"H jak he he". Oto alfabet Kaczyńskiego, czyli co warto zapamiętać ze słownika prezesa PiS

Katarzyna Zuchowicz
16 listopada 2022, 13:14 • 1 minuta czytania
Prezes PiS potrafi zaskoczyć swoim językiem. Zszokować, obrazić, czasem rozbawić, szczególnie, gdy sam śmieje się ze swoich żartów. Wiele z jego powiedzeń weszło do potocznego języka. Niektóre jeżą włosy na głowie, inne trzeba sprawdzać w słowniku, część tłumaczą sami politycy PiS. Oto małe przypomnienie słownika Jarosława Kaczyńskiego.
Niektóre słowa i fazy użyte przez Jarosława Kaczyńskiego zyskały szczególną sławę. fot. Artur Szczepanski/REPORTER/East News

Pamiętacie ojkofobię? Punitywność? Jurgieltników? Ile razy "trudne słowa" Jarosława Kaczyńskiego tłumaczyli w mediach językoznawcy? Albo eksperci próbowali tłumaczyć, co autor miał na myśli?


"Przesadne używanie sformułowań naukowych potęguje wrażenie, że wypowiadający je człowiek ma olbrzymią wiedzę. W praktyce sprowadza się to do prostszego przekazu. Polityk robi wrażenie niezwykle uprzejmego i mądrego, ale w gruncie rzeczy daje do zrozumienia, że jego rywale polityczni to zwykłe niewykształcone chamy" – tak w wp.pl słownik prezesa PiS komentował prof. Jerzy Bralczyk.

Jarosław Kaczyński od lat najwyraźniej lubi używać obco brzmiących słów. Używał też sformułowań, którymi obrażał wielu. Zaliczał językowe wpadki, jak np. niedawno z "karamatą". Albo kiedyś z "wyłanczaniem" w Sejmie, czy "sfartfonem dla dziecka".

Przez lata zaskakiwał nie raz. Ostatnio "dawaniem w szyję" i "oligofrenikami". Dlatego postanowiliśmy przypomnieć najgłośniejsze/charakterystyczne słowa i zwroty prezesa PiS. Oto nasz alfabet.

A jak animalizacja

Słowo padło w kontekście powrotu Donalda Tuska do Polski, który – według Kaczyńskiego wrócił, by podzielić Polaków.

"Teraz zdecydował się na skrajną już brutalizację, wręcz animalizację życia publicznego. Wpisuję to w pewną tradycję: nasi wrogowie zawsze chcieli Polski prymitywnej, wulgarnej, odrzucającej kulturę. To właśnie buduje Tusk na obce zamówienie" – powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci".

B jak barbaryzacja

Słowo archaiczne, prezes użył go w 2010 roku. Ale do dziś krąży wśród złotych myśli Jarosława Kaczyńskiego, więc nie sposób go pominąć.

Tak odniósł się Janusza Palikota, nazywając go "niszczycielem polskiego życia publicznego", który "wykonuje coś, co było zawsze oczekiwaniem naszych wrogów – wrogów Polski, zaborców, tych wszystkich, którzy chcieli doprowadzić do barbaryzacji Polski".

W 2011 roku posunął się dalej, gdy w swoim oświadczeniu napisał: "Politykom PO, którzy inicjują lub nawet tylko tolerują takie praktyki, możemy powiedzieć, że biorą odpowiedzialność za barbaryzację naszego życia publicznego".

C jak chamska hołota

– Takiej hołoty chamskiej to jeszcze nikt nie widział w tym Sejmie – usłyszeli posłowie opozycji pod swoim adresem w 2020 roku. W Sejmie trwało głosowanie nad wotum nieufności dla ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.

Co Kaczyński miał na myśli? – Chamem szlachcic dawniej nazywał chłopa, a hołota – dawniej gołota – to dawne określenie ludzi biednych, używane najpierw w referencji jednostkowej, później jako nazwa zbiorowa. Gołota to także szlachta pozbawiona ziemi – tłumaczył naTemat prof. Mirosław Bańko, językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak wyjaśnił, oba te terminy wyrażają pogardę wobec osoby uznanej za uboższą: – Oba słowa – cham i hołota – nabrały znaczeń zdecydowanie negatywnych i pogardliwego wydźwięku, świadcząc o tym, że wartość osoby poznajemy po jej majątku.

D jak dawanie w szyję i dyfamacja

O dawaniu w szyję słyszała ostatnio cała Polska. Dzietność, kobiety, alkoholizm – takie hasła się pod nim kryją. A także gigantyczne oburzenie w całej Polsce, jakie wywołały słowa prezesa PiS.

