"Nie ma szans, chytrej baby nie przebije". Zapytaliśmy w Radomiu o aferę z firmą Giftpol
O chytrej babie z Radomia słyszeli wszyscy. Po Wigilii w 2012 roku rozsławiła Radom tak, że do dziś pewnie niejeden Polak ma z nim takie pierwsze skojarzenie. W Radomiu do dziś się z tym mierzą.
– Ona jest już niemal pomnikiem kojarzącym się z Radomiem. I zawsze, gdy sami się już śmiejemy, że Radom jest sławny z kilku rzeczy, to przypomina nam się chytra baba. Chociaż to jest złe skojarzenie, ale może trzeba wreszcie wykorzystać ten symbol marketingowo? Zastrzec go i promować, żeby ściągnąć turystów? – śmieje się Robert Chrobotowicz, radomski radny.
Trochę z przymrużeniem oka snuje wizję, że można by jej nawet postawić prawdziwy pomnik, wykorzystać nagonkę, jaka z jej powodu spadła na miasto i zrobić z tego atut.
– Proszę sobie wyobrazić, że jest u nas grono osób, które walczy o konstytucję nihil novi uchwaloną w Radomiu w 1505 roku, o zamek królewski, który był tu w XVI wieku. Ale komu to kojarzy się z Radomiem? Niewielu, pasjonatom historii. A chytra baba to hasło, które kojarzy się wszystkim. Nie możemy się na to obrażać i wstydzić, musimy mieć dystans do siebie i przekuć to być może w sukces. Było, minęło, przyjmujemy to na klatę i robimy z tego atrakcję turystyczną – tak uważa.
Ale "chytra baba" to jedno. Radom, jak Sosnowiec, od lat zmaga się ze swoim negatywnym wizerunkiem. A teraz doszło jeszcze słynne na całą Polskę wydarzenie – zwolnienie pracownicy przez radomską firmę, po którym o mieście znów zrobiło się głośno.
"Chytra baba z Radomia została zdetronizowana"
Nieprawdopodobny rozgłos, burza na cały kraj, hejt na firmę i wielkie emocje, które w narodzie wywołał jeden tweet zwolnionej na Skype kobiety, a potem reakcje pracodawcy. Sprawa poruszyła całą Polskę. Oczywiście, mogło się to zdarzyć wszędzie. W każdym mieście, w każdej firmie. Ale pechowo padło na Radom.
"Kiedyś była chytra baba z Radomia. Dzisiaj pan Dariusz i też Radom", "Chytra baba z Radomia została zdetronizowana. Na pudło wchodzi Janusz. Też z Radomia", "Chytra baba ma mocną konkurencję" – takie natychmiast obudziły się skojarzenia w internecie.
Pytanie więc, jak w kontekście wizerunku miasta przedstawia się afera z firmą, która nagle, w przedziwnych okolicznościach, znalazła się na ustach całej Polski?
– Bez przesady. Ja bym nie robił z tego wielkiego problemu. To historia jednego dnia. Jak pierwiosnki, przebiśniegi, które dziś są, za dwa tygodnie ich nie ma. Kto zajmuje się takimi rzeczami? Moim zdaniem zachowanie tej firmy nie ma takiego przełożenia na wizerunek miasta jak na przykład chytra baba – reaguje Robert Chrobotowicz.
Uważa też, że ten temat jest niepotrzebnie podgrzewany.
– Są większe afery. I są inne sprawy, z powodu których Radom wypada w złych kolorach. Chociażby lotnisko, które zawsze jest wyciągane. Jest zbudowane, a samoloty nigdzie nie latają. Cytowany jest pan Suski ze swoim tekstem: "Wiadomo, że z Radomia jest bliżej do Afryki niż z Warszawy". To cały czas krąży, cały czas wraca. Nie słyszałem, żeby ktoś powiedział: "Słuchajcie, Giftpol, pan Darek...". Ale lotnisko i chytra baba tak – mówi.
"Ale o co chodzi? Nie słyszałam"
Dlatego, jeśli ktoś myśli, że w Radomiu wszyscy żyją aferą z Giftpolem jak połowa internetu, to chyba jest w błędzie.
– Myślę, że takie incydenty podniosą radomianom ciśnienie na krótki czas, a potem zanikają. Jak wszystko w wirtualnej przestrzeni – komentuje dr Maria Gagacka, socjolog z Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego w Radomiu.
Szybko się o tym przekonujemy.
