![Opalenica to 10-tysięczne miasteczko 40 kilometrów na zachód od Poznania](https://m.natemat.pl/9173a17e60ee65c20a4d3219a65d8dea,1680,0,0,0.jpg)
O dziesięciotysięcznym mieście zrobiło się głośno przy okazji Euro 2012, gdy narodowa reprezentacja Portugalii wybrała je na swoją bazę. Fani jednośladów mogliby jeszcze łączyć nazwę miejscowości z miejscem produkcji pierwszego polskiego motocykla „Lech” (lata 1929-1932). Poza tym kilka zabytkowych kościołów i dworków oraz rozcinająca miasto w połowie nić magistrali kolejowej Berlin-Warszawa-Moskwa.
Opalenica, położona niecałe 40 kilometrów na zachód od Poznania, to ciche i spokojne miejsce, otoczone wsiami, lasami i polami. Takich niewielkich ośrodków są w Polsce tysiące. Dzięki unijnym dotacjom z programu regionalnego Narodowej Strategii Spójności rozwijają swoją infrastrukturę i dokonują drobnych inwestycji, dzięki którym życie bywa prostsze. Jednak tym, co świadczy o dobrobycie okolicy, są małe i średnie przedsiębiorstwa – krwiobieg organizmu, jakim jest gospodarka.
Jestem czwartym pokoleniem, które prowadzi rodzinną firmę. Ojciec miał tyle lat, ile ja teraz, kiedy przejął ją od dziadka w 1991 roku. W zeszłym roku założyłem działalność i już oficjalnie jestem współwłaścicielem.
Możliwości, jakie daje Unia Europejska – mimo uciążliwej biurokracji – potwierdza Łukasz Lefanowicz, prezes Gerda Broker. – Przedsiębiorcy z małych miejscowości, choć z dala od finansowych centrów, choćby tych wojewódzkich, wcale nie stoją na straconej pozycji w poszukiwaniu pieniędzy na założenie, prowadzenie i rozwój firm. Wsparciem dla nich mogą być programy krajowe, z których pieniądze przeznaczone mogą być właśnie na rozwój przedsiębiorczości w małych miejscowościach – wyjaśnia ekspert.
Będziemy wielcy. Na razie zakład ciągle jest na terenie posesji rodziców, ale moim celem krótkoterminowym jest wybudowanie firmy gdzieś indziej, całkowicie od podstaw, w przemyślany z góry sposób. To, o czym marzę jednak najbardziej, to otwarcie hartowni szkła. Na to jednak potrzebuję ok. 4-5 milionów, więc jeszcze trochę.
Rozmawiamy też o duchu przedsiębiorczości w Opalenicy. Jak wyjaśnia Michał, w ścisłym gronie znajomych sukcesy działają mobilizująco na wszystkich. Okazuje się, że w małym mieście można mieszkać, bo ceni się spokój i specyficzny klimat, ale gdy przychodzi do biznesu, możliwości są nieograniczone. – Mam 24 lata i prowadzę co najmniej 6. firmę z rzędu – wita mnie od progu Leszek. – Co najmniej? – pytam. – Tak, tyle pamiętam. Zdarzało się, że firmy wytrzymywały 7 dni – wyjaśnia mój rozmówca.
W wieku 21 lat upadł mój pierwszy biznes i byłem 200 tysięcy złotych na minusie. Nie jest łatwo się podnosić po czymś takim, zwłaszcza, kiedy w początkowej fazie firmy szło mi świetnie – jeździłem nowym mercedesem SL-em i naprawdę nie liczyłem się z pieniędzmi. Trzeba było jednak odrobić te 200 tysięcy, więc założyłem kolejną firmę – pośrednictwo finansowe. Złamanej złotówki nie zainwestowałem – a zadziałało.
Czy o powodzeniu biznesu mogą zaważyć tradycje przedsiębiorczości? – Moja mama jest lekarzem, a ojciec mechanikiem samochodowym. Któregoś dnia wymyślił, że będzie latał helikopterem. Kupił maszynę i zaczął się uczyć latać, wkrótce zrobił uprawnienia. Dziś potrafi rozkręcić maszynę do ostatniej śrubki, złożyć z powrotem i do tego przekazać tę wiedzę innym - odpowiada Leszek.
Partnerem tekstów "25 lat rewolucji gospodarczej" jest PKN ORLEN
Zobacz także artykuły z cyklu "25 lat rewolucji gospodarczej"