Dyfamacja skradła uwagę pod koniec pierwszej kadencji PiS. – Przez wiele, wiele lat trwała akcja dyfamacyjna, obrażająca Polaków, zupełnie odmieniająca sens II wojny światowej – mówił Kaczyński w 2018 roku.

W 2019 roku tłumaczył dalej: – Można mówić o dyfamacji, czyli obrażaniu Polski; obrażaniu Polski w skali międzynarodowej. Przypisuje się nam niemieckie zbrodnie, przypisuje się nam rolę w II wojnie światowej dokładnie odwrotną od tej, którą naprawdę odgrywaliśmy. Byliśmy pierwszymi, którzy stanęli do walki z bronią w ręku, a próbuje się z nas zrobić sojuszników Hitlera.

E jak elity

Według prezesa są elity niemieckie, które historycznie najpierw "nie potrafiły przeciwstawić się Hitlerowi", a później "nie potrafiły go wyeliminować", a dzisiejsze "oczywiście z tamtymi nie mają nic wspólnego, ale pewne cechy pozostają".

Są też elity postkomunistyczne. I od niedawana jest nowa elita. Często używa hasła "elity".

– Obok tej elity stworzonej przez postkomunizm jest już nowa elita, która jest w stanie zmieniać Polskę i o tym była tu mowa, ale nie taka elita, która się wynosi, która się uważa za lepszą, ale taka, którą chce służyć i ta służba jest właśnie elitarna – powiedział w 2019 roku.

F jak fraternizować

– Mój śp. brat Lech Kaczyński nie fraternizował się podczas obrad w Magdalence – te słowa Kaczyńskiego z 2019, oznaczające bratanie się i spoufalanie, wywołały lawinę komentarzy. Słowo zaczęło żyć swoim życiem.

G jak gorszy sort

Tego nie trzeba przypominać. Określenie tak zakorzeniło się w języku polskim, że już chyba nikt nie zapomni, kto jest jego autorem.

– W Polsce jest zła tradycja zdrady narodowej, to jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu, oni są teraz bardzo aktywni – usłyszała Polska w 2015 roku.

H jak hehe

Śmiech Jarosława Kaczyńskiego, który roznosi się praktycznie na całej trasie jego ostatniego tournee po Polsce, mówi sam za siebie. Prezes PiS opowiada żarty i sam się z nich głośno śmieje. Gorzej, gdy obraża innych.

I jak internet

Hasło co jakiś czas wraca w wystąpieniach prezesa PiS. I niejako Kaczyński przyznaje się tu do porażki. W Stalowej Woli przyznał, że "jest jedno narzędzie, którego my prawie nie używamy, a inne partie go używają".

– Proszę państwa, trzeba być obecnym w internecie – zaapelował niedawno do swojej partii. Sam, jak stwierdził, nie może rzucać pierwszy kamieniem: – Bo mój stosunek do internetu jest taki "wczesne lata 90.".

J jak jurgieltnicy

Nic innego jak opozycja. – Zachowują się jak banda jurgieltników, zdrajców po prostu. Zachowuje się haniebnie. Zapewniam państwa, żeby gdyby nie oni, to byśmy tych wszystkich trudności z Unią Europejską nie mieli, bo oni biegali z wywieszonymi ozorami – tak uważa prezes PiS.

Innym razem przedstawiał wybór dwóch różnych losów Polski: "losu kraju niezależnego i niezależnego, wolnego narodu oraz losu narodu drugorzędnego, nieszanującego się, rządzonego przez jurgieltników".

Kim są jurgieltnicy? W skrócie – sprzedawczyki.

K jak kartofle i kondominium

Od prezesa PiS wiemy, że bardzo wielu ludzi kupuje kartofle na zimę i że "to jest taka polska tradycja". A także, że kiedyś "ludzie zbierali po lasach kartofle zasadzane dla dzików przez leśników".

Kondominium, czyli kolonia, w jego słowniku ma zabarwienie rosyjsko-niemieckie. Określenie te wypromował w 2010 roku, w wywiadzie dla "Gazety Polskiej": "Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL, tak samo Lech Kaczyński – przy całej nieporównywalności postaci – nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce".

Niedawno do niego wrócił. – Polska nie chce być kondominium rosyjsko-niemieckim, nie chce być też niemiecką strefą wpływów – powiedział.

