Po zeszłorocznym skandalu w kapitule Złote Globy powracają jak gdyby nigdy nic z nominacjami i zapowiedzią ceremonii. Mogliśmy spodziewać się, że niektórym twórcom możliwość zdobycia statuetki zostanie sprzątnięta sprzed nosa, a inni wręcz zasłużenie zasiądą wśród potencjalnych laureatów cenionej nagrody. Nie obyło się więc bez zaskoczeń – i tych bardziej pozytywnych, i tych mniej. Od trzech blockbusterów w kategorii głównej po brak różnorodności, o którą wcześniej oskarżano jury.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oto 8 największych zaskoczeń nominacji do Złotych Globów 2023.
Brendan Fraser otrzymał nominację za rolę w filmie "Wieloryb", choć wcześniej miał problem z kapitułą przyznającą nagrody. Czy aktor pojawi się na gali?
Na liście nominowanych zabrakła Paddy'ego Considine'a z "Rodu smoka" i Harry'ego Stylesa. Czy zasłużenie?
Złote Globy - nominacje za 2023 rok (największe zaskoczenia)
2021 rok nie oszczędzał Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (HFPA). Zagraniczne media wieszczyły kapitule upadek, z którego już się nie podniesie, bowiem znalazła się w oku cyklonu pełnym oskarżeń o dyskryminacje, molestowanie i skandale finansowe. Gwiazdy Hollywood zaczęły odmawiać udziału w uroczystej ceremonii wręczenia Złotych Globów, część z nich zwróciła swoje nagrody, by uniknąć wszelakich powiązań z szemranymi interesami organizacji. Zamek z kart powoli się sypał.
W minionym roku "Los Angeles Times" ustaliło, że żaden z 87 członków stowarzyszenia nie jest czarny. Nagle w szeregach HFPA znalazło się miejsce dla kobiet, Afroamerykanów, Latynosów czy reprezentantów Bliskiego Wschodu. Kapituła w paniczny sposób próbowała gasić pożar.
W międzyczasie światło dzienne ujrzał artykuł "LA Times", zgodnie z którym - jak pisała u nas wcześniej Alicja Cembrowska - 30 członków HFPA odbyło w 2019 roku romantyczną i kosztowną podróż do Paryża. "Na koszt i zaproszenie Paramount Network. Producent 'Emily w Paryżu' miał gest, jednak tak się złożyło, że serial uznawany za średnio udaną produkcję dostał dwie nominacje do Złotych Globów" – czytamy. Pod adresem HFPA wysunięto zarzut o branie łapówek.
Zrujnowane stowarzyszenie nie zorganizowało w tamtym roku żadnej gali, zaś laureatów ogłosiło po cichu za pośrednictwem swojej strony internetowej.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Złote Globy zdołały wydostać się spod gruzu. Ostatnio ogłoszono nominacje do nagrody za filmy i seriale z 2022 roku. Oczywiście widzowie są zaskoczeni niektórymi wyborami – ba, zawiązały się kolejne dyskusje nawołujące do bojkotu ceremonii (niektóre uzasadnione, niektóre nie). Co z tego wyniknie? Czas pokaże. Niemniej wybraliśmy największe "zawody" i "zachwyty" dotyczące ogłoszonej niedawno listy wyróżnionych produkcji, filmowców i aktorów.
1. Nominacja dla Brendana Frasera
Nominację do Złotego Globu dla Brendana Frasera za rolę samotnego nauczyciela, który zmaga się z otyłością i próbuje odnowić relację z nastoletnią córką w dramacie "Wieloryb" ("The Whale") Darrena Aronofsky'ego, dało się przewidzieć. Mówi się zresztą, że gwiazdor, który po latach powrócił do grania w filmach i serialach, ma również szansę na zdobycie w tym roku Oscara.
Decyzji kapituły przyznającej Złote Globy można być zaskakująca z tego względu, że w przeszłości HFPA miała nie podjąć konkretnych kroków po tym, jak Fraser zdradził, że jeden z członków stowarzyszenia go molestował.
W 2018 roku aktor wyjawił, że Philip Berk, były prezes organizacji, "obmacywał" go podczas lunchu w Beverly Hills w 2003 roku. Zdarzenie to miało przyczynić się do tego, że Fraser na jakiś czas zniknął z Hollywood. "Obwiniałem siebie i byłem nieszczęśliwy" – oznajmił.