Jedna z mieszkanek: – Ale o co chodzi? Nie słyszałam.
Inny z naszych rozmówców, jakby dopiero po chwili przypomniał sobie, w czym rzecz: – A dobra, już wiem. To sprawa tego zwolnienia?
Słyszymy też:
– Może to jest przez kogoś podsycane? Może ktoś nie lubi Radomia?
– Może komuś z konkurencji na tym zależało?
– To g****burza. Afera szczypiorkowa. Afera o nic. A wy dziennikarze łapiecie jakąś aferę, czasem pokazujecie ją jednostronnie. Dlaczego piszecie o Radomiu, a nie o jakimś grajdole X? Zwolnień różnego rodzaju w Polsce są setki tysięcy – reaguje z kolei właściciel jednej z agencji reklamowych w tym mieście.
Choć sam przyznaje, że zwrócił uwagę na tę sprawę w internecie, bo właśnie przemknęła mu nazwa "Radom".
– Moje zdanie jako pracodawcy jest takie, że każda moneta ma dwie strony. Pracownik zawsze będzie trzymał z pracownikiem, a pracodawca z pracodawcą. Też zatrudniam pracowników, wiem, jacy potrafią teraz być. Miałem i pozytywne, i negatywne doświadczenia. Wiadomo, że pracodawca musi dbać o swoją firmę. A młodzi często mówią, że wszystko umieją, a okazuje się, że to strasznie zielony szczypiorek – reaguje.
Nie ukrywa, że stoi po stronie pana Dariusza, choć osobiście go nie zna. Firmę jednak kojarzy. – W lokalnej branży jest dość znana. Już jakiś czas jest na rynku. To nie jest firma krzak, która powstała wczoraj. Może forma zwolnienia nie była taka, jak powinna. Ale skoro był gdzieś na rozjazdach, może uznał, że woli to powiedzieć szybko? Ze wszystkiego można wyciągnąć wnioski, jakie się chce – mówi.
Ale nie wszyscy podzielają takie podejście.
"To już jest żenada"
Przypomnijmy, zwolnienie kobiety wywołało lawinę komentarzy. "Cooo proszeee. Chyba pani żartuje. To ja dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę" – zaczęło żyć własnym życiem i stało się hitem internetu. Właściciel firmy wydał oświadczenie, potem przeprosił, choć uznano to za połowiczne przeprosiny. Ale firma ogłosiła też sprzedaż koszulek z nadrukiem fragmentu wymiany wiadomości z graficzką.
Socjolog, dr Maria Gagacka komentuje:
– Równie dobrze można powiedzieć, że takie firmy są pewnie we wszystkich miastach. I trzeba na to patrzeć jako na naganne zachowania pracodawcy. Niezależnie od tego, w jakiej miejscowości by one nie występowały. Myślę, że nie znajdzie się w Polsce rozsądnie myśląca osoba, która by takiego pracodawcę broniła, czy nawet byłaby w stanie wytłumaczyć tego typu zachowania.
Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy ludzie nie panują nad emocjami, czy robią coś głupiego. Ale zwyczaj jest prosty. Trzeba przeprosić, przyznać się do błędu i próbować to jakoś naprawić. Uważam, że to bardzo naganna rzecz, gdy jeszcze na takich zachowaniach próbuje się zmieniać ich znaczenie, np. produkując koszulki. Zamknęłabym to krótko: to jest dodawanie zła do smutku.
Robert Chrobotowicz: – Sposób zwolnienia może jedynie świadczyć o właścicielu, że ma taką klasę i odwagę zwalniać kogoś przez komunikator. Do tej pory słyszałem tylko o tym, że sędziów i prokuratorów odwoływało się faksem.
O koszulkach mówi zaś: – To już jest żenada. Nie zrozumiałbym kogoś, kto by w takiej koszulce chodził teraz np. po plaży.
"Nawet nie wiedzą, gdzie Radom leży na mapie"
W naszych rozmowach cały czas wraca jednak ogólny wizerunek Radomia. Bez względu na to, czy sprawa zwolnienia na Skype będzie jeszcze wracać w przestrzeni publicznej, czy nie, w Radomiu jest świadomość, jaki jest obraz miasta.
