawicielem tego dominującego dziś skrzydła MAGA. Nie sprawdziły się więc przewidywania wielu komentatorów, że Trump postawi na kogoś bardziej umiarkowanego – podsumował w rozmowie z naTemat wybór Vanca na zastępcę Marcin Bosacki, dziś poseł, ale w przeszłości korespondent w USA i ambasador RP w Kanadzie.
Zobacz także