Po przeprowadzeniu wewnętrznego dochodzenia HFPA uznała, że Berk faktycznie dotknął Frasera w niestosowny, ale dodano również, że zachowanie członka stowarzyszenia z założenia miało być żartem bez żadnego seksualnego podtekstu. Po incydencie Berk nie stracił członkowstwa - wydalono go z organizacji dopiero w 2021 roku, kiedy określił Black Lives Matter "rasistowskim ruchem nienawiści".
Nawet jeśli Fraser zdobędzie w tym roku złotą statuetkę w kategorii "najlepszego aktora w filmie dramatycznym, to nie zobaczymy go na gali. Odtwórca roli otyłego Charlie'ego zapowiedział, że nie zamierza postawić nogi na czerwonym dywanie rozłożonym przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej.
2. Trzy blockbustery w kategorii "najlepszy film"
Kapituła Złotych Globów wyróżniła w nominacjach w kategorii "najlepszy film dramatyczny" przede wszystkim produkcje, które śmiało nazwiemy blockbusterami. Filmów niszowych wytwórni, tworzących dzieła dla bardziej wymagającego widza i traktujących kino raczej jako rodzaj sztuki niż rozrywki, tu nie uświadczymy. 2022 rok zdominowały wysokobudżetowe tytuły, a dwa z nich to sequele kultowych serii.
We wspomnianej kategorii obok "Fabelmanów" Stevena Spielberga i "Tár" Todda Fielda zobaczymy również epickiego "Avatara: Istotę wody"Jamesa Camerona, chaotycznego "Elvisa"Baza Luhrmanna oraz wypełnionego po brzegi akcją "Top Guna: Mavericka"Josepha Kosinskiego.
Luźna biografia legendy rock'n'rolla Elvisa Presleya zainkasowała łącznie 286 mln dolarów w box office'ie, natomiast hit z Tomem Cruise'em w roli głównej zarobił na sprzedaży biletów aż 1,454 mld dolarów. Przypuszcza się, że druga część przygód Jake'a Sully'ego na egzoksiężycu Pandora stanie się jednym z najbardziej dochodowych filmów wszech czasów.
Zatem Złote Globy stawiają w 2023 roku na produkcje, które cieszyły się dobrym marketingiem i zrobiły wokół siebie wiele szumu. Jedynie nominacja dla "Tár" z Cate Blanchett zdaje się mieć w sobie zalążek wysokiej klasy festiwalowych ceremonii, gdzie listy nominowanych zasilają mniej oczywiste i niemainstreamowe dzieła.
"Ród smoka" zgarnął nominację w kategorii "najlepszej aktorki w serialu dramatycznym" dla Emmy D'Arcy za rolę Rhaenyry Targaryen, ale pominął wyróżnienie dla Paddy'ego Considine'a, walijskiego aktora, który błyszczał jako król Viserys I Targaryen w prequelu "Gry o tron". Z całym szacunkiem dla jego koleżanki z planu, ale nikt inny z obsady hitu HBO Max nie był w stanie przebić jego występu.
Odtwórca władcy Siedmiu Królestw wykazał się prawdziwą dojrzałością emocjonalną i aktorską w kreowaniu swojej postaci. Sceny z jego udziałem są jak pyszny deser, którym moglibyśmy opychać się do rozpuku. Considine'owi udało się z pierdołowatego mężczyzny znienawidzonego po wątku brutalnego porodu Aemmy zrobić rozczulającego staruszka powstrzymującego rodzinę przed rozpadem. Walijczyk trzymał emocje widzów w garści.
Zresztą sam autor sagi "Pieśni Lodu i Ognia" oraz książki "Ogień i krew" George R.R. Martin przyznał, że woli serialową wersję Viserysa I od tej książkowej.
4. Brak kobiet w kategorii "najlepszy reżyser"
W fabryce snów aka Hollywoodzie tyle mówiło się o różnorodności; o tym, by uwzględniać twórców innej płci, koloru skóry czy orientacji seksualnej. Na krótką chwilę potrzeby widzów, którym nie odpowiadało nagradzanie wyłącznie mężczyzn w największych branżowych konkursach, zostały zaspokojone. Nastroje opadły, wśród nazwisk reżyserów coraz częściej pojawiała się na przykład Greta Gerwig ("Małe kobietki" i "Lady Bird"), wszystko wskazywało, że zmiany idą ku lepszemu. A jednak...