L jak lewactwo i LGBT

Kaczyński powtarza o "ofensywie lewactwa, określającego się mianem LGBT". – Czy innymi skrótami to 80 liter, choć tylu w alfabecie nie mamy. Musimy temu twardo powiedzieć: nie! – kpił w Radomiu.

Jego ostatnie tournee po Polsce to atak na to środowisko. Tu pisaliśmy o tym więcej. "To", "te wszystkie LGBT", "ta moda" – tak mówi.

– U nas lewactwo jest bardzo aktywne, zarówno w sferze akademickiej jak i kulturowej. Musimy sobie dać z tym radę, bo to nas zniszczy, to gorsze niż kryzys ekonomiczny czy wojenny – mówił jeszcze w Radomiu.

Ł jak Ład

To odrębna historia, ale warto przypomnieć, jak Kaczyński zachwalał Polski Ład, a potem przyznawał, że trzeba go naprawić i że popełniono poważne błędy. "Można powiedzieć, że Polski Ład nie miał szczęścia" – stwierdził w wywiadzie dla "Sieci".

M jak my

Są "oni", jesteśmy "my". W każdym wystąpieniu prezesa PiS.

– To my podtrzymaliśmy produkcję węgla w Polsce, a nie oni.

– My nie pozwolimy kraść.

– To my jesteśmy "Solidarnością", a opozycja jest jak PZPR.

– My nie chcemy takich zjawisk jak 12-latki ogłaszające się lesbijkami.

Itd. itp.

N jak niemiecka formacja

Według prezesa PiS to Koalicja Obywatelska. – To chyba każdy, kto ma choćby troszkę rozeznania, zwykłego zdrowego rozsądku może zauważyć, że główna formacja opozycji, czyli Koalicja Obywatelska, tak się dzisiaj chcą nazywać, to w istocie "formacja niemiecka" – mówił w Zamościu.

Dodał jeszcze, że jest ona jawnie, bezpośrednio związana z Niemcami. Innym razem mówił do elektoratu PiS o wyborze, jaki jest przed nami: – To jest wybór: partia polska lub partia niemiecka.

O jak ojkofobia i oligofrenia

Ojkofobią prezes PiS zaskoczył w 2018 roku. Sam podał definicję: – Niechęć, nawet nienawiść do własnej ojczyzny, własnego narodu, to jedna z chorób, która dotknęła części sędziów i która prowadzi do nieszczęść.

Tak określił zachowanie sędziów. – Myślę, że prezes PiS chciał powiedzieć, że niektórzy sędziowie niechętnie patrzą na interesy swojego kraju, czy też uważają, że jakieś inne interesy są ważniejsze – tłumaczył w naTemat prof. Jerzy Bralczyk.

Ostatnio Kaczyński wrócił do tego terminu. Mówił, że w Polsce "ludzie chorują na tzw. ojkofobię, czyli nienawiść do własnej ojczyzny", że "wielu się wstydzi na Zachodzie mówić po polsku i trzeba z tym skończyć". – I my z tym skończymy – zapowiedział.

Oligofrenikami nazwał z kolei przeciwników PiS.

– Jest takie określenie, które może nie wszyscy znają, używają, bo można je zastąpić bardziej potocznym – oligofrenia. Otóż oligofrenia to jest chorobliwie obniżona inteligencja, można powiedzieć, że przynajmniej w sensie politycznym są to oligofrenicy – usłyszała Polska.

P jak permisywizm społeczny i punitywizm

Oba określenia pojawiły się podczas jednego wystąpienia w Krakowie w 2018 roku, uznano je za rekordowe pod względem trudnych słów prezesa PiS.

– Dla uzasadnienia tego nadużycia stworzono teorię. Składał się na nią liberalizm w archaicznym wydaniu oraz permisywizm społeczny. Odwoływano się do punitywności i konstruktywizmu społecznego – mówił prezes PiS, oceniając stan samorządów po 1990 roku i mówiąc o nadużyciach.

Permisywizm to nadmierna tolerancja dla zachowań innych. Punitywność – "rozpowszechnione w społeczeństwie żądanie wysokich kar i 'zerowej tolerancji' w stosunku do przestępców i osób wykazujących dewiację społeczną".

R jak raróg

2016 rok. Kaczyński zaskoczył porównaniem na swój temat, w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": – Ja nie jestem dyktatorem. (...) Od czasu powstania Porozumienia Centrum sporo zainwestowano we mnie jako raroga. Dlatego wmawia się dziś ludziom, że to ja jestem tym najgorszym, że to ja wszystkim rządzę. To jest wygodne dla opozycji, dlatego to robi.

