Jak to możliwe, że czasy wiecznych kolejek, pustych półek, jednorodnie nudnych samochodów, budynków i ubrań, o kuchni nie wspominając, wracają dziś ze zdwojoną siłą? Dlaczego okres PRL, który kolejne generacje znać będą tylko z opowieści i podręczników historii, staje się trendy, a przez to – opłacalny? Chodzi o sentymenty. Jak na nich zarobić – pokazuje przynajmniej kilka polskich firm.
Moda na PRL
Born in the PRL, Pub PRL, Klub PRL, Karczma PRL, Życie codzienne w PRL, Klimaty PRL, Przystanek PRL, PRL Klubo-Kawiarnia czy Cafe PRL... wymieniać można by długo.
Wspomniane nazwy fanpage’y z Facebooka odnoszą się albo do realnie istniejących dziś punktów gastronomicznych, albo – do grup fanów tamtego okresu. Oczywiście, nie fanów braku papieru toaletowego i sznurka do snopowiązałki, albo przydziałowego Malucha czy mieszkania, na które czekało się czasami i pół życia – chodzi o sentyment do absurdów, małych smaczków, wspomnień i czaru dzieciństwa.
Nie dziwne więc, że komercjalizacja tego okresu trwa w najlepsze. Poniżej przedstawiamy subketywną listę firm, które „robią to dobrze”.
Pan Tu Nie Stał
Jak sami o sobie piszą, Pan Tu Nie Stał (w skrócie: PTNS) to „łódzkie przedsiębiorstwo tekstylno-odzieżowe oferuje asortyment dla zdrowych i chorych”. Już w samym opisie łatwo zauważyć puszczane do odbiorców oko – a wszystko zaczęło się od bloga na temat designu lat 1950-90.
Maciej i Justyna, małżeństwo i pomysłodawcy projektu, widząc ogromne zainteresowanie internautów, postanowili założyć sklep, w którym rozpoczęli sprzedaż ubrań inspirowanych okresem PRL-u. Szybko rosnąca rzesza fanów (dziś strona na Facebooku przekracza 140 tys. „lajków”) zachęciła do rozszerzania asortymentu, a wśród sprzedawanych przedmiotów mamy, prócz ubrań: torby, naszywki, przypinki, ceramikę, pościel czy... etykiety na słoiki z ogórkami!
Inspiracją dla twórców są nie tylko faktyczne przedmioty z okresu Polski Ludowej, ale także związane z nimi wyobrażenia oraz ponadczasowe słownictwo, charakterystyczne dla pokolenia pamiętającego te czasy. Ubrania i akcesoria z napisami takimi jak „Sprawunki”, „Bonifikata”, „Amant” są już klasyką, nomen omen, asortymentu.
Właściciele PTNS nie są jednak jedynymi autorami projektów – do współpracy zaprosili, jak do tej pory, między innymi Katarzynę Bogucką, Bohdana Butenko, Justynę Ejsmont, Hakobo, Instytut Książki, Mikołaja Długosza, Państwa Kalinowskich, Kato, Kamp!, Mamsam, Aleksandrę Niepsuj, Robotatę, Royal with Cheese, Dawida Ryskiego, Rafała Szczepaniaka, Studio Otwarte czy The New Black.
PTNS ma silny związek z Łodzią, dawnym polskim zagłębiem tekstylnym, gdzie zresztą przez dłuższy czas urzędowało kierownictwo firmy, od jakiegoś czasu jednak funkcjonuje kolejny stacjonarny sklep – w Warszawie.
Spod Lady
Jak zapewniają twórcy, Spod Lady to „pierwszy sklep oferujący towary produkowane nieprzerwanie od czasów polski ludowej i najciekawsze retro gadżety”.
Podobnie jak w przypadku PTNS, mamy możliwość wyboru między takimi kategoriami, jak „dla chałupy”, „fatałaszki”, „młode lata” czy „impreza PRL”, a w asortymencie znajdziemy zarówno kultowe kubki barowe z zabawnymi nadrukami, gry planszowe, takie jak Domino, Bierki czy kapsle („Wyścig pokoju”), przebrania i dekoracje na prywatki, a także książki i filmy z klasyką polskiej kultury tamtych czasów.
Dostępne są także prawdziwe hity PRL-u, takie jak guma balonowa, oranżada w proszku, Woda Brzozowa, kalejdoskop czy repliki Malucha. Standardowo, sklep wspiera facebookową stroną, na której udało się zgromadzić ponad 46 tysięcy fanów. To wystarczająco, by z powodzeniem radziły sobie dwa oddziały stacjonarne – w Warszawie i Toruniu.
Swojego czasu powstanie Spod Lady przebiło się do świadomości odbiorców dzięki relacjom telewizyjnym, m.in. w TVN czy TVP, a przed kilkoma laty pewien wiedeński portal internetowy napisał artykuł o polskiej nostalgii do towarów z dzieciństwa spędzonego w okresie Polski Ludowej, za przykład podając właśnie Spodlady.com.