Złote Globy, którym w 2021 roku dostało się z tego powodu najbardziej, wracają do punktu wyjścia, a stowarzyszenie chce nagrodzić w kategorii "najlepszego reżysera" jednego z piątki nominowanych filmowców. Filmowczyń brak.
A przecież oprócz Jamesa Camerona ("Avatar: Istota wody"), Daniela Kwana oraz Daniela Scheinerta ("Wszystko wszędzie naraz"), Baza Luhrmanna ("Elvis"), Martina McDonagha ("Duchy Inisherin) i Stevena Spielberga ("Fabelmanowie") na uwagę zasłużyły m.in. Charlotte Wells za "Aftersun", Sarah Polley za "Woman Talking" czy Halina Reijn za "Bodies, Bodies, Bodies".
5. Nominacja dla "Andora" cieszy
"Gwiezdne wojny" wracają w wielkim stylu. Powtarzam to na okrągło i powtarzać będę - "Andor" to jedna z najlepszych rzeczy, jakie w ostatnich latach spotkały uniwersum "jasnej i ciemnej strony mocy" wykreowane przez George'a Lucasa. Cieszy więc fakt, że Złote Globy jednorazowo uwzględnił w swoich nominacjach dzieło Tony'ego Gillroya. Padło na Diego Lunę i jego występ jako tytułowy Cassian Andor. Zakładam, że meksykański aktor nie zdobędzie statuetki, ale samo wyróżnienie jest dla niego sukcesem.
6. Dobrze, że nie ma Harry'ego Stylesa
O tym, że Harry Styleszawładnie przyszłorocznymi galami filmowymi, trąbiło się od dłuższego czasu. Złote Globy stanowią preludium do imprezy organizowanej przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej, a skoro wśród nominacji HFPA brakuje byłego członka One Direction, to znaczy, że najpewniej jego nazwiska zabraknie również na liście pretendentów do Oscara.
Styles powinien popracować nad warsztatem, bo jakiś potencjał w nim tkwi. Muzyk miał to szczęście, że w "Nie martw się, kochanie" towarzyszyła mu Florence Pugh ("Midsommar"), która powierzyła mu przestrzeń do próbowania różnych rzeczy, ale też ratowała go tam, gdzie aktorsko nie dawał rady. W dramacie "Mój policjant" nie miał aż takiego oparcia w aktorach dzielących z nim sceny, przez co widz mógł zwrócić większą uwagę na mankamenty jego gry.
Artysta zbyt dosłownie interpretuje emocje swoich postaci. Złość nie zawsze musi być tożsama z krzykiem. Styles musi popracować nad subtelnością, by zasłużyć na nominację. Tak myślę...
7. "Pierścienie Władzy", a co to?
"Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" - serial, na który wydano kupę siana, i który nie zdobył ani jednej nominacji do Złotych Globów. Amazon Prime Video i Jeff Bezos, który w projekcie ze świata J.R.R. Tolkiena pokładał spore nadzieje, muszą mieć teraz wypieki na twarzach. Choć dla niektórych osób nominacje do jakichkolwiek konkursów filmowych i serialowych niewiele znaczą, w tym kontekście brak nawet jednego wyróżnienia dla fanfika poprzedzającego wydarzenia z trylogii o Frodo Bagginsie mówi sam za siebie. Produkcja o przemądrzałej Galadrieli i "sexy" Sauronie to kosztowna klapa na szeroką skalę.
8. Powtarzalne i przeciętne nominacje (ziew)
Ile razy Steven Spielberg będzie zajmował miejsce innym reżyserom i reżyserkom? Różnorodność polega też na tym, by od czasu do czasu dawać szansę mniej znanym twórcom. Wspomniani Mia Goth i Paul Mescal – co z nimi? Powtarzalność nominacji wpływa też na oglądalność ceremonii. Nic dziwnego, że i Oscary, i Złote Globy tracą z roku na rok widzów i tym samym kinematograficzne gwiazdki Michelin.
Dlaczego przeciętna "Wednesday" z Jenną Ortegą może sięgnąć po statuetkę, a serial "Yellowjackets", który wyróżnia się kilkoma bardzo dobrymi występami (m.in. Melanie Lynskey, Christina Ricci i Juliette Lewis), nie? HFPA odtrąca od siebie perełki na rzecz nijakości.