– To jest taka trochę ignorancja innych ludzi. Ktoś gdzieś powie coś o Radomiu, wszyscy się śmieją, a nie wiedzą nawet, o co chodzi. Spytać młodych, to niektórzy nawet nie wiedzą, gdzie Radom leży na mapie. Nigdy tu nie byli, nie wiedzą, jak się tu mieszka. Rzeczy pozytywne przeminą, a widzi się tylko rzeczy negatywne – mówi właściciel agencji reklamowej.
– Tak samo z lotniskiem. Komuś jest ono na odcisku. Cały czas podsyca się emocje wokół niego, że cały czas coś jest z nim nie tak. A ja słyszę i widzę, że ono się rozwija. Wydaje mi się, że Radom ma bardziej negatywny obraz. Na pewno nie pozytywny. A jeśli już neutralny, to jednak w stronę negatywności. A jest wiele fajnych rzeczy z Radomia, o których się nie pisze. Tylko jak jest coś złego – dodaje.
Od lat tak jest. Gdy jesieni ubiegłego roku PiS zrzucił im Roberta Bąkiewicza w wyborach parlamentarnych, obraz Radomia również przewijał się w każdej rozmowie.
– Wiadomo, jaki jest nasz wizerunek. Począwszy od chytrej baby z Radomia poprzez nieudane, pierwsze lotnisko, Radom był takim Sosnowcem Mazowsza. Trochę się z nas nabijano. Cóż mogę teraz powiedzieć? Mnie jako rodowitego radomianina to boli. Jako ludzie o poglądach demokratycznych, liberalnych, dostaliśmy w twarz. Nie jest to dobre dla miasta. To jest tragedia – mówił nam wtedy Waldemar Bukalski, szef stowarzyszenia Radomianie dla Demokracji.
Miasto z tym walczy.
"I tak będzie powiedzenie: 'To specyfika Radomia'. Choć tak nie jest"
Robert Chrobotowicz: – Chytra baba stała się symbolem. Przecież w każdym mieście byśmy coś takiego znaleźli. Nie różnimy się od mieszkańców innych miast.
Wszyscy się śmieją z lotniska, ale niech tu przyjadą, zobaczą. Niech zrobią zdjęcia. Wiem, że na naszym lotnisku były kręcone zdjęcia do amerykańskiego filmu. Są argumenty, żeby przekuć to lotnisko w coś, co może zachęcić potencjalnych turystów, żeby przyjechali tu na weekend.
Socjolog tak tłumaczy ten negatywny odbiór i skojarzenia, jaki budzi Radom.
– To da się socjologicznie wytłumaczyć. Radom przez wiele lat funkcjonował w przestrzeni publicznej właśnie tego typu historyjkami, jak chytra baba, czy lotnisko, które absolutnie ma niezasłużoną złą renomę. Latałam z niego i mogę powiedzieć, że jest wyjątkowo estetyczne, czyste, dobrze usytuowane i sprawnie działające – mówi dr Gagacka.
– Tak działa percepcja. Jeśli wcześniej mamy jakiś obraz czegoś, to później wybieramy – na zasadzie przyciągania – wszystkie elementy, które do tego obrazu pasują. I to jest ten mechanizm, że zawsze jak pojawi się jakaś sytuacja z nietypowymi zachowaniami w Radomiu, to i tak będzie powiedzenie: "To specyfika Radomia". Choć absolutnie nie jest to specyfika tego miasta. Ale odbiór społeczny wyłuskuje tego typu elementy, a później je nagłaśnia, wyolbrzymia i generalizuje – tłumaczy.
Przed laty pisaliśmy w naTemat, że w 2011 roku tylko 1,12 proc. radomian było zadowolonych ze swojego miejsca zamieszkania.
Jak mieszkańcy Radomia postrzegają dziś wizerunek swojego miasta?
– Zdecydowanie zmienia się to na lepsze. Radomianie dostrzegają plusy tego miasta i wydaje mi się, że duża część, która tu mieszka, jest z tego mieszkania zadowolona. Oczywiście, chcielibyśmy, żeby był lepszy rynek pracy. Młodzi chcą się wyrwać z Radomia, nie jest to jednak ani nic nowego, ani nic odkrywczego. Wielkim plusem Radomia jest to, że system edukacyjny przygotowuje tych ludzi do startu w dużych ośrodkach, w których sobie świetnie radzą i robią kariery. I generalnie jest miastem, w którym się żyje spokojnie, przyjaźnie – odpowiada radomska socjolog.
Czytaj także: https://natemat.pl/546803,szef-zwolnil-ja-przez-skype-firma-reklamowa-z-radomia-pograzona