"Nieraróg Kaczyński – nowe słowo w języku pisowskim" – oceniło oko.press.

"Jest oczywiste, że prezes dodatkowo ośmiesza opozycję, bo przecież – jako człowiek oczytany w polskiej literaturze – wie, że raróg nie oznacza po prostu kogoś agresywnego. Owszem, był używany do polowań na inne ptaki, ale w polszczyźnie zapisał się raczej jako dziwadło ('gapić się jak na raroga'), coś wyjątkowego (łowieckie 'rzadki jak raróg') a także jako głupiec ('patrzy jak raróg' – bo 'tresując raroga odbierano mu najprzód rozum') – analizował Piotr Pacewicz.

S jak szaleństwo

Ostatnio dotyczyło "12-letnich dziewczynek, które ogłaszają się lesbijkami". – To jest szaleństwo i temu trzeba się przeciwstawić – dowodził Kaczyński szokując pół Polski.

Według jego terminologii szaleństwo, które nas dotyka, jest i ideologiczne, i klimatyczne, i obyczajowe. Co na przykład ma oznaczać "trzecie zwycięstwo PiS"? To, że będzie ono "częścią procesu, który będzie prowadził do głębokiej reformy UE, a także do tego, że zacznie się cofać ideologiczne szaleństwo".

– Ideologiczne szaleństwo, które też jest nam narzucane. To szaleństwo odnoszące się do obyczajów, do relacji między kobietami a mężczyznami, a dokładnie do twierdzenia, że ani kobiet, ani mężczyzn nie ma – przekonywał twardy elektorat w Myszkowie.

T jak tamci

Opozycja, zwolennicy Tuska i Niemiec, którzy chcą przejąć władzę. Partia niemiecka w Polsce, przeciwnicy "partii polskiej". Bezosobowa masa Polaków, którzy nie popierają PiS. Kaczyński lubi straszyć "tamtymi".

– Tamci, jeśli zobaczą, że te wybory mogą przegrać, mogą wywołać wielką awanturę, za wszelką cenę. Choćby po to, by doprowadzić do tego, że te wybory nie zostaną uznane – groził w Gnieźnie.

Ostatnio w Wadowicach: – Tamci chcą zmienić wybory w awanturę.

W Mielcu: – Kto pozwolił na okradanie Polski na dziesiątki, setki miliardów złotych? Kto? Tamci.

I jeszcze Przemyśl: – Można być bardziej lub mniej ułomnym. My chcemy, żeby ci, co rządzą, byli tymi mniej ułomnymi. A wydaje nam się, może to jest moja nieskromność, nie mówię o sobie, tylko o innych, że ci, którzy rządzą z tej naszej strony, są dużo mniej ułomni niż tamci. Ci mniej ułomni, ci lepsi po prostu, uczciwsi, sprawniejsi wygrają.

U jak upadek demokracji

Oczywiście prezes PiS nie wypromował tego określenia. Powoduje jednak, że jego kontekst nabiera innego znaczenia. PiS, któremu zarzuca się łamanie demokracji, gra teraz jej upadkiem jak chyba nigdy wcześniej.

– Te rządy oznaczają głęboki upadek demokracji i likwidację realnego pluralizmu medialnego – straszy Kaczyński tym, co się stanie, jeśli PO dojdzie do władzy.

– To oznacza upadek praworządności. Sądy będą miały jednostronny, polityczny charakter. Może nawet w większym stopniu niż w komunizmie – słyszymy.

W jak wrogowie

Są w Polsce i poza nią – od wschodu i od zachodu. Żyjemy wobec permanentnego zagrożenia, a rząd PiS nas obroni. Ciągle nam się o tym przypomina.

– Nasi wrogowie zawsze chcieli Polski prymitywnej, wulgarnej i odrzucającej kulturę. To właśnie buduje Tusk na obce zamówienie – mówił ostatnio w "Sieci". O Niemczech, UE, cywilizacji Zachodu i Rosji tylko wspomnijmy.

– Trzeba śmiało powiedzieć, że mamy wrogów – przypomniał kilka dni temu.

Z jak zdradzieckie mordy

Jarosławowi Kaczyńskiemu nerwy puściły podczas burzliwej nocnej debaty w połowie lipca 2017 roku, dotyczącej zmian w systemie sądownictwa.

– Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego brata. To wy go zabiliście! – usłyszała Polska.

Tego, pododbnie jak "kanalii", Polacy chyba najbardziej nie zapomną.