Kolejka
Interesujący wkład w rozwój rynku dla tzw. kidults miał... Instytut Pamięci Narodowej. – Naszym celem było stworzenie wciągającej gry, która będzie opowiadać o wadach i absurdach gospodarki PRL – tłumaczył dla Pierwszego Miliona Karol Madaj, twórca gry i pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN.
Planszówka rozeszła się w ok. 100-tysięcznym nakładzie. W 2011 roku, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, pojawił się dodatek do gry pod tytułem Ogonek, a rok później, Kolejka otrzymała tytuł gry roku.
Co najciekawsze jednak, planszówka bardzo dobrze przyjęła się za granicą i została przetłumaczona na język angielski, niemiecki, rosyjski, rumuński, francuski, a nawet – japoński. Informacja o ukazaniu się gry pojawiła się w 150 krajach świata!
O co więc chodzi w rozgrywce? Idea jest prosta – chodzi o zdobycie określonej ilości artykułów spożywczych. Gracze ustawiają swoje pionki w tytułowej kolejce, a na końcu ustawiany jest „spekulant”. Gdy do sklepów rzucone zostają towary, dochodzi do „przepychanek”, a później, wraz z towarami, gracze muszą wrócić do domów, po czym – ponownie wrócić na planszę do kolejki.
W zeszłym roku IPN zdecydował się na sprzedaż licencji na produkcję gry, którą nabyła firma Trefl.
Projekt Kolejki miał głównie charakter edukacyjny, do gry dołączany był IPN-owski artykuł na temat okresu Polski Ludowej i kłopotów związanych z zaopatrzeniem, na kartach znalazły się zaś zdjęcia 60 oryginalnych przedmiotów z czasów PRL. Towary, o które muszą walczyć gracze, to m.in. „relaksy”, „przemysławka” czy „popularna”.
Pijalnia Wódki i Piwa
Koncept gastronomiczny, oparty o najbardziej rozpoznawalne symbole okresu PRL, początkowo mógł wydawać się ryzykowny. Jak jednak zapewniał przed dwoma laty Paweł Kowalewski, prezes spółki posiadającej sieć lokali, minęło już odpowiednio dużo czasu, by zniknęło złe oblicze PRL-u. Specyficzny wystrój, mocno ograniczona, konkretna karta dań i napojów oraz lokalizacja w centralnych punktach dużych miast – to wszystko okazało się receptą na prawdziwy sukces.
– Przychodzą do nas zarówno młodzi, jak i starsi. W ciągu dnia raczej większość stanowią osoby uczące się, ale widujemy także panie i panów grubo po sześćdziesiątce. Wieczorem jest już mieszanka pokoleniowa – mówił swojego czasu Sebastian Kowalski, manager z "Pijalni Wódki i Piwa". Kluczem do sukcesu są jednak nie tylko osoby, znające – bezpośrednio lub pośrednio – czasy PRL-u, ale także turyści, dla których takie bary to tajemnicza egzotyka.
Tania wódka, śledzik, serdelek, gzik, zimne nóżki lub „awanturka” to jak wehikuły czasu, zabierające nas w podróż do surowych lat 60. Dziś sieć lokali opiera się na franczyzie, a o jej popularności może świadczyć między innymi kilkadziesiąt tysięcy fanów zgromadzonych na profilach społecznościowych.
W planach grupy głównym celem jest rozwój sieci punktów pod marką "Pijalnia Wódki i Piwa", rozbudowywanej w ramach franczyzy, z 14 funkcjonujących obecnie do 34 placówek w roku 2019. Prognozowany zysk z kolei ma podnieść się z obecnych 2,5 mln złotych netto do nawet 5,6 mln zł za cztery lata.
Partnerem tekstów "25 lat rewolucji gospodarczej" jest PKN ORLEN.
Zobacz także artykuły z cyklu "25 lat rewolucji gospodarczej"
Pomysł narodził się w czasie spotkań towarzyskich. Chyba każdemu po trzydziestce zdarzyło się wspominać swoje dzieciństwo w latach 80. Myśmy postanowili, że warto na nowo posmakować tych czasów, w pewnym sensie je przypomnieć, wrócić do nich.Czytaj więcej
Karol Madaj z IPN, twórca gry Kolejka
Nie dawaliśmy już rady z zaspokojeniem zapotrzebowania na grę. W zeszłym roku sprzedaliśmy ponad 40 tys. egzemplarzy, a wciąż dostawaliśmy prośby o dodruk nowych. Zagraniczni dystrybutorzy natomiast nie bardzo rozumieli, dlaczego nie mogą po prostu zamówić towaru, a muszą czekać w długiej kolejce po „Kolejkę".Czytaj więcej